Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jan i Jakub Kuroń: - Nie czujemy się mistrzami

Rozmawiał Marcin Markowski
Fot. Kamil Nagórek
Rozmowa z braćmi Janem i Jakubem Kuroniami, gośćmi specjalnymi Pikniku z Ikrą, który odbył się w miniony weekend w podsłupskim Kwakowie.

Gotował Wasz ojciec. Wy również gotujecie. Czy w rodzinie Kuroniów jest jeszcze więcej kucharzy?
Jan: - Rzeczywiście jest u nas w rodzinie kilka osób, które można nazwać artystami w tej dziedzinie. To jest taka pasja rodzinna i nie ma co ukrywać, to zamiłowanie wzięło się od naszego ojca. On jeździł gdzieś gotować, a my mu pomagaliśmy i podglądaliśmy to i owo. Potem okazało się, że i nam to wychodzi.

Czyli nie planowaliście zostać w przyszłości kucharzami?
Jan: - Oczywiście, że nie. Ja chciałem być politykiem. To w pewnym momencie mnie najbardziej interesowało, więc studiowałem politologię. Potem jednak zrozumiałem, że to nie dla mnie. To środowisko wciąż kłócących się ze sobą i walczących osób nie jest przyjemne.

Wasz ojciec gotował sam, wy występujecie razem. Nigdy nie zdarza wam się kłócić podczas gotowania?
Jakub: - Raczej nie, chociaż zdarzają się drobne sprzeczki, ale szybko dochodzimy do porozumienia. Nie ma na pewno żadnego szarpania. Nigdy też nie zdarzyło się, abym uderzył brata patelnią albo wałkiem w głowę.

Kucharze często przyznają się, że czerpią inspirację z przepisów innych kucharzy. Wy pewnie unowocześniacie przepisy swojego ojca.
Jakub: - To prawda, bo właściwie nie poznaliśmy nigdy bliżej prekursorów gotowania z naszej rodziny, czyli prababci i pradziadka, którzy także gotowali z pasją.

Jan: - Nasz dziadek był opozycjonistą. Przesiedział parę lat w więzieniu. Babcia, jak to sama mówiła, była hrabianką i nie gotowała w ogóle, więc w kuchni można było zobaczyć głównie naszego ojca. Najpierw robił smalec do więzienia, potem bardziej skomplikowane dania.

Nazwisko Kuroń to już firma. Czy dla Was gotowanie to wciąż pasja, czy już raczej praca?
Jan: - I to, i to. Kiedyś to była tylko pasja. Teraz jest to już też praca i trudno ukrywać, że dzięki temu zarabiamy pieniądze.

Jakub: - To prawda. Zaczynają się już różnego typu propozycje, jak na przykład praca w restauracjach. Prowadzimy też swój kącik kulinarny z programie "Dzień dobry TVN".

Pascala czy Makłowicza nazywa się mistrzami kuchni. Czy lubicie, kiedy Was określa się tym mianem?
Jakub: - Nie uważamy się za mistrzów gotowania. Cały czas uczymy się czegoś nowego. Jestem pewien, że na Pikniku z Ikrą jest gospodyni, od której moglibyśmy wziąć kilka ciekawych przepisów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza