Nowy szkoleniowiec ostatnio prowadził Victorię Koronowo. Drużyna ta gra w III lidze kujawsko-pomorskiej. Zespół spod Bydgoszczy w rundzie jesiennej zajął siódmą pozycję w lidze. Były już zespół Grzegorza Wódkiewicza dużo spotkań zremisował, przegrał dwa razy, pięć spotkań wygrał. Najcenniejszy rezultat to remis 0:0 z Calisią w Kaliszu (liderem rozgrywek).
Rok wcześniej Victoria po spadku z II ligi walczyła o awans. Mimo propozycji PZPN nie zdecydowała się na powrót za pomocą specjalnego zaproszenia związku (brakowało drużyn do pełnego składu i PZPN chciał dokoptować te z miejsc spadkowych), chciała awans wywalczyć na boisku. Atak nie powiódł się, zajęła miejsce w czołówce III ligi. Wtedy zmieniła trenera. W tym okresie przyszedł właśnie do Victorii Wódkiewicz. Po rundzie jesiennej nowy skład, oparty na młodych graczach, znajdował się w środku stawki. - Czas grał na naszą korzyść - mówił Wódkiewicz po zakończeniu rundy. Szkoleniowiec jednak znalazł nowy klub i na wiosnę już nie będzie mu dane dokończyć dzieła z Victorią.
Wódkiewicz do tej pory znany był bardziej z tego, że grał w piłkę w wielu drużynach, także w ekstraklasie. Występował w Zawiszy Bydgoszcz, Amice Wronki, Zagłębiu Lubin, RKS Radomsko, Arce Gdynia, na końcu kariery we Wdzie Świecie i Victorii Koronowo. Będąc już graczem Arki, zdał egzaminy trenerskie na AWF w Gdańsku. Przez pół roku był asystentem Marka Kusto w II lidze w Arce w Gdyni.
Jako piłkarz z Amiką dwukrotnie zdobywał Puchar Polski. W poprzednim sezonie prowadził A-klasowy zespół LKS Dąbrowa Chełmińska. Wywalczył z tym zespołem czwartą pozycję w grupie I bydgoskiej klasy A.
Potem przeszedł do Victorii, w której też grał jako piłkarz, a teraz do Gryfa. Nowy trener spotkał się z z zawodnikami już w trakcie obozu w Bydgoszczy. Wczoraj poprowadził trening.
W Bydgoszczy Wódkiewicz znany jest z tego, że grając w Zawiszy, próbował z jednym z ówczesnych działaczy klubu przekupić sędziego.
- Jako młody piłkarz obracałem się między szatnią a boiskiem. Później we Wronkach byłem kapitanem zespołu, uczestniczyłem w spotkaniach rady drużyny z zarządem. W Bydgoszczy z racji pewnej działalności w klubie mogłem już więcej dowiedzieć się o sprawach pozaboiskowych. Nie byłoby tej całej afery, gdyby nie przeczucie, że to nasi rywale chcą nas wykiwać. Prosiliśmy sędziów tylko o jedno: niech sprawiedliwie oceniają wydarzenia na boisku - tak tłumaczył się niedawno na łamach "Expressu Bydgoskiego".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?