Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hipokrates 2013. Szymon Błądek: Uwielbiam kuchnię włoską i aktywne kibicowanie

Dorota Aleksandrowicz
Szymon Błądek.
Szymon Błądek. Kamil Nagórek
Rozmowa z Szymonem Błądkiem, neurologiem z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. Korczaka w Słupsku

Dlaczego neurologia, a nie medycyna rodzinna?

- Dlatego, że oprócz medycyny moją pasją była zawsze informatyką, nauka ścisła. Moim zdaniem ona najbardziej powiązana jest z neurologią, która w moim mniemaniu jest także nauką ścisłą, zwłaszcza, że objawy chorobowe wynikają z ścisłego umiejscowienia danej patologii w układzie nerwowym. To są takie matematyczne powiązania. W innym miejscu dzieje się jakaś rzecz patologiczna, choroba, a zupełnie gdzie indziej znajdują się objawy. Trzeba doskonale znać anatomię układu nerwowego i umieć to wszystko przełożyć. Neurologia, poza tym, że jest jedną z najbardziej ścisłych dziedzin medycznych, jest też bardzo ciekawa. Moim zdaniem ciekawsza niż medycyna rodzinna.

Nie myślał pan o pracy w innym mieście, albo za granicą?

- Urodziłem się w Słupsku i tu pracuję. Studia natomiast skończyłem w Szczecinie. Nie czuję potrzeby wyjazdu gdzie indziej. Tutaj jest mi dobrze.

Czy członkowie rodziny leczą się u pana, czy wolą udać się do kogoś innego?

- To nie jest tak, że oni wolą się leczyć u kogoś innego. Zawsze z punktu widzenia lekarza jest niezręcznie leczyć osobę z rodziny. Jeżeli nie muszę, to wolę członków rodziny nie leczyć. Natomiast zdarza się, że przyjdą do mnie znajomi, ale traktują te wizyty tak mniej oficjalnie. Zazwyczaj proszą o opinię, chcą wiedzieć, co ja sądzę na dany temat.

A czy podczas uroczystości rodzinnych zdarza się, że musi pan udzielać porad lekarskich lub wstępnie stawiać diagnozę?

- Chyba każdy lekarz boryka się z takimi sytuacjami. Te bardzo często są nie na miejscu, krępujące i nieprzyjemne. Część biesiadników nadstawia ucha, by posłuchać o schorzeniach drugiej osoby. Trudno o intymną atmosferę, która w przypadku rozmowy o objawach choroby jest potrzebna.

Co robi pan w wolnych chwilach?

- Dwie moje pasje to gotowanie i tak zwane aktywne kibicowanie. Czyli nie jest to kibicowanie z poziomu kanapy przed telewizorem, ale z trybun. Zdarza mi się iść na mecz Czarnych Słupsk, ale najczęściej bywam na meczach piłki nożnej, zwłaszcza o międzynarodowej randze.

A ma pan jakiś ulubiony klub piłkarski?

- Zagraniczny to FC Barcelona, a polski - Legia Warszawa.

Wspomniał pan o gotowaniu, jaką kuchnię lubi pan najbardziej?

- Uwielbiam kuchnię włoską. Powiem nieskromnie, że mam w tej sferze pewne zdolności. Mojej rodzinie i znajomym bardzo smakują przyrządzone przeze mnie dania, zwłaszcza lazania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza