Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jerzy Malek nie zgodził się na objazd przez jego tereny

Magdalena Olechnowicz
Ustecki wiadukt
Ustecki wiadukt Marcin Barnowski
Wiadukt w Ustce wczoraj miał zostać zamknięty dla ruchu, a objazd miał prowadzić przez tereny stoczniowe. Nie zgodził się na to ich właściciel - Jerzy Malek. Uważa on, że remont wiaduktu to marnowanie pieniędzy.

Remont wiaduktu trwa już od połowy sierpnia, ale dopiero wczoraj miał on zostać zamknięty dla ruchu. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad informowała o objazdach, które miały prowadzić przez prywatne tereny stoczniowe należące do Jerzego Malka, przedsiębiorcy z Ustki. Ten wczoraj zaprotestował i nie zgodził się na objazd tą drogą. Dlaczego?

- To mój protest przeciwko remontowi, który nie ma najmniejszego sensu i jest marnotrawieniem dużych pieniędzy - uzasadnia Jerzy Malek. - Razem z samorządem mamy zupełnie inną koncepcję połączenia Ustki wschodniej z zachodnią. Moim zdaniem most powinien być wyburzony. Droga wjazdowa do Ustki od strony Słupska mogłaby biec w miejscu, gdzie teraz jest torowisko, co pozwoliłoby na zmianę dojazdu do portu i zachodniej części miasta. Moglibyśmy wtedy inwestować w rozwój bulwaru nadrzecznego. Nie chcemy ani tego wiaduktu, ani tego torowiska.

Pismo z protestem trafiło do Urzędu Miasta w Ustce, który jednak wcale nie jest nastawione tak bojowo do remontu wiaduktu jak Jerzy Malek.
- Przejazd przez tereny stoczniowe nie został jeszcze zamknięty. Liczymy na to, że uda nam się przekonać właściciela terenów postoczniowych do zmiany decyzji - mówi Jacek Cegła, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Ustce.

Informacja dotarła już do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
- Jesteśmy zaskoczeni tym protestem, zwłaszcza że objazd był zaplanowany już kilka miesięcy wcześniej - mówi Jerzy Głuszak, kierownik słupskiego rejonu GDDKiA. - W tej sytuacji wstrzymaliśmy się z zamknięciem wiaduktu, a od środy wprowadzimy na nim ruch wahadłowy. Nie ma mowy o wstrzymaniu remontu. Wiadukt jest w fatalnym stanie, a my jesteśmy odpowiedzialni za bezpieczeństwo na nim.

Niestety, trochę to skomplikuje pracę wykonawcy.
- Wszystkie roboty były zaplanowane na całej szerokości, a teraz wykonawca tak musi je poustawiać, aby prowadzić je raz na jednym pasie, a raz na drugim - mówi Głuszak.

Ruch wahadłowy może też spowodować korki.
- Kierowcy będą musieli czekać na zielone światło, aby przejechać, więc mogą tworzyć się kolejki. Na szczęście skończył się już sezon letni, więc nie powinno być tak źle - mówi Głuszak. - Gdyby samochody pojechały objazdem przez tereny postoczniowe, zastojów by nie było.

Jak długo potrwa taka sytuacja?
- Harmonogram przewiduje prace na 45 dni, ale myślę, że wykonawca szybciej się z nich wywiąże i za miesiąc wszystko wróci do normy - mówi Jerzy Głuszak.
Koszt przebudowy to 1,8 mln zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza