Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

IV liga: Upór to recepta na sukcesy Pomorza i Aniołów

res
Z podokręgu słupskiego na półmetku rozgrywek najwyżej w tabeli jest Pomorze.
Z podokręgu słupskiego na półmetku rozgrywek najwyżej w tabeli jest Pomorze. archiwum
Z podokręgu słupskiego na półmetku rozgrywek najwyżej w tabeli jest Pomorze. W beznadziejnej sytuacji są Czarni Czarne, którym grozi spadek do okręgówki.

W czwartej lidze edycji 2012/2013 region słupski reprezentowany jest przez cztery drużyny. Dwie z nich wypadły bardzo pozytywnie. To Pomorze Potęgowo i Anioły Garczegorze. Przecię­tnie zaprezentowała się Bytovia II Bytów. Bardzo słabo wypadli Czarni Czarne.

Pomorze Potęgowo - dru­gie miejsce, 40 punktów.
Już przed rozgrywkami w potęgowskim zespole upatrywano jednego z kandydatów do walki o awans do Bałtyckiej III ligi. Pomorze pod wodzą trenera Macieja Cieślika wymieniane było w grupie drużyn, które mają nadawać ton czwartoligowym zmaganiom. I takie przewidywanie się potwierdziło w rundzie jesiennej. Warto przypomnieć, że w przerwie letniej dokonano poważnych wzmocnień kadrowych. Do potęgowskiej ekipy dołączyli: bramkarz Patryk Kotłowski (wypożyczenie) i środkowy obrońca Tomasz Bukowski (obaj - Bał­tyk Koszalin), obrońca Krzysztof Kleser i pomocnik Radosław Roeske (obaj
- Orkan Rumia), pomocnicy Dominik Pooch (Gwardia Koszalin) i Przemysław Iwański (Jantar Ustka). Z wypożyczenia powrócił Henryk Patyk (SwePol Link Bruskowo Wielkie), który potwierdził swoje walory strzeleckie i zdobył 10 bramek. W trakcie rozgrywek do zespołu dołączył Nigeryjczyk Alimi Babatunde (Orkan Rumia). Te transfery okazały się trafione w dziesiątkę. Postawa potęgowskiego zespołu była satysfakcjonująca. Pomorze było liderem przez dwanaście kolejek. Po ośmiu seriach graniach miało komplet punktów. Dopiero w dziewiątej kolejce potęgowianie stracili pierwsze punkty, bo u siebie zremisowali bezbramkowo z rewelacyjnymi Aniołami Garczegorze. Pechowa okazała się trzynasta kolejka. W niej Pomorze przegrało mecz na szczycie w Kościerzynie z Kaszubią 0:2 i straciło przodownictwo. Nowym liderem została właśnie kościerska drużyna. Po siedemnastu spotkaniach Kaszubia ma 42 punkty i o dwa oczka jest lepsza od potęgowskiego zespołu. Trzeba zaznaczyć, że awans do grona trzecioligowców wywalczą dwie najlepsze drużyny po trzydziestu czterech meczach. W Potęgowie mają nadzieję, że w tej dwójce będzie Pomorze, które na półmetku ma siedem punktów przewagi nad trzecią drużyną w tabeli. A jest nią GKS Przodkowo.

Potęgowski szkoleniowiec skorzystał z usług 23 piłkarzy. Środkowy obrońca Rafał Bobrowski zaliczył wszystkie 17 spotkań w pełnym wymiarze czasowym. Tylko w jednym spotkaniu (90 minut) wystąpił doświadczony Dariusz Piechota. Ten 38-letni bramkarz znalazł godnego następcę, którego szkoli. Jest nim 19-letni Kotłowski, który między słupkami wystąpił w szesnastu meczach. Byli też pechowcy, których prześladowały kontuzje. W tej grupie znaleźli się między innymi: Kamil Gapski, Dominik Kaczmarek, Tomasz Wól­czyń­ski. O obliczu zespołu decydował doświadczony Łukasz Jarosiewicz.
Ten 31-letni piłkarz był reżyserem gry z prawdziwego zdarzenia i skutecznym wykonawcą stałych fragmen­tów. Potęgowianie prezentowali radosny futbol. Strzelili 44 gole. To najlepsza siła ofensywna z grona wszystkich czwartoligowców.

Anioły Garczegorze - ós­me miejsce, 26 punktów.
Beniaminek stanowił mieszankę rutyny z młodością. Sztab szkoleniowy (Mariusz Misiak - Tadeusz Wanat) stworzył dobry kolektyw, który był rewelacją w jesiennych zmaganiach. Przed rozgrywkami do ekipy z Garczegorza dołączyli: Sebastian Orczyk (Arka Gdynia), Marcin Drzazgowski (Chrob­ry Charbrowo) i Marcin Staszczuk (Pomorze Potęgowo), którzy nie zawiedli oczekiwań i spisali się bardzo dobrze w meczach, w któ­rych grali. Początek czwartoligowych zmagań był wyjątkowo trudny. W pierwszych spotkaniach Anioły płaciły tak zwane frycowe. Z biegiem czasu ekipa z Garczegorza z dolnych rejonów tabeli zaczęła systematycznie piąć się w górę. Z wszystkich czwartoligowców Anioły zanotowały najwięcej, bo 8 remisów (3 u siebie, 5 na wyjazdach). Sześć spotkań zakończyło się zwycięstwem beniaminka z Garczegorza (4 na własnym boisku, 2 na obcych stadionach). Anioły tylko trzy razy musiały przełknąć gorycz porażki, w tym jedną w Garczegorzu.

