Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hipermarket Real po interwencji przyjął reklamację mebla

Fot. Kamil Nagórek
Ośmioletnia Weronika, córka pani Anny, nie może korzystać z biurka, jakie kupiła jej mama.
Ośmioletnia Weronika, córka pani Anny, nie może korzystać z biurka, jakie kupiła jej mama. Fot. Kamil Nagórek
Czytelniczka kupiła w hipermarkecie biurko. Przy składaniu okazało się, że brakuje jednej płyty bocznej. Reklamacji jednak nie przyjęto. Dzięki nam kobieta otrzyma nowy mebel.

Anna Kania z Łosina w ubiegłym tygodniu pojechała do Reala w podsłupskiej Kobylnicy, by kupić swojej 8-letniej córce biurko.

- Po przyjeździe do domu zaczęłam je składać. Sklejałam poszczególne elementy klejem do drewna - mówi pani Anna. - Kiedy już połączyłam wszystkie półki, zaczęłam kompletować boczne deski mebla. Wtedy okazało się, że brakuje jednego z boków, a jedna z płyt jest włożona do pudełka podwójnie.
Czytelniczka niezwłocznie pojechała do hipermarketu, by zgłosić problem. Zabrała ze sobą instrukcję składania mebla i dodatkową płytę.

- Na miejscu jednak nic nie załatwiłam. Pracownicy marketu stwierdzili, że nie ma w tym momencie kierownika działu z biurkami i muszę później zadzwonić - dodaje kobieta. - Myślałam, że po prostu zabiorą ode mnie dodatkową część i odeślą ją producentowi z reklamacją lub wyjmą brakujący element z innego pudełka. Kobieta zadzwoniła później.

- Wtedy był już kierownik. Nie chciał na początku ze mną rozmawiać. Kiedy podszedł do słuchawki, a ja zapytałam, co mam w tej sytuacji zrobić, mężczyzna powiedział, że muszę rozłożyć biurko i przywieźć je do marketu - dodaje pani Anna. - Tłumaczyłam mu, że jest to niemożliwe, bo brakuje tylko jednej części, a reszta została przeze mnie sklejona wcześniej. Był bardzo niemiły i arogancki. Potraktował mnie jak jakąś bezmyślną osobę. Na koniec rozmowy podkreślił, że jeśli nie rozłożę biurka, on nie przyjmie reklamacji. Powiedziałam więc, że pewnie zniszczę biurko i to na jego odpowiedzialność.

Tak też się stało. Przy demontażu odprysła okleina z jednej płyty.

- Pracownicy Reala postąpili tak, jak się spodziewałam. Kiedy zobaczyli odprysk, powiedzieli, że reklamacji nie przyjmą, bo uszkodzenie wynikło z mojej winy - mówi zdenerwowana Anna Kania. - Nikogo nie interesowało to, że tak nakazał mi kierownik działu z biurkami. Teraz mam zniszczony i zdekompletowany mebel i poczucie, że w sklepie w Kobylnicy potraktowano mnie jak wariatkę.
Skontaktowaliśmy się z rzecznikiem prasowym sieci hipermarketów Real w celu wyjaśnienia sprawy.

- Nasi pracownicy są szkoleni w zakresie kontaktów z klientem. Jeśli kierownik działu był niemiły, to bardzo przepraszam klientkę za jego zachowanie - mówi Agnieszka Łukiewicz-Stachera, rzecznik prasowy sieci Real w Warszawie. - Zapraszam czytelniczkę w tym tygodniu do marketu, w którym kupiła biurko. Klientka otrzyma od nas nowy mebel.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza