Inowrocław. Energa Czarni Słupsk - Polonia 2011 Warszawa 80:79

Obojętnie, co by nie napisać o tym meczu, koszykarze Energi Czaarnych wygrali. Znów przez większa część spotkania pokazali, że jeszcze dużo czasu musi upłynąć, aby być zespołem.

Polonia 2011 od początku grała bardzo szybko, i przede wszystkim skutecznie w rzutach za trzy punkty. W pierwszej kwarcie jej zawodnicy pięć razy trafili zza linii 6,25. Im dłużej trwało spotkanie, tym słupszczanie byli skuteczniejsi i twardsi w obronie. Trudno pisać o monolicie, ale w końcówce zatrzymali defensywą Polonię, a w ataku każdy ze słupskich graczy miał swoje kilka skutecznych sekund, w ostatniej kwarcie szczególnie dwójka Clark i Joyce.

To Clark dwoma osobistymi doprowadził do remisu 77:77 na 13 sekund przed końcem. Śnieg odpowiedział po faulu dwoma osobistymi i było 77:79, na osiem sekund przed ostatnią syreną. W ostatniej akcji, po podaniu Clarka piłkę wziął w ręce Joyce, najpierw poszukał jak ustawieni są koledzy. Stwierdził, że im raczej nie uda się skutecznie skończyć spotkania i w ostatniej sekundzie trafił za trzy. Gdy tylko piłka czysto wbiła się w obręcz, rozległa się końcowa syrena.

Energa Czarni jest jeszcze mało zgrana. Wydają się, że często sytuacja wymyka się zawodnikom rąk i to potrzeba chwili dyktuje, jak i co mają grać, a nie jakiś czytelny lub mniej plan albo taktyka. W końcówkach obu turniejowych spotkań zachowują jednak więcej zimnej krwi.

Energa Czarni - Polonia 2011 Warszawa 80:79 (15:27, 21:16, 20:16, 24:20)

Energa Czarni: Joyce 21 (1), Cesnauskis 12 (2), Sulowski 2, Clark 23 (1), Sroka 4, Jelesijević 2, Żurawski 0, Przybyszewski 9 (1), Djapa 7, Pabian 0.

Polonia 2011: Karwowski 6, Lewandowski 3 (1), Dutkiewicz 12 (3), Berisha 25 (7), Jankowski 0, Śnieg 12 (2), Jagoda 1, Nowakowski 2, Pamuła 11 (3), Mokros 3, Kolowca 2, Linowski 2.