Kilkanaście dni temu pisaliśmy o zanieczyszczonym terenie między ulicami Banacha i Władysława IV. Pan Grzegorz, mieszkaniec Zatorza, twierdził, że nie był on sprzątany od kilku miesięcy.
- Straż miejska powinna ustalić właściciela działki i zobowiązać go do jej uprzątnięcia. Może warto zadbać o tak podstawowe sprawy jak czystość i porządek w mieście - denerwował się mężczyzna.
- Ustaliliśmy właściciela terenu i poinformowaliśmy go, że ma go uprzątnąć w określonym przez nas terminie - mówił Paweł Dyjas, p.o. komendanta Straży Miejskiej w Słupsku. - Jeśli tego nie zrobi, grozi mu mandat do 500 złotych.
Teren faktycznie został uprzątnięty, ale po kilku dniach już nie było widać efektu.
- Dopiero co zabrano śmieci, a już pojawiły się nowe. Ktoś puszczał tam fajerwerki i pudełka po nich zostawił. Niektórzy nie mają szacunku dla pracy innych ludzi - mówi pan Kazimierz, który skontaktował się z naszą redakcją.
W straży miejskiej dowiedzieliśmy się, że takich przypadków jest dużo więcej. - Jedni ludzie sprzątają, a inni zaraz śmiecą na nowo - mówi Paweł Dyjas. - Ten plac to jedno z miejsc, gdzie ten problem powtarza się nagminnie. Teren jest otwarty i każdy może tam wejść, nabrudzić i wyprowadzić psa.
Czytaj także na GP24:
- Rozpoznaj słupskie ulice (quiz)
- Na parkingu Galerii Słupsk zapalił się samochód (zdjęcia)
- Wodna bitwa na ulicach Słupska (zdjęcia)
- Pożar magazynów w Słupsku (zdjęcia
- Jak wypełnić formularz 500 plus
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?