Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hitlerowscy grenadierzy z Lęborka

Sylwia Lis
Grenadierzy z SS. Po wojnie siły zbrojne SS zostały uznane jako organizacja zbrodnicza.
Grenadierzy z SS. Po wojnie siły zbrojne SS zostały uznane jako organizacja zbrodnicza. Archiwum
W Lęborku działała pierwsza podoficerska szkoła SS. Kształciła przyszłych grenadierów pancernych. Budynki wojskowe przy ulicy Obrońców Wybrzeża kryją wiele mrocznych tajemnic.

Przez pewien czas mieścił się tu szpital psychiatryczny. W październiku 1939 roku zabito wszystkich jego pensjonariuszy. Później budynki były używane przez Wermacht jako szpital dla rannych żołnierzy z kampanii wrześniowej.

W listopadzie 1940 roku w koszarach otwarto szkołę podoficerów (sierżantów) Waffen SS-(Unterführerschule Lauenburg). Komendantem szkoły do 1942 roku był SS-Standartenführer Karl Marks. Kształcono w niej najbardziej wartościowych ideologicznie żołnierzy, którzy jeszcze w 1940 roku pochodzili z terenu Rzeszy.

Stanowili oni potem trzon sił Waffen SS na froncie wschodnim, gdzie dowodzili drużynami i plutonami. Duży odsetek z nich stanowili ówcześni mieszkańcy pochodzący z terenu Lęborka i Bytowa. Niestety, młodzi ludzie nie wiedzieli, że są tylko "kanonenfutter", czyli zwykłym "mięsem armatnim". Do dziś popularna jest anegdota z lat 70-tych, kiedy nasiliła się fala emigracji autochtonów do RFN.

Wówczas to 20-kilkuletni syn powiedział do matki (wcześniej straciła trzech braci na froncie wschodnim), że wyjeżdża do Niemiec. Na co ona wówczas mu powiedziała: - "Jezus Maria, nigdy nie zgodzę się, bo Niemcy zrobią z ciebie kanonenfutter i cię zabiją!!!"

W miarę podboju innych narodów w szkole w Lęborku Niemcy uczyli taktyki wojennej wielu SS-manów z innych krajów, o czym napiszemy w kolejnym artykule.

Zastosowanie czołgu pod koniec pierwszej wojny światowe, zmieniło całkowicie sposób prowadzenia wojen. Taktyka stosowana dotychczas polegająca na masowym uderzeniu piechoty i robienia wyrw w obronie przeciwnika nie zdała egzaminu. Frontalne ataki piechoty były dziesiątkowane ogniem szybkostrzelnych karabinów maszynowych i nie przynosiły rozstrzygnięcia żadnej ze stron.

Zastosowanie czołgu przez aliantów pozwoliło na błyskawiczne przełamywanie obrony niemieckiej. Jednak alianci popełniali katastrofalny błąd, nie umożliwiali współdziałania czołgów z jednostkami piechoty. Przez co Niemcy niszczyli czołgi celnym ogniem dział, gdyż bez osłony piechoty pojazd stawał się "ślepy i głuchy". Taką samą lekcję otrzymali Rosjanie w 1994 roku, kiedy to w grudniową noc w Groznym stracili co najmniej 150 pancernych pojazdów bojowych.

Niemieccy stratedzy już w latach dwudziestych przewidzieli fakt masowego użycia czołgów na polu walki i przeanalizowali błędy aliantów. Stwierdzili, że sposobem, który doprowadzi do zwycięstwa, będzie użycie czołgów oraz piechoty poruszającej się pojazdami opancerzonymi i współdziałającej z czołgami. Ten rodzaj wojsk został nazwany grenadierami pancernymi i taki rodzaj wojsk szkolono w Lęborku w szkole podoficerów SS.

Ojcem niemieckich sukcesów, który opracował strategię użycia sił pancernych i współdziałającej z nimi piechoty, był Heinz Guderian, który swe przemyślenia opublikował w "Achtung Panzer". Wzorował się na dziełach brytyjskiego historyka wojskowości oraz stratega Liddela Harta. Guderian twierdził, że nie wolno marnować szybkości i manewrowości czołgu, dopasowując prędkość jego poruszania się do prędkości maszerującej piechoty.

