Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak się robiło zdjęcia w poprzednim ustroju. Rozmowa z Janem Maziejukiem

Rozmawiał Marek Zagalewski
Jan Maziejuk: – Dla higieny psychicznej do dziś raz po raz robię zdjęcia czarno-białe i negatywowe.
Jan Maziejuk: – Dla higieny psychicznej do dziś raz po raz robię zdjęcia czarno-białe i negatywowe. Fot. Krzysztof Tomasik
Rozmowa z Janem Maziejukiem, legendą pomorskiej fotografii.

- Nie ma już takich twarzy jak kiedyś?

- Rzadko pan spotkasz ciekawy typ. Kiedyś ludzie byli otwarci, przyjaźni, nie było muru. A wtedy zachowywali się naturalnie, szczerze, nie udawali, żeby się podobać, nie krępowali się być sobą. No a indywidualność zabiła telewizja. Teraz wielu naśladuje idola, więc upodabnia się do siebie. Inna sprawa, że dawniej mniej dbali o wygląd, bo i nie mieli za co, zwłaszcza w pegeerach, a lumpeksów nie było. Przez to ciekawiej wyglądali.

- A dawni dygnitarze?

- Byli łasi na propagandę. Weźmy Macha, przewodniczącego WRN w Koszalinie, potem wicepremiera. To był facet otwarty. Stępień też w porządku. Ale Głowacki, I sekretarz KW w Słupsku... Kawał cholery był z niego. Raz kazał mnie wyprosić z plenum, bo mu przeszkadzałem, gdy przemawiał. Sztywniak.

- Słynne są Pańskie powtórki, np. wyłowienie miny morskiej.

- Czasem coś zaszło, a mnie jeszcze nie było. Jak z tą miną. A mina na brzegu to żadne zdjęcie. No to strażacy z powrotem włożyli uniformy, wrzucili minę do wody i wyciągnęli. Ale ona przypuszczalnie nie miała zapalników.

- Czym Pan jeździł do zdjęć na początku?

- Wuefemką. Np. 1 maja rano robiłem przygotowania do pochodu w Bytowie, potem Sławno jak pochód już szedł i popołudniowe zabawy w Miastku. Wywołałem, obrobiłem, wysuszyłem i do Koszalina do 18-tej. Deszcz nie deszcz, wuefemką. Pewna była.

- Pierwsze Pana prasowe zdjęcie też dotyczyło motoru.

- W PGR Kamnica dostałem etat kulturalno-oświatowy, bo byłem dobry w spor-cie. No i przyszedł człowiek ze skargą, że w jego nowej eshaelce urwał się widelec. Zrobiłem zdjęcie i wysłałem do "Motoru". Na drugi dzień po publikacji przyjechała ekipa fabryczna z Kielc i wymieniła część.

- Wówczas prasa więcej mogła?

- Miała poważanie, można było więcej załatwić. Ale i obrywała od komitetów. Jak naczelnym "Zbliżeń" był Wiśniewski, poszło zdjęcie zdechłej wrony, którą działkowcy powiesili, żeby odstraszała szpaki. Pół redakcji chcieli zwolnić, bo się kojarzyło z WRON, Wojskową Radą Ocalenia Narodowego. Ocalił nas sekretarz Kondrat, potem dyrektor słupskiego ekonomika.

- Bardziej wkurzały Pana polityczne czy blaszane, wszechobecne zakazy fotografowania?

- Jedne i drugie. Gwarantuję panu, że po 1 Maja pijaka pod płotem i porzuconych po pochodzie szturmówek w kałuży by nie puścili. Miał być entuzjazm. A przecież hasła w błocie to też było życie. Zakazy blaszane również były na każdym kroku. Raz dróżniczka doniosła, że sfotografowałem jej budkę ze szlabanem. Rozeszło się po kościach, bo uświadomiłem milicji, że kolej niech się lepiej weźmie za to, że taka obskurna buda stoi przy krajówce.
- Nie rozeszło się po kościach przy koszarach w Redzikowie.

- Miałem sfotografować nowe urządzenie meteorologiczne, ale zanim na bramę przyszedł po mnie oficer, "zrobiłem" kolorową rezerwę na tle klubu wojskowego, no i wzięła mnie warta. 12 godzin mnie trzymali z posądzeniem, że chciałem pasy startowe uwieczniać. Kolegium orzekło grzywnę, ale odwołałem się; broniła mnie mecenas Skowrońska i sąd mnie uniewinnił. A zdjęcie poszło.

- Esbecy odwiedzali ówczesne gazety?

- Przychodził opiekun. Dziś jest dyrektorem szkoły w Słupsku. Np. kiedy się dowiedział, że robiłem sesję na plaży dla nudystów, koniecznie chciał, żebym tam jeździł i fotografował dla niego ludzi. Odmówiłem. No i pluskwa znaleziona w drzwiach dopiero po 90. roku, gdy nasze lokum kupiła firma handlowa i zdarła obicia. Chyba dzięki tej pluskwie wiedzieli w 81., że zrobiłem zdjęcia składających wieniec w rocznicę Katynia. Zdjęcia nie poszły, ale SB bardzo je ode mnie chciało. Nawet przyznali, że chcą udupić tę czarownicę Skowrońską, która była przy wieńcu. Negatyw ukryłem u kolegi, a im dałem tak nieostre odbitki, że nic nie było widać.

- Jakie były dyrektywy na 1 Maja?

- Obowiązkowo trybuna, naród się cieszy, dzieci dają kwiaty trybunie, no i całe rodziny, najlepiej z wózkami. Raz na tle hasła "Socjalizm przyszłością narodu" w Miastku poszli w gazecie złomiarze, pierwsza nagroda na konkursie wojewódzkim w Koszalinie. Ale już na drugi dzień byłem w komitecie powiatowym: jak mogę szkalować dorobek socjalistycznej ojczyzny.

- Panie Janku, co było między radziecką Zorką a cyfrowym D700?

- 50 lat mojego życia, w tym Nikon FM 2, lepszego nie ma. Elektroniki zero, ręczne sterowanie. Pożar, woda z sikawek się rozpryskuje, a jest minus 20 stopni. To była kupa lodu, ale nią robiłem. Żaden inny nie dałby rady.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza