A - jak autorytet. Moim największym autorytetem jest mój tata Jarosław (działacz w słupskim podokręgu Pomorskiego Związku Piłki Nożnej - dop. K.N.). Zawsze służy mi radą i wspiera w każdym aspekcie mojego życia. To dzięki niemu zapisałem się na kurs sędziowski. Moje sędziowskie autorytety z naszego regionu to przede wszystkim słupszczanin Łukasz Karski, który zawsze służy mi radą oraz Dawid Piasecki (w przeszłości sędzia międzynarodowy ze Słupska).
B - jak Boratyński Jarosław. Przewodniczący Kolegium Sędziów w Słupsku. Prywatnie mój przyjaciel, mentor, nauczyciel. Pomaga mi od początku mojej przygody z gwizdkiem Często spędzamy wiele czasu na omawianiu różnych sytuacji boiskowych.
C - jak czerwona kartka. Najwyższa kara indywidualna dla zawodnika podczas meczu. Niegdyś sięgałem po nią częściej, z czasem jednak nauczyłem się zarządzać zawodami w inny sposób. Spotykam jednak piłkarzy, którzy nie dają szans sędziemu na inną decyzję.
D - jak drużyna sędziowska. To trzecia drużyna na boisku. Wspieramy się nawzajem, wspólnie cieszymy się z dobrych meczów, ale także wspólnie analizujemy błędy i wyciągamy wnioski. Na trzecioligowych boiskach najczęściej pomagają mi Przemysław Pagacz i Wojciech Wit.
E - jak ekspresja. Mó j sposób zarządzania na boisku. Na co dzień jestem spokojny, dlatego podczas każdego meczu wyładowuję swoje emocje poprzez gestykulację, rozmowę oraz uśmiech. Emocje, te pozytywne, są jedną z wielu części spotkania piłkarskiego.
F - jak finał. Najważniejszy mecz, o którego poprowadzeniu marzy każdy sędzia. Liczę, że może kiedyś będę rozjemcą podczas finału międzynarodowego turnieju lub Ligi Mistrzów.
G - jak Gryf Słupsk. Klub, którego jestem wychowankiem. Przeszedłem wszystkie szczeble juniorskie, zaliczając również występy w pierwszej drużynie. Moimi trenerami byli: Adam Pietras, Janusz Rzeszutko, Michał Mikulski, Grzegorz Bednarczyk, Grzegorz Wódkiewicz. Ubolewam, że obecnie środowisko związane z Gryfem jest podzielone.
H - jak humor. Meczom piłkarskim często towarzyszy stres i napięcie. Lubię rozładować ciężką atmosferę na boisku krótkim żartem, który nieraz powoduje śmiech wśród zawodników.
I - jak inżynier. Wyuczony zawód. Praca automatyka to moja druga pasja, pozwala mi odpocząć od trudów sędziowania spotkań.
J - jak juniorzy. Bardzo lubię prowadzić spotkania najmłodszych. Mecze juniorów pozbawione są negatywnych emocji. Dla dzieci liczy się zamiłowanie do piłki nożnej i chęć zwycięstwa. Z przyjemnością sędziuję rywalizacje takich drużyn, jak: KS Gryf Słupsk, Olimpijczyk Kwakowo. Sparta Sycewice, Byki Słupsk.
K - jak książka. Czytanie to mój sposób na relaks. Oczywiście, że najbardziej ulubiona książka to “Przepisy gry w piłkę nożną”. Poza tym często sięgam po wydawnictwa popularnonaukowe lub filozoficzne. Ostatnio przeczytałem książkę “Howard Weeb - autobiografia” (to bardzo znany sędzia z Anglii - dop. K.N).
L - jak lider. Miałem przyjemność spotkania wielu bardzo dobrych boiskowych liderów. Cechuje ich nieustępliwość i bardzo duży profesjonalizm połączony z opanowaniem. Do grupy prawdziwych liderów zaliczyć mogę: Tomasza Piekarskiego, Marcina Petrusa oraz Dominika Kaczmarka.
Ł - jak ławka rezerwowych. Miejsce przebywania piłkarzy rezerwowych i sztabu szkoleniowego. Bardzo ważna strefa w kontekście zarządzania zawodami, nieraz moi asystenci muszą tłumaczyć moje decyzje trenerom.
M - jak marzenia. Warto mieć sprecyzowane cele, do których stale się dąży. Moje marzenia dotyczą sfery sędziowskiej, zawodowej i prywatnej.
N - jak notes. Spisuję w nim moje meczowe notatki. Gdy zawodnik trafia do mojego notesu, najczęściej wiążę się to z pokazaniem żółtej kartki.
O - jak obserwator. Osoba oceniająca pracę sędziego podczas meczu. Są to byli sędziowie z dużym doświadczeniem, którzy po meczu wymieniają pozytywne oraz negatywne aspekty arbitrażu, dając przy tym praktyczne wskazówki. W Słupsku funkcję tę sprawują m.in. Tadeusz Tama, Andrzej Lewicz i Krzysztof Gałek.
P - jak przyjaciele. Nie samym futbolem człowiek żyje, dlatego cenię sobie przyjaźnie spoza świata futbolu. Przyjaciele wspierają mnie w mojej pasji, ale niekiedy sprowadzają na ziemię, gdy zachodzi taka potrzeba. Kubie Baderze i Łukaszowi Banasiowi dziękuję, że są ze mną.
R - jak rodzina. Mama Elżbieta, wcześniej wspomniany tata oraz brat Łukasz są moimi najwierniejszymi kibicami. Cieszą się, gdy odnoszę sukcesy i wspierają przy porażkach. Dzięki rodzicom jestem w stanie pogodzić aktywność sędziowską z aktywnością zawodową.
S - jak szacunek. Niezbędny element ducha fair play. Gracze muszą okazywać szacunek do siebie nawzajem oraz do zespołu sędziowskiego, ponieważ każdy uczestnik meczu daje z siebie sto procent na boisku.
T - jak trening. Sędziowie mają reżim treningowy podobny do piłkarzy. Ja trenuję cztery, a czasami nawet pięć razy w tygodniu.
U - jak uczciwość. Najważniejsza cecha sędziego. Ocenianie zdarzeń boiskowych nie jest łatwym zadaniem i błędy są częścią naszej pracy. Jednak nie wyobrażam sobie popełnianie ich z premedytacją. Uczciwe sędziowanie to mój nadrzędny cel.
W - jak widowisko. Takim terminem określa się emocjonujący mecz. Miałem przyjemność sędziować prawdziwe widowisko w poprzednim sezonie (24.08.2019r.), kiedy to w ramach trzecioligowych rozgrywek Kotwica Kołobrzeg podejmowała Mieszko Gniezno.
Z- jak zaangażowanie. W meczu, niezależnie od rangi i klasy rozgrywek, jestem skoncentrowany i zaangażowany. Szanuję pracę zawodników i wiem, że moja pomyłka może ich dużo kosztować.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?