Sytuacja taka ma miejsce w budynku byłego urzędu wojewódzkiego przy ul. Jana Pawła II.
- Będąc na piątym piętrze, dostrzegłem gaśnicę zamkniętą na pokaźnej wielkości kłódkę. O zgrozo, na drzwiach owej gaśnicy widniał napis: "klucz znajduje się w portierni" - pisze Patryk Żarna. - Rozumiem, że w razie pożaru powinienem zbiec na parter do portierni, poprosić o klucz od gaśnicy, a następnie wbiec na piętro i zacząć gasić. W tym czasie pewnie całe piętro - jak nie więcej - spłonęłoby. Gdzie są odpowiednie służby przeciwpożarowe, które odpowiadają za bezpieczeństwo w urzędach publicznych? Przecież nawet w przypadku niewielkiego pożaru, katastrofa gotowa - pisze mężczyzna.
Okazuje się, że rzeczywiście kluczyk powinien znajdować się przy szafce, za szybką, jednak jego brak - zdaniem specjalistów - nie stanowi zagrożenia.
- Nie jest to błędem, bo prawda jest taka, że szafki te są bardzo delikatne i wystarczy mocniej szarpnąć, aby ją otworzyć - mówi Grzegorz Ferlin, zastępca komendanta Straży Pożarnej w Słupsku.
- Poza tym z hydrantów i węży znajdujących się w szafkach korzystają w razie zagrożenia głównie służby dyżurne, które doskonale wiedzą, jak sobie z szafką poradzić. Strażacy przyjeżdżają z własnym sprzętem - dodaje Ferlin.
Dodaje też, że szafki, przy których są kluczyki, kuszą chuliganów i złodziei. - Niemal we wszystkich wieżowcach powybijane są szybki, a z hydrantów powykręcane zawory. I to na pewno jest większe zagrożenie - mówi Ferlin.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?