Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Haracze w Słupsku. Jest wyrok w bulwersującej sprawie

Bogumiła Rzeczkowska [email protected]
Zatrzymanie Roberta P. 8 czerwca 2005 roku.
Zatrzymanie Roberta P. 8 czerwca 2005 roku. Krzysztof Tomasik
Po ponad 15 latach od zdarzeń słupski sąd okręgowy prawomocnie skazał Roberta P. (nie mylić z Robertem P. ps. Chińczyk) i Dariusza F., którzy działali razem z gangsterami z Pruszkowa. Wyroki kończą wieloletnią bulwersującą sprawę.

To jedna ze starszych spraw zalegających w słupskich sądach. We wtorek sąd okręgowy utrzy­mał w mocy skazujący wyrok sądu rejonowego. Robert P. i Dariusz F. dostali po dwa lata bezwzględnego więzienia i po trzy tysiące złotych grzy­wny za wymuszenie haraczu od właściciela usteckiej dyskoteki Viva i grożenie właścicielowi słupskiego komisu.

Jednak zostali uniewinnieni od zarzutu wymuszenia wierzytelności od nieustalonego mężczyzny w Kobylnicy. Wszystkie te zdarzenia dotyczą lata 1997 roku. Jednak światło dzienne ujrzały w 2004 roku dzięki zeznaniom świadka koronnego. Wówczas sprawa szybko trafiła do sądu. Jednak poprzedni wyrok został uchylony ze względu na głośny już w Słup­sku fakt, że sprawę prowadziła sędzia, której mąż - policjant CBŚ brał udział w śledz­twie.

O powiązaniach słupszczan z mieszkańcami Pruszkowa pisaliśmy wielokrotnie. Te znajomości pojawiają się także w sprawie Vivy i komisu. Najpierw warszawscy, a później słupscy prokuratorzy poznali je, gdy w 2004 roku Jacek R., ps. Sankul, skruszony gangster pruszkowski poszedł na współ­pracę z organami ścigania w zamian za uniknięcie kary. Na podstawie jego relacji w Słupsku powstało wiele ak­tów oskarżenia. Wiele znalazło potwierdzenie przed sądem.

Zobacz także: Słupska mafia po latach znów przed sądem

Zaczęło się od tego, że w 1997 roku Marcin B., ps. Bry­ndziak i Jacek R. w obawie przed aresztowaniami ukryli się na Wybrzeżu. Przebywali głównie w Słupsku i Ustce. Obaj rezydenci Pruszkowa wykorzystali tutejsze struktury i zaczęli współdziałać z Dariuszem F., Robertem P., Kazimierzem S. czy Krzysztofem Ł. Wprowadzili też kilku swoich. Według wielu różnych śledztw, w których zeznania składał Sankul jako świadek koronny, w Słupsku kwitł handel narkotykami. Dostawy koordynował i rozliczał Pruszków. Rosły zyski z handlu amfetaminą i kokainą. Gangsterzy za darmo jedli, pili i gościli w lokalach czy hotelach. Do tego restauratorzy płacili haracze.

Zeznania Sankula dostarczyły prokuraturze dowodów także w tej sprawie. Robert P., dzisiaj 42-letni mężczyzna, został zatrzymany przez brygadę antyterrorystyczną w czerwcu 2004 roku. Rok póź­niej - oskarżony o to, że latem 1997 roku ze swoją grupą, grożąc spaleniem, wymusił 30 tysięcy złotych od Sebastiana S., właściciela komisu samochodowego w Słupsku.

Groził też Marianowi B., właścicielowi dyskoteki Viva w Ustce i wymusił od niego 15 tys. zł za "ochronę lokalu".

Razem z Robertem P. odpowiadał 50-letni obecnie Dariusz F., który - według słupskiej prokuratury okrę­gowej - brał udział we wszy­stkich "najazdach".

Przed sądem Robert P. nie przyznał się do winy, odmówił składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania.
Także Dariusz F. nie chciał wyjaśniać. - Nie wiem, o co chodzi. W Vivie byłem ochroniarzem - to jego wyjaśnienia ze śledztwa.

Świadek koronny nie znał mężczyzny, któremu w Kobylnicy kilka samochodów zajechało drogę, grożono mu, a Bryndziak kopnął go w twarz, by odzyskać 12 tysięcy złotych. Sąd nie wykluczył, że to się wydarzyło, ale nie było dowodów. Właściciel komisu w Słupsku, któremu grożono spaleniem i śmiercią, nie przypominał sobie takiej sytuacji. Właściciel Vivy powiedział, że zapłacił "dla spokoju".

- Nie można bezkrytycznie przyjmować wszy­­stkich zdarzeń opisywanych przez świadka koronnego, bo opisywał je po latach, subiektywnie i ze swojego punktu widzenia. Są wiarygodne, ale nie mogą być jedyną podstawą przypisania winy oskarżonym - stwierdził sędzia Andrzej Michałowicz w uzasadnieniu wyroku pierwszej instancji, podkreślając, że ważne były zeznania innych świadków.

- Oskarżeni działali z niskich pobudek w celu łatwego zarobku, bez poszanowania prawa - tak uzasadnił karę. Wyrok został utrzymany przez sąd okręgowy. Jest więc prawomocny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza