Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Historia regionu. Wojna na Bałtyku, czyli kto kogo wsadził na minę

Sylwia Lis
Jedna z min morskich używanych w czasie II wojny światowej
Jedna z min morskich używanych w czasie II wojny światowej Fot. Archiwum
To był mało znany, lecz ważny epizod drugiej wojny światowej – wojna minowa. Prowadzona była przez wszystkie strony konfliktu. Najwięcej pułapek ułożono w zatoce fińskiej i botnickiej. Okręty wylatywały też na minach w okolicach Świnoujścia, Kołobrzegu oraz Ustki. W czasie całych działań wojennych strony postawiły prawie 85 tysięcy min morskich.

Przed rozpoczęciem wojny miny morskie były w arsenale wszystkich państw biorących udział w działaniach wojennych na Bałtyku. Pierwsze niewielkie pola pułapek postawiła Marynarka Wojenna RP w 1939 roku. Mimo że Polskie miny nie odegrały żadnej roli militarnej w prowadzonej wojnie obronnej (zniszczono tylko jeden okręt i to po zakończeniu walk), były wykorzystywane do propagandy. Kriegsmarine w obawie przed stratami nie mogła w pełni posługiwać się okrętami podwodnymi i nawodnymi. Niektórzy z historyków twierdzą wręcz, że domniemane pola minowe opóźniły zdobywanie polskiego wybrzeża. Okręty nie były w stanie pomóc wojskom lądowym.

Jednak największe natężenie minowania miało miejsce po wybuchu wojny niemiecko-radzieckiej w 1941 roku. Szereg zagród minowych i sieci przeciw okrętom podwodnym umożliwiał Niemcom dość bezpieczne kursy po wodach Bałtyku z rudą stali kupowaną w Szwecji.

Zamykając tym samym radzieckim okrętom (podwodnym i nawodnym) swobodne operowanie na wodach Bałtyku (w 1943 roku na teren południowego Bałtyku nie dotarł żaden radziecki okręt podwodny).

Praktycznie działania Kriegsmarine w budowaniu zapór minowych przy południowych wybrzeżach Bałtyku miały największe natężenie od 1944 roku, kiedy było wiadomo, że kampania radziecka jest przegrana. Niemcy, opuszczając porty, „nadziewali” minami podejścia do nich, budując tzw. zagrody minowe, praktycznie uniemożliwiając ruch radzieckiej marynarki wojennej. Dopiero w 1945 roku udało się Rosjanom częściowo rozbroić pułapki, przez co radzieckie okręty podwodne mogły dokonywać wypadów na cały zachodni Bałtyk. Z całą pewnością można stwierdzić, że do 1944 roku Niemcy panowali na Bałtyku.

Miny denne i pływające
Potoczne wyobrażenie miny wodnej każdy z nas ma. Ukształtował je film „Czterej pancerni i pies”, gdzie w jednym z odcinków Tomek strzelał do pływającej miny przypominającej jeża. Ale była to tylko jedna z wielu rodzajów min, de facto jedna z „najbezpieczniejszych”, gdyż można ją było dostrzec. Najbardziej niebezpieczne były te, których nie było widać, bo pływały pod powierzchnią. Jedną z nich była mina denna, którą zrzucano z okrętów lub samolotów. Miała zapalnik magnetyczny i wybuchała w chwili zmiany pola magnetycznego w swoim otoczeniu. Mina ta miała ograniczone zastosowanie i używano jej tylko na płytkich akwenach. Jednym z mankamentów było to, że reagowała na prądy morskie i po zmianie położenia mogła stanowić zagrożenie dla własnych okrętów. Drugim rodzajem min były pływające (znane z „Czterech pancernych”). Jej konstrukcja pozwalała na utrzymywanie się na powierzchni. Reagowała na prądy morskie, ale miała tak skonstruowany zapalnik, że sama po pewnym czasie wybuchała. Okręty używały jej często, uciekając przed jednostkami przeciwnika, jako pułapkę. Jednak najskuteczniejsze zastosowanie miały miny, które możemy określić jako kotwiczne, czyli zawieszone na pewnej wysokości (najczęściej trzech metrów) pod powierzchnią wody.
Mina ta składała się z trzech elementów – kotwicy, lin oraz pływaka. Do minowania obie strony używały zarówno samolotów, jak i okrętów, które działały w zespołach.