Trzon zespołu stanowili: Łukasz Łapigrowski, Marcin Maszota, Cyprian Nowocień, Arkadiusz Pendowski, Radosław Piotrowski, Marek Świtała, Drzazgowski i Staszczuk. Pierwsze zwycięstwo Anioły odniosły dopiero w 7. kolejce i było to w Dzierzgoniu z Powiślem (2:1). Najbardziej dramatyczne boje drużyna z Garczegorza stoczyła w Pszczół­kach (GSS - 2:2) i u siebie z Czarnymi Czarne 3:2.

Bytovia II Bytów - dwunaste miejsce, 23 punkty.
To beniaminek, który korzystał z usług niektórych pił­karzy szerokiego składu drugoligowej drużyny. Po czte­rech kolejkach Bytovia II była nawet wiceliderem. Później już było gorzej i bytowianie obniżyli loty.

- Najbardziej zadowolony byłem z gry swojego zespołu zaraz na początku rozgrywek, bo graliśmy ustabilizowanym składem i nie trapiły nas kontuzje - oś­­­- wiadczył Adrian Stawski, trener Bytovii II. - Tak było do meczu z Pomezanią w Malborku, gdzie bramkarz Krzysztof Oleszkiewicz i napastnik Krzysztof Paraficz otrzymali czerwone kartki. Ten pierwszy miał cztery mecze kary, a ten drugi został wyłączony z trzech spotkań, a pod koniec jesieni wyjechał do pracy poza granice naszego kraju. Ponadto w tym pechowym i przegranym meczu malborskim 3:4 kontuzji doznał najlepszy młodzieżowiec Artur Wojach, który już do końca jesieni leczył kontuzję. Zespół rezerw ma funkcjonować głównie na potrzeby drugoligowej drużyny, czasami jest to kosztem wyniku, ale tak powinna wyglądać praca z rezerwami. Myślę, że mimo wielkiej rotacji w składzie, kontuzji, licznych kartek, to i tak powinniśmy przynajmniej mieć sześć punktów wię­cej.

Na pewno mam mały niedosyt punktowy, ale wszystko muszę przyjąć z pokorą i dalej ciężko pracować, aby wiosna była znacznie lepsza od jesieni - dodał ambitny szkoleniowiec z Bytowa.
Do pechowców zaliczyć trzeba też Tomasza Galikowskiego i Krzysztofa Króla, którzy zmagali się z kontuzjami. W Bytovii wystąpiło aż 32 zawodników, w tym czterech bramkarzy.

Do perspektywicznych pił­karzy zaliczają się: Bartosz Zimon (16 lat), Bartłomiej Chojnacki (17 lat) - ten gracz zrobił wielkie postępy, Wojach (17 lat), Mateusz Cybula (17 lat) i Bartłomiej Kapiszka (19 lat). Ponadto w zespole pojawił się po kontuzji Michał Pietrzyk, który zerwał więzadła krzyżowe podczas zimowego zgrupowania drugoligowców w Turcji. Bytovia II zanotowała 7 zwycięstw. Miała 2 remisy. Osiem razy przegrała, w tym trzy porażki były w Bytowie.

Czarni Czarne - szesnaste miejsce, 9 punktów.
Lokata czarneńskiego zespołu dobrze odzwierciedla jego aktualne możliwości. Klub borykał się nie tylko z problemami kadrowymi, ale także z brakiem środków finansowych na działalność. Przed rozgrywkami nie dokonano transferów, by wzmocnić szeregi ekipy Tadeusza Datty. Czarneńskich graczy prześladowały kontuzje i choroby. Sędziowie nie żałowali im też kartek, zarówno żółtych, jak i czerwonych. Trener nie zawsze miał do dyspozycji wszystkich zawodników ze względu na specyfikę ich pracy, bo sporo piłkarzy pracuje w Zakładzie Karnym w Czarnem.

Ponadto nie wszyscy gracze trenowali, tak jak powinni. Frekwencja na treningach nie była najlepsza. To znalazło odbicie w wynikach na boiskach. Jesienią Czarni wygrali tylko dwa mecze i to w Czarnem. Trzy spotkania zremisowali. Aż dwanaście razy schodzili z boiska w roli pokonanych. Największa wpadka czarneńskiego zespołu miała miejsce w Malborku. Tam Czarni przegrali aż 1:7 z Pomezanią. Czarneń­ski zespół popełniał dużo błędów w obronie i stracił 44 bramki. Wiele punktów drużyna z Czarnego straciła we frajerski sposób i to było w końcówkach spotkań oraz w doliczonym czasie gry. Korzystne wrażenie pozostawił bramkarz Kamil Celiński. Chimeryczną formę prezentował Łukasz Kościan. Pew­nym i niezawodnym pun­ktem drużyny był tradycyjnie już Paweł Wnuk-Lipiński. Z młodych piłkarzy prawidłowo rozwija się Adrian Zych.

- Jesteśmy w dramatycznej sytuacji. Nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy. Utrzymanie się w czwartej lidze graniczyć będzie z wielkim cudem. Przed drużyną bardzo trudne zadanie w rundzie rewanżowej - wyznał Tadeusz Datta, czarneński szkoleniowiec.

Trener Czarnych Czarne skorzystał z usług 25 piłkarzy. Jeśli chodzi o wynik sportowy, to należy wprost powiedzieć, że jest bardzo słaby. Trzeba chyba szykować się bardziej do grania w ok­ręgówce i pod tym kątem montować zespół do sezonu, ale tego następnego, czyli 2013/2014.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza