Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Historia umierającej atrakcji na skwerze Pierwszych Słupszczan

Grzegorz Hilarecki
Grzegorz Hilarecki
Zegar kwiatowy, jeden z osobistych pomysłów poprzedniego prezydenta Macieja Kobylińskiego, teraz nie działa i wątpliwe, by zaczął. Tak kończy się niewiarygodna historia pechowej inwestycji.
Zegar kwiatowy, jeden z osobistych pomysłów poprzedniego prezydenta Macieja Kobylińskiego, teraz nie działa i wątpliwe, by zaczął. Tak kończy się niewiarygodna historia pechowej inwestycji. Archiwum
Zegar kwiatowy, jeden z osobistych pomysłów poprzedniego prezydenta Macieja Kobylińskiego, teraz nie działa i wątpliwe, by zaczął. Tak kończy się niewiarygodna historia pechowej inwestycji.

Turyści, którzy zabłąkają się na skwer Pierwszych Słupszczan, dziwią się, że zegar kwiatowy nie ma wskazówek. Zdziwiliby się bardziej, gdyby poznali historię tej pechowej inwestycji wymyślonej przez poprzedniego prezydenta miasta. Po ośmiu latach, wielokrotnie zmieniany i naprawiany symbol upiększania centrum miasta zamienił się w zegar bez mechanizmu, bo ten się zepsuł, i wskazówek, które leżą w magazynie Zarządu Infrastruktury Miejskiej, bo nie ma pieniędzy na naprawę urządzenia. W przyszłorocznym budżecie też tego wydatku się nie planuje.

Zegar jak w Brukseli

Historia słupskiego zegara zaczęła się w... Brukseli. Tamtejsze cudo tak zauroczyło Macieja Kobylińskiego, że postanowił w Słupsku mieć podobną atrakcję. I postawił na swoim. W 2008 roku przeznaczono na budowę 80 tysięcy złotych (tyle zapisano w budżecie miasta) na: zegar kwiatowy wraz z kurantami i oświetleniem.

Od razu zaczęły się inwestycyjne schody. Zaplanowano budowę muru wokół z cegły klinkierowej. Szybko jednak okazało się, że dzieło jest kompletnie niewidoczne dla przechodniów, więc wkrótce wszystko dodatkowo podniesiono.

Klapa na otwarciu

Oficjalne uruchomienie zegara się nie udało. Może dlatego, że działo się to 13 czerwca w piątek! Tak to w 2008 roku relacjonował „Głos”. Zegar nie spodobał się Maciejowi Kobylińskiemu, prezydentowi Słupska i jednocześnie pomysłodawcy budowy zegara.

- Podoba się panu, bo mi nie - powiedział do naszego fotoreportera i wrócił do ratusza. Czasomierz na klombie jest rzeczywiście felerny. Wczoraj o godzinie 12 w południe pokazywał... pierwszą. Poza tym mimo ponad trzymetrowych wskazówek jest nieczytelny. - O ile na desce kreślarskiej projekt wyglądał bardzo dobrze, to rezultatem jesteśmy zawiedzeni - mówił Mariusz Smoliński, ówczesny rzecznik prasowy prezydenta Słupska.

- Na kwiatowej tarczy ginęły ciemne wskazówki. Dlatego zapadła decyzja, aby były one jeszcze większe i jaśniejsze. Smoliński dodał, że usterki w mechanizmie też zostaną naprawione, bo jest on na gwarancji. Zegar w całej krasie widać było tylko z pierwszego piętra galerii handlowej Podkowa.

Seria problemów

Przystąpiono więc do poprawiania dzieła. W grudniu 2008 zegar był już nieco mniejszy, ale za to o lepiej widoczny. Zamiast cyfr rzymskich z kwiatów pojawiły się metalowe arabskie o srebrnym kolorze.

Wcześniej trudno było sprawdzić na nim czas, bo trzeba było wejść na piętro do galerii Podkowa. Po zmianie godzinę można było odczytać, stojąc przed zegarem. Modernizacja kosztowała dodatkowe 15 tys. złotych, wydane zaledwie kilka miesięcy po uruchomieniu.

Atrakcja od kolejnego roku cieszyła oczy słupszczan i turystów od wiosny do późnej jesieni. A wygrywane przez głośniki kuranty to już zupełnie inna historia, dziś ich nie słychać. Zegar dostał wtedy drugą nagrodę w ogólnopolskim konkursie na Modernizację Roku.

Tak, w tym, w którym z czasem Maciej Kobyliński został szefem kapituły. Zaczęły się jednak kłopoty eksploatacyjne, bo mechanizm się psuł, a i, jak twierdzi ratusz, pomagali mu w tym wandale, choć kamery monitoringu nie zarejestrowały takiego faktu w 2010 roku, gdy wskazówki zdjęto w kwietniu zaraz po zamontowaniu. Z relacji ówczesnego rzecznika prezydenta miasta wynika, że ktoś ciągnął za wskazówki i stąd konieczność naprawy.

Potem co roku na przełomie kwietnia i maja montowano wskazówki, a zdejmowano na przełomie października i listopada. W tym roku jednak nie podjęto próby. Jak nas poinformowano w ZIM, mechanizm jest uszkodzony i nie ma środków na jego naprawienie.

Tak skończy się historia zegara?

Może jednak nie. Bo nawet dziś tak chwali się ZIM na swoich stronach zegarem: „Główną jednak atrakcją obiektu jest powstały wiosną 2008 r. jako jeden z nielicznych w kraju zegar kwiatowy. Jest on ciekawą i oryginalną inwestycją . W centralnym jego punkcie zamontowany został mechanizm zegarowy wraz ze wskazówkami 3,5 m długości. Cyfry wykonane zostały z niekwitnących roślin rabatowych. Dodatkową atrakcją, oprócz wizualnego wyglądu zegara, jest wbudowanie w obrębie murka oporowego głośników, gdzie o pełnych godzinach wygrywana jest melodia.

Zegar jest synchronizowany satelitarnym sygnałem radiowym ze studia nadawczego w Kolonii. W pełnej krasie można go oglądać, spoglądając z okien kawiarni, która znajduje się na pierwszym piętrze Galerii Podkowa. Niewątpliwą atrakcją jest obsadzenie zegara różnymi gatunkami i odmianami roślin rabatowych. W pełni sezonu możemy podziwiać: starca, żeniszki, irezynę, begonię w odmianach, aksamitki oraz piękny ornamentowy wzór wykonany z bukszpanu. Całość zamyka swobodnie spływająca z brzegów kwietnika irga pozioma.

ZOBACZ TAKŻE: Łapali Pokemony pod Galerią Podkowa

Przeczytaj także:

gp24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza