To sztandarowa inwestycja karlińskiego samorządu - warta ponad 20 milionów złotych hala sportowa - powstaje przy ul. Kościuszki w sąsiedztwie stadionu miejskiego. Gmina umowę z wykonawca podpisała 19 września ubiegłego roku. Choć inwestycja wykonana jest w około 60 procentach, a z zewnątrz imponujący budynek wygląda na niemal ukończony, znów oddala się termin zakończenia prac.
Przypomnijmy - wstępnie zakładano, że budowa hali zakończy się w październiku. Termin przesunął się o kilka tygodni ze względu na zmiany w projekcie. - A dokładnie w konstrukcji dachu. Zwiększyliśmy jego nośność, by oprócz baterii słonecznych w przyszłości zainstalować na nim ogniwa fotowoltaniczne do produkcji prądu - tłumaczy Waldemar Miśko, burmistrz Karlina. - Ma to na celu zniwelowanie w przyszłości kosztów utrzymania obiektu, który - nie kryjmy - jest energochłonny.
Zmiany w konstrukcji dachu kosztowały 360 tys. złotych. Te właśnie wydają się być zrozumiałe, bo w przyszłości będą oznaczały znaczne oszczędności na rachunkach i samowystarczalność energetyczną hali. Skąd jednak kolejne opóźnienie i to tym razem o trzy miesiące?
- Po kontroli straży pożarnej okazało się, że w projekcie hali były błędy - odpowiada burmistrz. Tym samym strażacy hali nie odebrali, a w dokumentacji projektowej potrzebne będą zmiany. Burmistrz za błąd nie czuje się odpowiedzialny. Zapowiadał, że jeśli hala nie stanie do końca roku, odejdzie ze stanowiska, ale... - Powiedziałem, że ustąpię, jeśli budowa nie zakończy się z mojej winy. A ja winny się nie czuję. Błąd pojawił się w projekcie - wyjaśnia włodarz gminy.
Jeszcze nie wiadomo, czy samorząd będzie dochodził roszczeń na drodze prawnej, bo dokładnie nie wiadomo, jak dużo pieniędzy na błędzie gmina będzie stratna. - Analizujemy tę sytuację od strony prawnej i czekamy na kosztorys strat - informuje Waldemar Miśko.
Optymizmu nie traci dyrektor szczczecińskiego oddziału firmy Wrobis, wykonawcy prac budowlanych. - Aktualnie obowiązujący nas termin to wciąż 5 grudnia i robimy wszystko, by prace były wykonane na czas - mówi Marek Diering. - Opóźnienia nie wynikały tylko ze zmian w projekcie, ale też z kolizji z przewodem wysokiego napięcia. Teraz doszedł konflikt z przepisami pożarowymi, ale nie jest to jakaś sprawa nadzwyczajna, wymagająca ogromnych zmian. I uspokaja - takie sytuacje to na budowie nie jest nic nadzwyczajnego.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?