Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jedynej poradni endokrynologicznej w Słupsku grozi zamknięcie

Magdalena Olechnowicz
Pacjenci poradni endokrynologicznej w Słupsku są pełni obaw.
Pacjenci poradni endokrynologicznej w Słupsku są pełni obaw. Kamil Nagórek
Jutro upływa termin wypowiedzenia, które złożyła jedyna w Słupsku lekarz endokrynolog. Po 1 stycznia poradnia będzie bez specjalisty i bez kontraktu. 600 osób, które przyjmowała miesięcznie, zostanie na lodzie.

Doktor Ewa Kołakowska jest jedynym specjalistą endokrynologiem w Słupsku, a poradnia, w której pracuje, jedyną, gdzie choroby związane z tarczycą można było leczyć za darmo, w ramach kontraktu z Funduszem Ochrony Zdrowia. Ściślej, można do jutra, bo doktor Kołakowska zrezygnowała z pracy w poradni.

- Złożyłam wypowiedzenie, które kończy się z końcem grudnia. O powodach nie chcę rozmawiać. Nie wiem, co będzie dalej z poradnią. O jej losach zdecyduje dyrektor - mówi lekarka.

Dyrektor Ryszard Stus, któremu oprócz szpitala podlegają przychodnie specjalistyczne, nie potrafił nam wczoraj jednoznacznie odpowiedzieć, czy poradnia po 1 stycznia będzie czynna.

- Na dzisiaj nie mamy na tę poradnię kontraktu, bo nie spełniamy wymogów kadrowych. Nie ma specjalisty. Z doktor Kołakowską pracuje doktor Marzena Walkiewicz, ale ona jest dopiero w trakcie robienia specjalizacji. Jest też drugi lekarz, który dopiero stara się o specjalizację. Będzie renegocjacja umowy. Liczymy na to, że NFZ zaakceptuje stan kadrowy taki, jaki mamy. Bo specjalistę endokrynologa znaleźć będzie trudno. Brakuje ich w całym kraju - tłumaczy dyr. Stus.

Tymczasem na nowy rok pacjenci już nie są rejestrowani.

- Nie chcę wychodzić przed orkiestrę, dlatego każemy pacjentom dzwonić po 2 stycznia. Wtedy wyjaśni się, czy mamy kontrakt. Też cała jestem w nerwach i czekam na telefon od dyrektora - usłyszeliśmy w rejestracji od Bożeny Szymańskiej, pielęgniarki przełożonej.
- Przecież nie możemy tych pacjentów zostawić na lodzie. Dziennie pani doktor przyjmowała ich po 30-40.

Wczoraj przed drzwiami poradni było tłoczno. Czekało 15 osób - mimo że rejestracja na godziny. - Tak jest zawsze. Dwugodzinne opóźnienie to norma - mówią pacjenci.

Wszyscy chwalą doktor Kołakowską.

- To porządny i solidny lekarz. Nie żałuje na badania. Wizyta trwa z pół godziny. Jak odejdzie, będzie katastrofa. Nie stać nas, biednych emerytów, na leczenie prywatne - mówi Jan Szymanek z Ustki. Elżbieta Narodzonek z Miastka załamuje ręce.

- No to przyjdzie nam teraz jeździć do Trójmiasta albo leczyć się prywatnie. Mnie sam przyjazd z Miastka już drogo kosztuje - skarży się.

Gertruda Krych jest tydzień po operacji usunięcia tarczycy. - Teraz czekają mnie regularne kontrole. Nie mogą tej poradni zamknąć. Przecież to byłaby tragedia dla nas - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza