Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jan Bednarek: Jestem smutny, ale do Polski wracamy z do połowy podniesionym czołem

Tomasz Biliński
Tomasz Biliński
Jan Bednarek strzelił zwycięskiego gola w meczu z Japonią.
Jan Bednarek strzelił zwycięskiego gola w meczu z Japonią. Bartek Syta/Polska Press
Mimo że wygraliśmy i strzeliłem gola, czuję smutek. Chcieliśmy dać radość kibicom, a zawiedliśmy. Na pewno jest to ogromna lekcja na przyszłość - podsumował wygraną 1:0 z Japonią obrońca reprezentacji Polski Jan Bednarek.

Wygrana z Japonią i zwycięski gol pozwalają być choć trochę zadowolonym na koniec waszego udziału w mundialu?
Nie jesteśmy zadowoleni, bo nie awansowaliśmy. Niestety, wracamy do domu smutni, choć do połowy głowy mamy uniesione. Mam nadzieję, że tą wygraną daliśmy choć trochę radości kibicom. Fajnie jest strzelić gola na mistrzostwach świata. Jednak najważniejsze było zwycięstwo i żeby nie stracić bramki. Cel udało się osiągnąć. Chociaż w dziwnych okolicznościach, bo w takiej końcówce meczu, gdy rywal nie chce atakować, jeszcze nie brałem udziału. Wcześniej to rywal parł do przodu, my chcieliśmy się bronić i czekać na kontrę.

Wykonanie rzutu wolnego, po którym strzelił Pan gola był trenowany?
Tak na prawdę nie da się wytrenować idealnej sytuacji. Tym bardziej, że to rozegranie mogło wyglądać inaczej. Chciałem iść na bliższy słupek, ale chłopaki powiedzieli, że piłka będzie dośrodkowana na drugi i żebym tam poszedł. Jak się okazało, dobrze mi podpowiedzieli.

W pierwszej połowie mógł Pan mieć asystę. Przy golu rywala.
Podjąłem złą decyzję, bo powinienem zagrać piłkę do przodu, a nie starać się ją utrzymać. Na szczęście nic złego z tego błędu się nie stało.

Strzelony przez Pana gol oznacza, że w reprezentacji Polski nadchodzą zmiany pokoleniowe?
Zawsze tak jest, że prędzej czy później świeża, młoda krew wchodzi do drużyny. Moim zdaniem połączenie rutyny z młodością jest świetnym połączeniem. Tak było w Rosji, choć tutaj akurat to nie zafunkcjonowało w meczach z Senegalem i Kolumbią.

Po dużych turniejach zwykle w mniejszym lub większym stopniu kadra się zmienia. Pan czuje, że w niej zostanie?
To pytanie do sztabu trenerskiego. Daję z siebie wszystko w każdym meczu i czekam na szansę, by ją wykorzystać. Nie chcę teraz myśleć o tym, co będzie. Skupiam się na odpoczynku i zresetowaniu głowy przed nowym sezonem.

A jakie doświadczenia wywozi Pan z Rosji?
Wielkie, bo nie zawsze w tak młodym wieku [2 lata - red] można zagrać na mundialu. Cieszę się, że mi się udało. Poza tym w tej chwili czuję smutek. Chcieliśmy dać radość, a zawiedliśmy. Na pewno jest to ogromna lekcja na przyszłość. Zwłaszcza dla młodych, jak dla mnie czy "Kownasia" [Dawida Kownackiego - red.]. Zobaczyliśmy, jak wygląda wielka impreza, wiemy, ile trzeba ciężko pracować, by się na niej znaleźć. To da nam tylko pozytywnego kopa.

Gra na środku z Kamilem Glikiem jest łatwiejsza?
Super jest grać obok takiego zawodnika. Dużo można się nauczyć. Mam nadzieję, że jeszcze kilka spotkań w kadrze wspólnie zagramy.

Miał Pan sygnały przed mundialem, że będzie tym obrońcą, który zagra najwięcej minut?
Nikt tego nie wie. Trener decyduje i w dniu meczu dowiadywałem się, czy będę grał.

Granie meczu, w którym nie ma się już szans na wyjście z grupy to męczarnia?
Nie jest łatwo. Ale przede wszystkim chcieliśmy być po tym spotkaniu zadowoleni z siebie. Chcieliśmy zagrać dla kibiców i wygrać.

Pytał i notował w Wołgogradzie Tomasz Biliński

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Jan Bednarek: Jestem smutny, ale do Polski wracamy z do połowy podniesionym czołem - Portal i.pl

Wróć na gp24.pl Głos Pomorza