- Dorosły chłopak, który mieszkał z matką, dostał od miasta mieszkanie przy ul. Długiej - mówią poszkodowani podczas niedzielnego wybuchu gazu. - Niektórzy z nas też oglądali różne lokale, ale były w takim stanie, że strach się do nich wprowadzać.
W wyniku wybuchu gazu i pożaru kamienicy, do których doszło po uszkodzeniu instalacji przez 32-latka,
który wjechał autem w skrzynkę gazową, dach nad głową straciło 10 rodzin. Teraz większość z nich mieszka w bursie szkolnej. Miasto przygotowuje dla nich nowe lokale, ale oni na razie nie wiedzą, kiedy i gdzie się przeprowadzą. Zachwalają natomiast wielkie serca ludzi dobrej woli. - Ja wyszłam z tej tragedii tylko w piżamie i szlafroku. Nie pamiętam nawet, jak założyłam na nos okulary i kiedy chwyciłam telefon - opowiada Jadwiga Roszkowska. - Gdy weszłam tak do baru Poranek, pani przy kasie przytuliła mnie, zdjęła swoją kurtkę i mi ją dała. Inna przyniosła getry. Teraz tutaj, do bursy, cały czas przyjeżdżają ludzie z ubraniami, pościelą, ręcznikami. I to z całego regionu.
Nawet z Gdańska i z Kwidzyna byli. Lokatorzy z kamienicy przy ul. Krasińskiego, z której nie zostało już nic, chwalą pracownice socjalne, które ich wspierają. - I policjantka, pani Dominika, jest u nas co-
dziennie. Przyniosła mi lakier do paznokci, dziewczynom szczotki do włosów - dodaje pani Jadwiga. Lokatorzy dostali już z miasta zasiłki, po trzy tysiące złotych.- Na razie pieniądze leżą na koncie, bo ubrania i jedzenie teraz mamy, a potem gdy dostaniemy mieszkanie, na pewno będą bardziej potrzebne - dodaje pani Anna, inna z poszkodowanych. Pomoc zaoferowała też diecezjalna organizacja Caritas.
- Dyrektor Caritas ks. Adam Wakulicz rozmawiał na miejscu z poszkodowanymi i zaproponował konkretną pomoc finansową. Ustalono, że zostanie ona udzielona w momencie, kiedy poszkodowani otrzymają mieszkania i będą się do nich wprowadzać - informuje ks. Wojciech Parfianowicz, rzecznik prasowy kurii biskupiej.
Włodzimierz Roszkowski przyznaje, że chyba nikt z lokatorów kamienicy nie był ubezpieczony. - Od lat mówiono nam, że budynek jest do rozbiórki - twierdzi. - Raz nawet była ubezpieczycielka, ale jak zobaczyła toaletę na korytarzu i ślepą kuchnię, powiedziała, że podpisywanie umowy nie ma sensu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?