Czołgi powinno koncentrować się w dużych formacjach, które powinny być zdolne do przerwania linii obrony wroga. A posuwająca się za nimi piechota powinna dokańczać dzieła i zniszczyć punkty oporu nieprzyjaciela. Czołgi w tym czasie powinny atakować dalej, korzystając z efektu zaskoczenia i okaleczając wroga. Guderian przewidywał również, że będą istnieć sytuacje, w których piechota będzie się posuwać przed czołgami, np. w trudnym terenie, przy forsowaniu rzek, unieszkodliwianiu pól minowych. Wówczas to czołgi miały udzielać wsparcia ogniowego kolegom. W pierwszych latach wojny taktyka w pełni potwierdziła swoją skuteczność, w 1941 i 1942 roku szczególnie w Rosji. Ten rodzaj wojny został nazwany przez Niemców wojną błyskawiczną (blitzkrieg).

Do zapewnienia prawidłowego działania jednostki wojskowej SS w Lęborku utworzono filię obozu Stutthof. Była to powszechna praktyka. Więźniów wykorzystywano jako darmową siłę roboczą do prac budowlanych i gospodarczych. Od pierwszego dnia żołnierzy uczono porządku ślepego posłuszeństwa oraz bezwzględności.

Pierwszymi były zajęcia z musztry i śpiewu, gdyż SS-mann musiał świetnie prezentować się na paradach ,maszerując w szyku paradnym przed "Wodzem" w stolicach podbitych miast Europy. Posłuch wymuszano bezustannym krzykiem oraz stosowaniem kar od karnej musztry (np. ćwiczeniami fizycznymi w masce gazowej), aresztu, po zdegradowanie i umieszczenie w obozie pracy. Kar cielesnych już wówczas nie stosowano.

Obowiązkowe były również zajęcia teoretyczne z taktyki pola walki, kopania umocnień, budowania schronów ziemnych, walki wręcz, budowy oraz obsługi różnego rodzaju broni, poznawanie mapy, działania kompasu itp. Ponadto żołnierzy uczono kierowania pojazdami oraz mechaniki samochodowej. Czyli wszystkiego, co jest potrzebne żołnierzowi na polu walki.

Wszystkich zagadnień uczono później w praktyce, szczególny nacisk kładąc na naukę strzelania z wielu rodzajów broni (od pistoletów po ciężkie karabiny maszynowe). Stosując taktykę odpowiedzialności zbiorowej ,wzmacniano jednocześnie braterstwo wśród kolegów, co skutkowało potem tym, że Niemcy mimo wszystko zabierali swoich rannych i ich nie dobijali (tak jak często robiła Armia Czerwona, która nie obarczała się niepotrzebnym balastem). Podczas szkolenia uczono SS-mannów atakować, niszczyć i zabijać, zapomniano jednak nauczyć ich jednego - wycofywania się (efektywnej taktyki opóźniającej postępy atakującego wroga). Nie przewidywali tego, że jakakolwiek siła będzie im się w stanie przeciwstawić. Skutkiem tego była bolesna lekcja pamiętnej zimy 1941-1942 roku, kiedy to "pogardzani" czerwonoarmiści odrzucili Niemców od 100 do 250 km.

Jeszcze w 1940 roku ,kiedy Niemcy błyskawicznie opanowywali Europę a straty Wehrmachtu (w 1939 roku w Polsce ok. 17 tys. zabitych) nie były zbyt wielkie, służba w SS była bardzo atrakcyjna dla młodych mężczyzn. Młodzi ludzie widzieli w tym wielką szansę na poprawienie życia. Musimy pamiętać, że na Pomorzu większa część społeczeństwa mieszkała na wsiach i małych miastach mając w perspektywie ciężką pracę w gospodarstwach rolnych lub przemyśle. Nagle z parobków i robotników mogli stać się panami gospodarstw w Rosji, rozkazując "podludziom". Nie zapomnijmy również, że w tamtym okresie ludzie nie podróżowali i np. podróż z Cewic do Lęborka była sporą atrakcją. A tutaj nagle syn, który wstąpił do SS, przysłał rodzicom kartkę z Berlina lub Paryża.

Po wojnie siły zbrojne SS zostały uznane jako organizacja zbrodnicza i żołnierzy karano. Jak twierdzi Herbert Maeger(Niemiec pochodzący z Belgii, ochotnik ze sławnej dywizji Leibstandarte Adolf Hitler) w książce, "Utracony Honor, zdradzona Wiara" został on ukarany przez Heskie Ministerstwo Państwowe do Spraw Zwolnień grzywną - 50 marek, gdyż nie został objęty amnestią.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza