Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ile wydają słupscy posłowie, żeby związać koniec z końcem?

Zbigniew Marecki
Zbigniew Konwiński
Zbigniew Konwiński Fot. Łukasz Capar
Słupski poseł Władysław Szkop pracował w ubiegłym roku w Sejmie zaledwie pół roku, a już przekroczył przysługujący mu limit wydatków poselskich. Inni parlamentarzyści z regionu są bardziej oszczędni.

Władysław Szkop, niezależny poseł ze Słupska, do Sejmu trafił w połowie ubiegłego rok. Zastąpił wtedy w Sejmie Joannę Senyszyn, która po wyborach do europarlamentu została eurodeputowaną. Na organizację i utrzymanie swojego biura miał do wydania 69,5 tysiąca złotych. Ze sprawozdania poselskiego wynika, że ta suma okazała się za mała na jego potrzeby. Do tych wydatków dopłacił z własnej kieszeni 7 tys. zł. Zrobił to jako jedyny poseł na Pomorzu.

- Wydatki na remont biura przekroczyły przyznany mi limit. Resztę dołożyłem z własnej kieszeni. Nie muszę się tłumaczyć, na co wydałem własne pieniądze - powiedział nam wczoraj Szkop.

Utrzymuje tylko jedno biuro poselskie - w Słupsku, w kamienicy mieszczącej się przy ul. Sienkiewicza 7.

Jolanta Szczypińska, słupska posłanka PiS, utrzymuje swoje główne biuro przy ul. Lutosławskiego 33 w Słupsku i dokłada się do 8 filii, które finansuje razem z kolegami posłami z jej partii na terenie województwa pomorskiego. Na ten cel wydała 147 tysięcy złotych. Cały limit, który przysługuje jej z Kancelarii Sejmu.

- Choć utrzymuję pracownika zatrudnionego na etat, starczyło mi pieniędzy - mówi poseł Szczypińska. - Oczywiście dokładałam nieco do swojej działalności z wynagrodzenia poselskiego, bo nie wszystkie przedsięwzięcia można sfinansować z pieniędzy na utrzymanie biura. Do tego teraz jesteśmy jeszcze bardzo skrupulatnie rozliczani. Wszędzie trzeba okazywać się fakturami. Nikt już nie uwzględnia oświadczeń. Na dodatek musimy się liczyć z losowymi kontrolami.

Zdaniem pani poseł, gdyby dostała większe pieniądze na biuro, to od razu zatrudniłaby prawnika, bo jest wielkie zapotrzebowanie na tego rodzaju usługi ze strony wyborców.
- Teraz pomagają mi wolontariusze, bo prawnika za tysiąc złotych miesięcznie nie zatrudnię. Nikt się na to nie zgodzi.

Zbigniew Konwiński, słupski poseł PO utrzymuje trzy biura - w Słupsku, Ustce oraz dokłada się do biura w Gdańsku. Ma jednego pracownika na etacie i drugiego na umowę o dzieło.

- 147 tysięcy złotych w przypadku Słupska to wystarczająca suma na cały rok. Jeszcze zaoszczędziłem prawie 2 tysiące złotych. Koledzy z większych miast mają większe kłopoty, ale tam koszty wynajmu lokali są wyższe - uważa.

Sam najwięcej wydaje na pracowników. Choć jeździ głównie samochodem, to nie wykorzystał całego rocznego limitu na ten cel - 35 103,60 zł. Zrobił to za to poseł Witold Namyślak z Lęborka, który przyznaje, że dużo jeździ, bo chce mieć kontakt z ludźmi ze swojego okręgu.

Najbardziej oszczędnym posłem na Pomorzu w ubiegłym roku okazał się Jerzy Budnik z PO, który na swoje biuro wydał tylko 114 ze 147 tys. zł przyznanych mu w limicie. Nie ukrywa, że oszczędził na płacach, bo jego pracownica przebywała na urlopie macierzyńskim.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza