Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jachty chcą wrócić na jeziora

Konrad Remelski [email protected] tel. (059) 857 35 72
Miasteccy żeglarze uważają, że wędkarze akcją przeciwko nim opóźniają rozwój turystyki w Bobięcinie.
Miasteccy żeglarze uważają, że wędkarze akcją przeciwko nim opóźniają rozwój turystyki w Bobięcinie.
Właściciele łodzi motorowych protestują przeciwko zabraniu im pozwoleń na pływanie po jeziorach w Bobięcinie. Taki zakaz wywalczyli wędkarze. - Nie niszczymy środowiska, możemy razem korzystać z akwenu - bronią się żeglarze.

Protesty wędkarzy z Koła PZW Karaś wybuchły już latem ubiegłego roku, po wprowadzeniu pozwoleń na używanie silników spalinowych na jeziorach Bobiecińskim Małym i Wielkim. Obydwa akweny znajdują się w strefie krajobrazu chronionego, są bogate w unikatową na skalę europejską roślinność.
- Z właścicielami działek letniskowych zebraliśmy w Bobięcinie prawie trzysta podpisów pod protestem i zawieźliśmy go na sesję Rady Powiatu Bytowskiego - informuje Jerzy Lubieński, szef koła Karaś.
- Rada wprowadziła zakaz, bo wzięła pod uwagę nasze argumenty, że używanie silników motorowych zakłóca ciszę, odstrasza turystów i stanowi zagrożenie dla fauny i flory obydwu jezior.
Radni powiatowi zostawili jednak staroście bytowskiemu furtkę. W wyjątkowych wypadkach mógł on pozwolić na używanie łodzi z silnikami motorowymi. Starosta takie cztery pozwolenia wydał. Wtedy konflikt wybuchł na nowo, bo wędkarze nie zgodzili się z tą decyzją. W wyniku ich nacisków starostwo swoje pozwolenia cofnęło. Zdenerwowało to z kolei żeglarzy. W pierwszym odruchu zapowiedzieli, że przeniosą swe jachty na inne akweny, na przykład na jezioro Charzykowskie koło Chojnic, gdzie swobodnie można używać silników motorowych.
Nie zrobili tak jednak, nadal walczą o jeziora w Bobięcinie. Twierdzą, że wędkarze nie mają racji. - Silników spalinowych używamy tylko jako napędu pomocniczego przy dopływaniu i przepływaniu przez wąski przesmyk pomiędzy jeziorami i omijaniu dużej liczby mielizn, a także przy dopływaniu do przystani i odbijaniu od pomostu - tłumaczy Łukasz Adkonis, właściciel szkoły żeglarskiej w Bobięcinie. - Silnik pozwala precyzyjnie wykonać manewr i przez to nie uszkodzić innych cumujących jednostek. Jesteśmy przeciwni pływaniu na silniku po jeziorze czy używaniu skuterów wodnych, które hałasują.
- Bronimy jeziora, bo ono samo się nie obroni - upiera się jednak prezes Lubieński. - Argumenty żeglarzy można łatwo obalić, bo sprawdziliśmy, że kanał między jeziorami da się przepłynąć bez używania silnika motorowego. Jednak łatwiej jest wziąć kanister paliwa do silnika niż ładować akumulator. Działamy w dobrej wierze i chcemy tylko uratować nieskazitelną przyrodę.
- Ależ nam chodzi o to samo, dlatego na sesji Rady Powiatu Bytowskiego złożyłem wniosek, by w wydaniu nam pozwolenia na używanie silników zawrzeć obostrzenie o dopuszczalnej ich mocy i jakości mieszanki, której one używają - podkreśla Adkonis. - Nie można dopuścić motorówek i skuterów, które rzeczywiście mogą zniszczyć unikatową roślinność i wypłoszyć ptactwo. Należałoby pozwolić tylko na silniki czterosuwowe, które nie wydalają oleju do wody. Nie wszyscy takie silniki mamy, ale to jest kwestia wymiany na nowsze modele.
Żeglarze złożyli do starostwa protest, w którym nie zgadzają się z odwołaniem pozwolenia na używanie silników spalinowych. Do dzisiaj nie mają odpowiedzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza