Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ile trzeba wydać przed pierwszym dzwonkiem?

Irena Boguszewska [email protected] Tel. 94 347 35 99 Fot. Radek Koleśnik
Mimo promocji i rabatów, jeśli się chce przygotować dzieci do szkoły, trzeba mieć naprawdę sporo pieniędzy i stalowe nerwy.
Mimo promocji i rabatów, jeśli się chce przygotować dzieci do szkoły, trzeba mieć naprawdę sporo pieniędzy i stalowe nerwy.
Każdy, kto wyprawia dzieci do szkoły wie, że czekają go wielkie wydatki. Postanowiliśmy sprawdzić, jakie.

Mimo promocji i rabatów, jeśli się chce przygotować dzieci do szkoły, trzeba mieć naprawdę sporo pieniędzy i stalowe nerwy. - Mam dwoje dzieci. Młodsze, czyli syn, idzie do drugiej klasy. Za komplet podręczników zapłaciłam 225 zł i nie wiem, czy na tym koniec - mówi Edyta Krasowska, klientka, którą spotkaliśmy na zakupach w koszalińskiej Galerii "Emka".

- Oczywiście nie może korzystać z żadnej książki po córce, bo nauczycielka żąda zupełnie innych. Córka w tym roku idzie do klasy czwartej. Na podręczniki i ćwiczenia wydałam już 419 zł i jeszcze nie otrzymałam wszystkiego.

Nie dostałam atlasu do historii, książki do plastyki i jeszcze czegoś, już nawet dobrze nie pamiętam czego. Na dodatek w księgarni powiedzieli mi, że oni nie sprowadzają książek z wydawnictwa, jakie wymyśliła sobie szkoła, więc pewnie będę miała kłopot.

Reguła jest taka, że im w starszej klasie jest dziecko, tym większy wydatek czeka rodziców. W księgarni np. za książki do drugiej klasy ogólniaka trzeba dać 760 zł i to nie koniec, bo paru pozycji brakuje. Bardzo drogie są wszelkie podręczniki i ćwiczenia do nauki języków.

Tańszym rozwiązaniem jest antykwariat. - Kupiłam książki dla córki w antykwariacie przy ul. Zwycięstwa w Koszalinie - mówi Patrycja Iwan. - Dostałam je za połowę ceny. Jednak nie mieli wszystkich. No a o ćwiczeniach, to już nawet nie ma co marzyć. Przecież dzieci po nich piszą, rysują. Są to książki tylko dla jednego ucznia.

Oprócz książek trzeba kupić zeszyty, długopisy, mazaki, zakreślacze, linijki, a może i plecak. Zeszyty są tanie, bo 60- czy 80-kartkowe można dostać po 1 - 1,50 złotego. Jeśli jednak ktoś chce bruliony, bo mają twarde okładki, są ładniejsze i się nie niszczą, to za jeden taki musi dać nawet 7 - 9 złotych.

Przy zakupie plecaka każdy ma dylemat, czy wybrać najtańszy, czy dorzucić trochę na lepszy. - W ubiegłym roku kupiłam synowi drogi plecak, za prawie 100 zł - mówi mama dwunastoletniego Tomka.

- Miał mu służyć kilka lat. Z ledwością wytrzymał jeden rok. I co się dziwić, jak takie ciężary w nim musi nosić. Teraz pojawiły się plecaki na kółkach, takie jak na wzór walizek czy toreb podróżnych. Tylko syn takiego nie chce, bo - jak twierdzi - takim nawet koledze nie przyłoży. A mąż jak obejrzał, to stwierdził, że będzie mógł go ciągnąć po korytarzu w szkole, ale naszych chodników na osiedlu nie wytrzyma. Kupiliśmy zwykły za 20 złotych.

W sumie - jak policzyliśmy - na wyprawkę do szkoły dla jednego dziecka, w zależności od tego, do której klasy idzie, musimy wydać od 500 do 1.200 złotych. I do tego trzeba dorzucić z kilkaset złotych na ubiór.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza