Hubert Hurkacz w opałach. Realna groźba wypadnięcia ze światowej czołówki!

Rok 2023 nie jest szczególnie udany dla naszego najlepszego tenisisty. Owszem, zachwycaliśmy się pojedynczymi spotkaniami z udziałem Polaka, podziwialiśmy zaciętą rywalizację z Carlosem Alcarazem w Toronto czy Novakiem Djokoviciem w Wimbledonie, generalnie jednak w ciągu nieco ponad siedmiu miesięcy nie zanotował zbyt wielu sukcesów.

Triumf w Marsylii (ranga 250) i półfinał w Stuttgarcie (również 250) to najlepsze osiągnięcia Huberta w ostatnich miesiącach. W najlepszej ósemce znalazł się także w zmaganiach w Dubaju (ranga 500). W pozostałych turniejach, w których brał udział, odpadał zazwyczaj dość wcześnie. Nic więc dziwnego, że nie tylko osunął się w klasyfikacji, ale jego dorobek punktowy został zredukowany o niemal połowę.

Przed rokiem w Montrealu Hurkacz spisał się znakomicie, dotarł do finału, w którym uległ Hiszpanowi Pablo Carreno-Buscie. Ubiegłorocznej zdobyczy tenisista bronił w Toronto. Już przed startem zmagań wiadomo było, że jeśli Polak nie zanotuje w Kanadzie sukcesu, może wypaść z czołowej dwudziestki. Porażka w czwartej rundzie przy jednoczesnym dobrym wyniku Davidovicha Fokiny sprawiły, iż groźba znalezienia się poza gronem najlepszych zawodników jest niezwykle realna.

Dorobek naszego zawodnika w najnowszym notowaniu rankingu ATP, które zostanie opublikowane w poniedziałek, 14 sierpnia, będzie wynosił zaledwie 1685 punktów. Już wiadomo, że w najlepszym przypadku Polak będzie plasował się na dwudziestej pozycji. Może jednak zdarzyć się i tak, że dla Hurkacza zabraknie miejsca w czołowej dwudziestce, a o wszystkim zadecyduje sobotni półfinał turnieju w Toronto, w którym zmierzą się Hiszpan Alejandro Davidovich Fokina i Australijczyk Alex de Minaur.

Zagrożeniem dla Huberta jest pierwszy z wymienionych tenisistów (drugi już go wyprzedził). Jeśli gracz z Półwyspu Iberyjskiego zdołałby dziś wywalczyć awans do finału, zyskałby kolejne 240 punktów rankingowych i w ten sposób wyprzedziłby Polaka. A to oznaczałoby, że po raz pierwszy od marca 2021 roku w gronie najlepszych dwudziestu tenisistów świata nie byłoby żadnego przedstawiciela naszego kraju.

Pewnym pocieszeniem dla Hurkacza może być fakt, iż w kolejnych tygodniach będzie mógł odrobić nieco stratę punktową podczas zmagań w Cincinnati oraz US Open, a więc dwóch wysoko punktowanych turniejach, w których dwanaście miesięcy temu nie spisał się najlepiej (w obydwu odpadł w drugiej rundzie). Aby jednak myśleć o marszu w górę klasyfikacji Polak musi zacząć wygrywać mecze z tenisistami z czołowej dziesiątki, o co wcale nie musi być łatwo. Dość powiedzieć, że od zakończenia ubiegłorocznego turnieju w Montrealu nasz tenisista pięciokrotnie mierzył się z przeciwnikami ze ścisłej światowej czołówki i wszystkie pojedynki przegrał. Może w Stanach Zjednoczonych nastąpi przełamanie?