Mieszkankę Gdyni, 38-letnią obecnie Agnieszkę P., policjanci zwalczający przestępczość gospodarczą i specjalista od znaków towarowych przyłapali na handlu podrobioną odzieżą znanych światowych producentów.
W lipcu 2011 roku Agnieszka P. prowadziła sezonowe stoisko w Ustce. Na Pomorzu miała kilka takich punktów. Policjanci znaleźli u niej 15 par spodni dresowych Pumy, 46 koszulek i 11 sweterków Tommy Hilfigera, cztery koszulki i cztery swetry Lacoste.
Okazało się, że odzież miała podrobione znaki towarowe. Jej wartość, licząc według cen oryginałów
- oszacowano na prawie 23 tysiące złotych. Właścicielka stoiska sprzedawała ją w cenie trzykrotnie niższej od cen producentów.
Słupska prokuratura rejonowa oskarżyła Agnieszkę P. o złamanie przepisu ustawy Prawo własności przemysłowej, a dokładnie o obrót towarami oznaczonymi podrobionymi znakami. Groziła jej za to kara grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do dwóch lat.
Jednak oskarżona przekonała Sąd Rejonowy w Słupsku, że nie wiedziała o tym, iż odzież nie pochodzi z oryginalnej linii produkcji. W październiku ubiegłego roku została uniewinniona.
Od tego wyroku odwołała się prokuratura.
- Oskarżona twierdziła, że nie miała świadomości, iż odzież jest podrabiana. I sąd rejonowy przeszedł z tym do porządku dziennego. Nie sprawdził, czy rzeczywiście tak było - uzasadniał prokurator Marcin Natkaniec i porównywał: - Rusznikarz nielegalnie sprzedaje broń, policja go łapie, a on twierdzi, że nie wiedział, że to broń palna. My musimy uzyskać opinię biegłego, który potwierdzi, że jest to broń palna. Jednak rusznikarz to profesjonalista i należy sprawdzić, czy rzeczywiście nie wiedział, z jaką bronią miał do czynienia.
Podobnie jest w każdej branży, także odzieżowej. Prokurator ma wątpliwości, że kobieta nie miała świadomości, że handluje podróbami. Dlatego, że Agnieszka P. od kilku lat prowadzi działalność handlową w kilku punktach na Pomorzu. Jeden z producentów wprowadził nawet wobec niej zakaz handlowania jego marką.
Tym bardziej dlatego, że wcześniej toczyły się przeciwko niej postępowania karne o to samo: w 2006 roku w Słupsku, w 2009 roku w Warszawie - Mokotowie, w 2010 roku w Malborku. Sprawy kończyły się uniewinnieniem lub umorzeniem, ale...
- Na rozprawach, w których uczestniczyła oskarżona, biegli i przedstawiciele producenta opisywali, w jaki sposób zabezpieczana jest oryginalna odzież - dowodził prokurator.
Według niego, chodzi nie tylko o wszytą metkę i logo, co jest widocznym znakiem towarowym, na temat czego wypowiadają się biegli, lecz także o charakterystyczne elementy wprowadzane przez producenta, które rozpozna jego przedstawiciel. Oryginał można poznać po przeszyciach, kolorze nici, czy szerokości ściegu. Na przykład podróby Lacoste były węższe niż oryginalna rozmiarówka.
- Oskarżona na ten temat czerpała wiedzę ze swoich procesów karnych - podsumował prokurator.
Obrońca domagał się utrzymania wyroku. Sąd okręgowy zgodził się jednak z prokuratorem. W czwartek uchylił uniewinnienie i sprawę skierował do ponownego rozpoznania.
Teraz sąd rejonowy będzie musiał zbadać dokładnie, czego Agnieszkę P. nauczyły wcześniejsze procesy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?