Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak w Ustce łodzie bojowe dla Nigerii budowali

Jacek Cegła
Według kierownictwa stoczni łodzie były ratunkowymi, według celników – bojowymi
Według kierownictwa stoczni łodzie były ratunkowymi, według celników – bojowymi Fot: Rafał Szamocki
- Od samego początku wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę, że produkujemy łodzie bojowe - mówi pracownik Stoczni Ustka S.A. - Nigeryjczycy zażyczyli sobie nawet, żeby zbiorniki z paliwem osłonić kulopancerną pianką. Do zalegalizowania całego interesu zabrakło jednego kwitka...

Według kierownictwa stoczni łodzie były ratunkowymi, według celników - bojowymi
(fot. Fot: Rafał Szamocki)

Kilka dni temu Prokuratura Okręgowa w Gdańsku skierowała do sądu akt oskarżenia w sprawie produkcji i eksportu do Nigerii dziesięciu łodzi bojowych, dodatkowo zmodyfikowanych do działań obronnych i ofensywnych. Jednostki wyprodukowane zostały w usteckiej stoczni w latach 1999 - 2000, a następnie za 800 tysięcy dolarów kupiła je nigeryjska Marynarka Wojenna.
Nigeria nie była już wówczas objęta embargiem na dostawy broni. Na czym więc polegał przestępczy proceder? Na tym, że stocznia wyeksportowała sprzęt bojowy bez stosownego pozwolenia. - To przestępstwo natury formalnej - wyjaśnia Piotr Wesołowski, zastępca szefa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Akt oskarżenia obejmuje byłego prezesa stoczni Wacława M., dwóch jego zastępców: Ryszarda S. i Lecha G., oraz pośrednika w kontrakcie Krzystofa T. Całej czwórce grozi do 10 lat więzienia.
Prowadzone przez gdańską delegaturę UOP śledztwo wykazało, że w latach 1998 - 1999 kierownictwo usteckiej stoczni nawiązało kontakt z amerykańską firmą KCI Communications i zawarło kontrakt na wybudowanie dziesięciu łodzi LP 85A typu poszukiwawczo-ratowniczego. Odbiorcą jednostek miała być Marynarka Wojenna Nigerii. Przestępstwo pewnie nigdy nie wyszłoby na jaw, gdyby nie fakt, że w dokumentach celnych jednostki przedstawiane już były jako łodzie patrolowe. Z zebranych przez funkcjonariuszy UOP materiałów wynika, że od samego początku nigeryjski odbiorca wymagał, aby przystosowane były do prowadzenia działań wojskowych. Temu miało służyć m.in. odpowiednie wzmocnienie kadłuba, zainstalowanie noktowizorów oraz urządzenia umożliwiającego błyskawiczne zamocowanie karabinów maszynowych kaliber 12,7 mm. Dzięki temu każdą jednostkę w ciągu dwóch minut można było wyposażyć w działko. W dodatku łodzie pomalowane były na szaro, co jest typowe dla jednostek wojennych.
- Konstruktorzy stoczni, którzy pierwszy raz spotkali się z tego typu życzeniami klienta, dokonali stosownych konsultacji ze specjalistami warszawskiego Wojskowego Instytutu Technicznego Uzbrojenia - informuje kpt Katarzyna Bernecka, rzecznik prasowy gdańskiej delegatury UOP.
- Te łodzie podobne były do tych, których używają jednostki Grom - tłumaczy pracownik stoczni, który uczestniczył w produkcji łodzi. - Nigeryjczykom zależało przede wszystkim na tym, żeby były kuloodporne. Dobrze wiedzieliśmy, że produkujemy jednostki bojowe, nikt tego nie ukrywał. Nie zdawaliśmy sobie jednak sprawy, że jest to niezgodne z prawem.
Latem 1999 roku w obecności przedstawiciela nigeryjskiego ministerstwa obrony przeprowadzono próby strzelnicze. Prototyp łodzi przewieziono na teren strzelnicy jednostki wojskowej i uzbrojono w działko typu UTIOS, wypożyczone z jednego z zakładów zbrojeniowych na południu Polski. Obserwujący kanonadę Nigeryjczycy zażyczyli sobie udoskonalenia łodzi, by w akcji okazały się niezawodne. Dlatego poszycie jednostek wzmocniono kilkoma dodatkowymi warstwami. Zadowoleni przedstawiciele "Czarnego Lądu" podpisali ze stocznią opiewający na kwotę 800 tysięcy dolarów kontrakt. Do Nigerii wyeksportowano łącznie dziesięć łodzi w trzech partiach. Ostatnią wysłano z portu w Gdyni na początku ubiegłego roku.
Śledztwo przeciwko prezesom usteckiej stoczni UOP wszczął rok temu na wniosek prokuratury. Powołany biegły ocenił, że łodzie LP85A nie spełniają wymagań, określonych w przepisach Międzynarodowej Organizacji Morskiej m.in. w zakresie wyposażenia i osprzętu dla szybkich łodzi ratowniczych. Natomiast dla kierownictwa stoczni wyeksportowane łodzie były ratowniczymi i skoro na pokładzie nie było broni, na sprzedaż jednostek nie potrzeba było niczyjej zgody.
- Zgodnie z ustawą o obrocie specjalnym jako uzbrojenie należy traktować zarówno bojowe jednostki pływające, jak i jednostki specjalnie zaprojektowane lub zmodyfikowane do działań ofensywnych lub obronnych. Stocznia Ustka S.A. nie posiadała wymaganego przez ustawę wpisu do rejestru przedsiębiorstw, prowadzących obrót specjalny z zagranicą. Eksport tychże łodzi stanowił naruszenie ustawy o obrocie usługami o znaczeniu strategicznym dla bezpieczeństwa państwa, a także dla utrzymania międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa - tłumaczy rzeczniczka gdańskiej delegatury UOP. Ustawa ta szczegółowo precyzuje, jakie pozwolenia trzeba uzyskać, żeby sprzedawać broń za granicę.
Obecnie ustecka stocznia stoi na skraju bankructwa, do sądu wpłynął już wniosek o upadłość zakładu. Długi przedsiębiorstwa szacuje się na kilkadziesiąt milionów złotych. To znacznie więcej niż wynosi majątek stoczni.
- Gdyby nie jeden kwitek, nie byłoby tej całej afery - wspomina jeden z kierowników stoczni. - Uzyskując stosowne pozwolenie moglibyśmy produkować i sprzedawać bojowe łodzie. Wtedy na pewno stocznia by nie upadła.
Zarówno były prezes, jak i dwaj jego zastępcy od kilku dni są nieuchwytni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza