Karlińscy strażacy ochotnicy zdobyli na to pieniądze pisząc projekty, dzięki którym otrzymali dofinansownie.
- Założyliśmy koło gospodyń wiejskich i teraz wspieramy się. Przede wszystkim możemy nauczyć się czegoś nowego - nie kryje radości Anna Paduch, pracownica Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Karlinie. Jest jedną z kobiet, które uczestniczą w programie "Działajmy razem".
- Do godziny 15 jestem pracownikiem MOPS, a potem staję się członkiem straży. I piszę te pogramy, dzięki którym możemy takie rzeczy robić - zdradza.
Większość kobiet, których mężowie, czy synowie są członkami OSP Karlino od dawna spotykała się w remizie przy różnych okazjach. Szczególnie wtedy, gdy strażacy jechali na akcję (w 2009 roku brali udział w 142 akcjach - dop. red.). Karlino jest małym miastem i brak jest miejsc, w których mieszkańcy mogliby się integrować. Dlatego od dawna remiza stała się miejscem spotkań.
- Postanowiłyśmy, że trzeba coś zrobić, żeby się spotykać regularnie i żeby to miało też jakiś większy sens - wyjaśnia Anna Paduch. Na realizację programu jej autorstwa dostały kilkadziesiąt tysięcy złotych. To było jak manna z nieba.
- Wystarczyło na początek! Kupiłyśmy za to wyposażenie kuchni i świetlicy, m.in. naczynia, talerze, sprzęt AGD, dzięki któremu możemy przygotować potrawy, jakie się nam zamarzą - mówi Anna Paduch.
Teraz co tydzień w remizie pojawia się około 30 pań. Jak wieść się rozeszła po mieście, to do remizy przychodzą nie tylko kobiety z rodzin strażaków, ale też ich znajome.
Co tydzień robią coś nowego. Uczyły się od profesjonalnego kucharza, jak przygotować galantynę z kurczaka, piec mięsa, ciasta, jak ułożyć dietę. - Pieniądze mamy również na produkty. My przygotowujemy potrawy, a wieczorem do remizy przychodzą nasi mężczyźni i wspólnie konsumujemy to, co przygotowałyśmy - opowiadają.
Czytaj też> Karlino> Pieniądze na zajęcia
Na spotkaniach pojawiają się coraz młodsze mieszkanki Karlina. Ostatnio panie z OSP spędziły cały wieczór przygotowując farsze i ciasto na pierogi.
- Oprócz tradycyjnych ruskich i kapuściano-grzybowych zrobiłyśmy farsz beskidzki i z kaszy gryczanej - chwalą się panie. - Do garnków trafiło pół tysiąca pierogów. Wieczorem usiedliśmy przy stole i każdy jadł, ile mógł i popijał barszczem własnej roboty - podsumowali uczestnicy pierogowej uczty.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?