Przed tym meczem pojawia się dużo znaków zapytania. Odpowiedzi poznamy dopiero przed samym spotkaniem, wtedy gdy zespoły będą się rozgrzewały już na parkiecie. Dzisiaj trudno na przykład napisać, w jakim składzie zagrają gospodarze. Czy wielokrotny mistrz Polski, najlepszy zespół ostatnich lat nad Wisłą, uczestnik finałowej 16 Euroligi z poprzedniego sezonu, mecz w lidze, nawet z liderem - Energą Czarnymi potraktuje poważnie, czy wszystkie siły skupi na uciekającej, ale wciąż teoretycznie możliwej szansie awansu do kolejnej rundy Euroligi?
Po środowym zwycięstwie w Hiszpanii z Caja Labarol Vitoria, Asseco Prokom, aby wciąż pozostawać przy życiu i mieć szanse awansu do dalszej rundy, musi wygrać w środę z Żalgirisem Kowno. Mecz odbędzie się w Gdyni. To może być powód, że skład gospodarzy może odbiegać od tego, jaki gra w Eurolidze. Czy tak jednak będzie? Tomas Pacesas, od niedawna przymierzany do stanowiska szkoleniowca reprezentacji Polski, ma zapewne kilka rozwiązań.
Obrazek I
Szkoleniowiec gdynian jest człowiekiem, który z reguły mało przebacza. W przedsezonowym wywiadzie udzielonym "Gazecie Wyborczej" wskazał że Energa Czarni zdenerowała, go swoją postawą. W takim razie odpowiedzieć może sportowo i na parkiecie. O co poszło? Czarni byli jednym z pierwszych i aktywniejszych klubów, który chciał, by Asseco Prokom występował w tym roku w sezonie zasadniczym. Przypomnijmy, że był pomysł, który zakładał, że gdynianie ze względu na grę w Eurolidze i Pucharze VTB przystąpią do rozgrywek dopiero od fazy play off. Słupszczanie nie zgodzili się na to i byli pierwszymi, którzy wskazywali, że ucierpi na tym wizerunek ligi. Poirytowany Pacesas wytknął to we wspomnianym wywiadzie.
Obrazek II
W przedsezonowym sparingu w Gdyni Energi Czarnych i Asseco Prokomu Dainius Adomaitis i Tomas Pacesas, trenerzy obu klubów, rozmawiali ze sobą o tym, jak gdynianie będą sobie radzić w takiej sytuacji gry na trzech frontach, w polskiej lidze, Eurolidze i Pucharze VTB. Pacesas mówił, że w PLK u siebie i na bliskich wyjazdach zagra najsilniejszym składem. Na dalsze spotkania wyjazdowe pojadą rezerwy. - To może nas potraktujecie jak daleki wyjazd
- śmiał się Adomaitis. - Nie, przyjaciół traktujemy szczególnie - też śmiał się Pacesas.
Asseco Prokom
Zespół ma olbrzymi potencjał. Budowany był właśnie jako kompilacja składów grających na trzech frontach. W kadrze drużyny w PLK jest 24 zawodników. To efekt eksperymentu Asseco Prokomu, który zgromadził wielu polskich zawodników, niechcianych w innych klubach. Mieli oni być zapleczem do gry w ekstraklasie, wtedy, gdy podstawowi gracze będą odpoczywać po trudach Euroligi i Pucharu VTB (m.in. Sebastian Balcerzak i Przemysław Frasunkiewicz). Nie jest to jednak sort najlepszego gatunku.
Jak na razie Asseco Prokom zagrało w lidze pięć spotkań (pozostałe ze względu na intensywność gier w pucharach przekłada). Gdynianie przegrali, co mistrzowi kraju nie przystoi, z Zastalem Zielona Góra (występowali w wybitnie krajowym zestawieniu) 61:76, podobna wpadka spotkała gdynian w Poznaniu w grze przeciwko PBG Basketowi (porażka 64:80). Asseco Prokom wygrywał za to z Polonią Warszawa 81:53, Siarką w Tarnobrzegu 88:71 i z Treflem Sopot 79:69.
Ze względu na słabsze niż się spodziewano mecze w gdyńskim zespole nie ma już Bobby Browna ani Channinga Toneya. Mimo tego ich siła zespołu w porównaniu ze słupszczanami jest o kilka potencjałów większa.
Energa Czarni
Tyle że słupszczanie teraz tworzą zespół. A to w koszykówce zawsze znaczy więcej niż gwiazdy. Asseco Prokom wciąż tym zespołem nie jest. Po odejściu Davida Logana i Qyntela Woodsa - najważniejszych ogniw z poprzedniego sezonu, ta drużyna się kształtuje. Słupszczanie mogą nawiązać walkę z mistrzem kraju. Było tak już w zeszłym sezonie w pierwszym starciu play off, gdy przez długi czas nasi zawodnicy (jeszcze w zupełnie innym zestawieniu) długo radzili sobie z rywalem. Pękli dopiero, gdy nie wytrzymali kondycyjnie trudów starcia. Teraz słupscy zawodnicy są liderami w lidze, grają dobre mecze, mają atmosferę w zespole, są skoncentrowani i będą mieli doping kibiców, którzy zapewne znów bardzo licznie wybiorą się do Gdyni. I pewnie wybaczą ewentualną porażkę, bo kochają ten zespół miłością najczystszą - kibicowską. A ta, jeśli zobaczy walkę, jest w stanie wybaczyć wszystko.
- Walczymy, by zakończyć mocno pierwszą część sezonu. Kolejny trudny przeciwnik przed nami i dlatego mamy nadzieję, że również tam będziecie - apeluje do fanów Cameron Bennerman.I pewnie nie zawiedzie się.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?