Działania na południowym Bałtyku
Alianci wiedzieli, że muszą podjąć działania ofensywne, aby utrudnić ruch morski Niemcom. Dlatego w 1941 roku Anglicy, zrzucając pułapki z samolotów, próbowali zaminować podejścia do portów na wyspie Rugia oraz Świnoujściu. W 1942 roku na południowy Bałtyk zdołał przedrzeć się tylko jeden podwodny stawiacz min o nazwie „L-3”. Po dotarciu na południowy Bałtyk zaminował niemiecki tor wodny. Na miny wpadły potem dwa niemieckie statki transportowe. W 1943 roku na południowy Bałtyk nie dotarł żaden okręt radziecki, jednak nie zaniechano minowania. Mimo silnej obrony przeciwlotniczej zadania wykonywał 1. Pułk Gwardii Lotnictwa Minowego. Udało się zniszczyć kilka okrętów. W styczniu 1943 roku w rejonie Świnoujścia zatopiono nowy okręt „Carl Zeiss” o wyporności 1320 ton. W marcu zatopiono u-boota u wybrzeży Bornholmu. W lipcu znów w niedalekiej odległości od Świnoujścia niemiecki statek o nazwie „Sturm”. Również w 1943 roku Brytyjczykom udało się postawić kilkaset min wzdłuż całego wybrzeża Polski. Jednak źródła nie podają, czy udało się zniszczyć niemieckie okręty.

1944 – kryptonim Marlin
Jedna z ostatnich, wielkich operacji przeprowadzonych przez aliantów w 1944 roku nosiła kryptonim „Marlin”. W wyniku jej działania lotnictwo alianckie od kwietnia do czerwca zrzuciło około 1000 min. Mimo niewielkich strat zadanych Niemcom, zaminowano znaczne akweny , utrudniając nowym załogom u-bootów właściwe szkolenie. Efektem ubocznym było to, że miny mogły razić radzieckie okręty podwodne. Część historyków twierdzi, że zniszczono w ten sposób okręt radziecki w Zatoce Gdańskiej i na wodach przy Bornholmie. Jednak w zawierusze wojennej żadna ze stron nie mogła udowodnić na czyjej minie poszedł na dno dany okręt.
Ofiarami operacji „Marlin” były okręty: w czerwcu trałowiec „M 3103” (Zatoka Pomorska), w sierpniu w Szczecienie dozorowiec „Vs 615”, w­rześniu na północ od Dziwnowa kuter „KFK 330” i w Świnoujściu patrolowiec „V6719”. Z okrętów podwodnych zniszczono w okolicy Świnoujścia „U 1000” i „U 2342”. W odpowiedzi Niemcy w marcu i kwietniu stawiali ostatnie pola minowe w okolicach podejścia do portu w Kołobrzegu i Szczecina oraz zaminowali tor wodny łączący Szczecin z Świnoujściem a jeszcze wcześniej zdążyły postawić przegrodę wodną na północ od Ustki. Jednak były to już ostatnie podrygi ongiś wielkiej Kriegsmarine.
Plany pól minowych zostały przechwycone przez Rosjan i nie utracili oni w wyniku tej operacji żadnego statku. Jednak największe straty niemieckie okręty poniosły pod koniec wojny. Gdy na lądzie niemiecka armia dogorywała, ruch statków na Morzu Bałtyckim szedł pełną parą.
Niemcy chcieli ewakuować jak największą liczbę cywilów i żołnierzy z rejonu odciętego Gdańska i krajów bałtyckich. Od samych min położonych przez Rosjan stracili kilkadziesiąt statków w tym w rejonie, a najwięcej w rejonie Świnoujścia
– transportowiec wojskowy „Planet”, statek „Dietmar Koel”, parowiec „Dietmar Hugo Stinnes”, trałowiec „R 177”, trałowiec „M 14”. Kilkanaście okrętów zatonęło również w Zatoce Kolońskiej i w okolicy Bornholmu. Łącznie w czasie działań wojennych postawiono około 85 tysięcy min morskich. Z czego rekordzistami były Niemcy i Finlandia (łącznie ponad 65 tys.),
ZSRR około 18 tys., Anglia około 2 tys. oraz neutralna Szwecja prawie 5 tys. min morskich. Jeszcze długi czas po wojnie miny stanowiły zagrożenie dla statków i do połowy lat 50. minionego wieku siały zniszczenie na Bałtyku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Historia regionu. Wojna na Bałtyku, czyli kto kogo wsadził na minę - Głos Koszaliński

Wróć na gp24.pl Głos Pomorza