Kilkunastu pracowników Marka M., protestowało pod siedzibą słupskiej prokuratury. Polscy śledczy ścigają M. międzynarodowym listem gończym z paragrafu mówiącego o handlu ludźmi. Ustczanin podejrzewany jest o wykorzystywanie Polaków przy rozbiórkach hal w Anglii i Szkocji.
- Od stycznia nie mamy pracy bo nasz szef jest pomawiany przez prokuraturę - mówił Tadeusz, jeden z pracowników Marka M,. - Kilak osób w tej sprawie zwyczajnie zeznało nieprawdę. Nie byliśmy przetrzymywani i zmuszani do pracy. Wynagrodzenie otrzymywaliśmy zgodnie z umową. Były nawet bonusy. Nie interesowały nas koszty zakwaterowania czy dojazdu.
- Chcemy wrócić do pracy - nie ukrywał Marcin Rudnicki, organizator pikiety. - Ja sam dzwoniłem na policję i praktycznie domagałem się, aby być przesłuchanym. Może gdybym dzwoniąc powiedział, że chce złożyć fałszywe zeznania na szefa, to by mnie przyjęto od razu.
Odpowiedź prokuratury była szybka. Zwołano specjalną konferencję prasową.
Tłumaczono, że sprawa prowadzona jest od lutego 2013 roku oraz, że postawiono w niej w zarzuty handlu ludźmi czterem osobom. Konkretnie zarzuca się im "inną formę wykorzystania obywateli polskich, poniżającą ich godność jako człowieka". Chodzi o zakaz opuszczania zakładów i hal produkcyjnych, które polscy pracownicy Marka M mieli demontować na wyspach.
Czytaj również: W Słupsku ruszył proces podejrzanego o pedofilię
- O tym, iż takie warunki miały miejsce świadczą nie tylko zeznania świadków, ale i samych podejrzewanych - wskazał prokurator Zbigniew Synak. - Wynika, to również z zeznań przekazanych nam przez stronę brytyjską.
W sprawie prowadzonej przez polskich śledczych występuje 10. pokrzywdzonych., ale jak zakomunikowano w piątek, nie wyklucza się, że liczba ta może zostać poszerzona o kolejne osoby.
Równolegle swoje śledztwo prowadzi angielska i szkocka policja, gdzie Marek M. i jego biznesowy partner Anthony L. podejrzewani są o wyzysk polskich obywatel na terenie Wielkiej Brytanii.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?