Informuj
Informuj
W 2006 roku UOKiK pobrał w naszym regionie (Słupsk, powiaty słupski, lęborski, człuchowski i bytowski) 36 próbek paliwa z 21 stacji benzynowych.
Zakwestionowanych zostało jedynie pięć. Do prokuratury skierowano cztery zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa. Do tej pory skierowano dwa akty oskarżenia, a dwa dochodzenia są jeszcze w toku.
Poza tym trzech przedsiębiorców obciażono kosztami badań próbek kwestionowanych paliw i wydano jedną decyzję wycofującą z obrotu dwie partie oleju napędowego.
O wadliwym paliwie należy poinformować Państwową Inspekcję Handlową w Słupsku (nr tel. 059 846 85 49) bądź w Gdańsku (nr tel. 058 341 53 70).
Można też wypełnić elektroniczny formularz na stronie internetowej Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów www.uokik.gov.pl
Orlen twierdzi, że paliwo "ochrzciło" się samo. Zadziałała tzw. siła wyższa.
Przekonał się o tym również ks. Ryszard Fudala z Kościoła p.w. Błogosławionej Siostry Faustyny w Słupsku. - Zatankowałem na tej stacji paliwo 95 ON, ale daleko nie dojechałem. Samochód zaczął kaszleć i prychać, aż w końcu zgasł. Ledwo, ledwo dojechałem do plebani - opowiada duchowny. - Jeszcze w tym samym dniu odprowadziłem go do warsztatu.
Okazało się, że stał tam już jeden samochód, którego kierowca tankował na tej samej stacji. - Mechanik zasugerował, że to może być to samo. Dostała się woda i silnik przestał chodzić - opowiada ksiądz.
Podobne kłopoty miał Edward L. Na tej samej stacji. - Zatankowałem do pełna. Do domu dojechałem, ale na drugi dzień już nie mogłem odpalić. W paliwie musiała być woda. Poszedłem na stację awanturować się - mówi pan Edward.
O dziwo, z reklamacjami nie było problemu. Pracownicy już wiedzieli, że coś jest nie tak. - Na stacji przyznali, że do zbiornika dostała im się woda, przeprosili i zrobili mi samochód na miejscu, na własny koszt - mówi słupszczanin. Z reklamacją do Orlenu udał się także ksiądz Fudala. - Przyjęli ją bez problemu. Załączyłem oczywiście fakturę z warsztatu.
Jak to możliwe, że największy polski dystrybutor paliwa sprzedawał paliwo z domieszką wody? Do "chrzczenia" nikt się nie przyznaje. - Rzeczywiście, na jednej słupskiej stacji mieliśmy taką sytuację - przyznaje Dawid Piekarz, rzecznik prasowy Orlenu. - Woda dostała się do zbiornika z powodu ogromnych opadów śniegu. Zdążyło tam jednak zatankować tylko kilku klientów. Zaraz po pierwszej interwencji zamknęliśmy ten dystrybutor. A woda ze zbiornika została usunięta.
Piekarz uspokaja, że wszystkim klientom, którzy tankowali w tym czasie na stacji, Orlen pokryje straty, które ponieśli. Co robić w takich sytuacjach, gdy podejrzewamy, że za awarię samochodu odpowiada paliwo złej jakości? Zapytaliśmy o to Waldemara Kołodziejczyka z Państwowej Inspekcji Handlowej w Gdańsku. - Należy natychmiast skontaktować się z nami - najlepiej telefonicznie - i opisać całą sytuację. My wyślemy tam inspektorów, którzy pobiorą próbki i sprawdzą, jakiej jakości jest paliwo - wyjaśnia Kołodziejczyk. - Jeśli potwierdzi się, że do baków celowo wlewane jest paliwo tak zwane chrzczone, to jest to przestępstwo. I wtedy kierujemy zawiadomienie o jego popełnieniu do prokuratury. Grozi za to kara grzywny od 10 do 25 tys. złotych.
Nie jest wykluczone, że kontrola czeka też "pechową" stację Orlenu w Słupsku. Kołodziejczyk czeka na sygnały od jej klientów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?