Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak się kupuje auta w PGK Słupsk (aktualizacja)

Zbigniew Marecki [email protected]
Andrzej Gazicki, prezes PGK Słupsk..
Andrzej Gazicki, prezes PGK Słupsk.. Archiwum
Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej w Słupsku kupiło samochód po zawyżonej cenie, znając jego pierwotną wartość. To prezes PGK miał zdecydować o sposobie przebiegu transakcji.

Według naszych poufnych informacji prezes PGK Andrzej Gazicki zlecił znalezienie oferty używanego auta. Furgonetki na potrzeby przedsiębiorstwa. Miała służyć pracownikom zbierającym śmieci.

Prezes Gazicki miał wskazać, że zakupem auta zajmie się konkretna firma. PGK kupuje od tej firmy volkswagena transportera T5 1.9 TDI z 2003. Cena zakupu na umowie to 38 tys. złotych. Firma zakupiła to auto po cenie dużo niższej niż w ofercie - za 24 tys. zł.

Jak to się stało, że firma, która nie zajmuje się handlem samochodów, zakupiła samochód taniej, który potem odsprzedała z dużym zyskiem PGK Słupsk? Jak oceniono jego rzeczywistą wartość rynkową? Po co w ogóle skorzystano z pośrednika?

Prezesowi Gazickiemu nawet nie zdążyliśmy zadać tych pytań.

- Odpowiedzi udziela rzecznik PGK Mateusz Bilski, który wróci za 10 dni - wypalił prezes i odłożył słuchawkę. Nie przekonała go informacja, że sprawa dotyczy bezpośrednio jego osoby, a nie tylko firmy (poinformowaliśmy go mailem i sms-em).

W firmie sprzedającej auto poszło nam łatwiej z uzyskaniem informacji.

- Po prostu gdzieś usłyszałem, że PGK potrzebuje takiego auta - mówi rozbrajająco Piotr Wołyniak reprezentujący Sitkar, mąż właścicielki firmy. - Mam znajomości w branży komisowej. Poszukałem, kupiłem, trafił się klient, to sprzedałem.

Stikar od pewnego czasu współpracuje z PGK. Na co dzień firma zajmuje się dystrybucją sprzętu do obsługi ogrodów i terenów zieleni miejskiej. To od niej, o czym informowaliśmy, PGK zakupiło wiosną za 340 tys. złotych zamiatarkę do chodników oraz zrealizowało kilka innych znaczących zakupów. M.in. myjek po kilka tysięcy sztuka.

- Jak twierdzi osoba z PGK, od tego czasu Piotr Wołyniak stał się częstym gościem przedsiębiorstwa. - Także pracujący w naszej firmie bliski krewny pana Wołyniaka zaczął być dużo lepiej traktowany. Dostał m.in. podwyżkę - mówi osoba z PGK.

- Pana Gazickiego znam tylko z kontaktów biznesowych - zapewnia Piotr Wołyniak.

O sprawę zapytaliśmy Krzysztofa Banacha, przewodniczącego rady nadzorczej PGK.

- Nie znam tej sprawy, mimo że analizujemy rozesłany niedawno do radnych anonimowy list dotyczący nieprawidłowości w PGK - mówi Banach. - Poprosiłem o przedstawienie części dokumentacji firmy. Teraz się z nią zapoznaję. Wkrótce sprawą zajmie się cała rada nadzorcza PGK.

Wczoraj (czwartek), już późnym popołudniem, chwilę po naszej rozmowie z Krzysztofem Banachem zdecydował się oddzwonić Andrzej Gazicki. Poinformował tylko, że sprawą zakupu samochodu bezpośrednio się nie zajmował. Teraz natomiast wyjaśniają ją jego zastępczyni oraz kierownik pionu technicznego PGK.

Swoje ustalenia przedstawi radzie nadzorczej oraz obiecał przesłanie stanowiska rzecznika prasowego. Dorzucił jeszcze: - Jesteście niepoważną gazetą, zajmującą się plotkami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza