Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gryf: wiecznie pod wysoką górę

Rafał Szymański
Rafał Szymański
„Gryf naszym klubem, Słupsk naszym miastem” taki napis widnieje na stadionie przy ul. Zielonej. Lokalni politycy wiedzą, że na Gryfie i jego problemach trudno się wypromować, ale łatwo się poślizgnąć.
„Gryf naszym klubem, Słupsk naszym miastem” taki napis widnieje na stadionie przy ul. Zielonej. Lokalni politycy wiedzą, że na Gryfie i jego problemach trudno się wypromować, ale łatwo się poślizgnąć. Łukasz Capar
Gryf Słupsk gra w III lidze i nikogo to nie interesuje. Padły obietnice, które nie zostały spełnione - mówi Paweł Kryszałowicz, prezes klubu.

Po niedawnym spotkaniu Gryfa Słupsk z Vinetą Wolin trójkolorowi opuścili ostatnie miejsce w tabeli zmagań. Na gorzką refleksję po tym fakcie zdecydował się Paweł Kryszałowicz, wiceprezes Gryfa. - Wyszliśmy z ostatniego miejsca w tabeli, swoimi siłami niedofinansowani przez miasto i nie wspierani przez lokalny biznes. Klub gra siłami, jakimi dysponuje, ma tylu sponsorów, ilu ma. Weszliśmy do III ligi i tym mieście nikogo to nie interesuje. Padły wielkie, jak zwykle, obietnice, które nie zostały spełnione. Nie wiem, czy dogramy do końca sezonu, bo nam po prostu nie wystarczy środków na to - powiedział.

Kryszałowicz nawiązał do słów prezydenta Roberta Biedronia, który deklarował kiedyś wsparcie dla Gryfa. Jednak mimo wielokrotnych zaproszeń, m.in. na klubową Wigilię, nie spotkał się z działaczami klubu. Na stadionie przy ul. Zielonej był tylko raz w trakcie kampanii na urząd prezydenta.

- Do dobrego szkolenia potrzebna jest pomoc samorządu. A to u nas wygląda mizerniutko. Czy będziemy grali w III lidze, czy w IV, czy w V, to nikogo to nie interesuje. Trenuje u nas 300 dzieciaków, a nie widziałem na meczu czy treningu żadnego radnego - dodał działacz.

To nie jest jego pierwsza skarga w stronę urzędników. Wielokrotnie oczekiwał pomocy od poprzednich władz miasta, najczęściej z tym samym, mizernym skutkiem. Klubowi, mimo że na krawędzi , udaje się funkcjonować, chociaż sportowo nie prezentuje oczekiwanego przez kibiców poziomu. Nadzieją miał być awans do III ligi. Niestety, tutaj klub znów odbił się od ściany. Nie miał kasy, by zatrzymać najlepszego strzelca drużyny i ligi Łukasza Stasiaka.

Na słowa Kryszałowicza bardzo szybko zareagowała Krystyna Danilecka-Wojewódzka, wiceprezydent Słupska.

- Miasto nie deklarowało żadnej dodatkowej pomocy z okazji awansu. Przedsiębiorcy nie wykazują takiego zainteresowania, jak chciałby klub. Gryf stracił też swoją szansę w budżecie partycypacyjnym, jego starania nie były dobrze podsycane i projekt nie przeszedł - stwierdziła.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza