Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jeśli bank nie dotrzymuje słowa, komu wierzyć?

Rozmawiał: Piotr Jasina [email protected]
Jeśli bank nie dotrzymuje słowa, komu wierzyć?Przewidywanie kursów walut w długim okresie jest obarczone bardzo dużym ryzykiem, a wielu twierdzi, że wręcz niemożliwe - uważa prof. Dariusz Zarzecki.
Jeśli bank nie dotrzymuje słowa, komu wierzyć?Przewidywanie kursów walut w długim okresie jest obarczone bardzo dużym ryzykiem, a wielu twierdzi, że wręcz niemożliwe - uważa prof. Dariusz Zarzecki. Andrzej Szkocki
Rozmowa z prof. dr hab. Dariuszem Zarzeckim, kierownikiem Katedry Inwestycji i Wyceny Przedsiębiorstw z Uniwersytetu Szczecińskiego.
  • Wzmocnienie szwajcarskiej waluty o 20-30 proc. zaskoczyło nawet tzw. specjalistów od ryzyka....pana również?

W pewnym momencie zmiana wyniosła nawet ponad 40%. Zmiana kursu światowej waluty w takiej skali w ciągu jednego dnia jest rzeczą raczej niespotykaną. Zwykle rynek wcześniej uwzględnia w kursie oczekiwania, a tutaj decyzja Banku Centralnego Szwajcarii zaskoczyła wszystkich. Tym bardziej, że wcześniej Bank deklarował, że będzie zdecydowanie i konsekwentnie bronił kursu 1,2 franka za euro. I nagle wycofano się tej deklaracji i kurs gwałtownie wzrósł - teraz jeden frank jest warty około jedno euro.

  • Tysiące mieszkańców Pomorza Zachodniego zaciągnęło kredyty we frankach. Co mają teraz robić?

Problem dotyczy ponad pół miliona kredytobiorców w całej Polsce. Niewątpliwie błędem było zaciąganie długoterminowego kredytu w walucie, w której nie mamy przychodów. To narażenie siebie i rodziny na bardzo duże dodatkowe ryzyko, nad którym nie mamy kontroli, a mianowicie ryzyko kursowe. Ryzyko to po raz kolejny właśnie się realizuje. Kredyty walutowe co do zasady powinny być zakazane, albo wydawane na podstawie oddzielnego zezwolenia i przydzielane tym, którzy wykażą uzyskiwanie przychodów w walucie kredytu. W takiej sytuacji kredyt walutowy jest naturalny i wręcz wskazany (eliminuje bądź ogranicza ryzyko kursowe). Rząd wprowadził duże ograniczenia i utrudnienia w zaciąganiu kredytów walutowych, ale "stary portfel" tych kredytów niestety nadal ciąży wielu kredytobiorcom.
Przewalutowanie kredytu z franków na złotówki przy tak wysokim kursie franka nie ma sensu. Dla osób, których kredyt jest znacznie większy niż wartość nieruchomości najlepszym rozwiązaniem jest podjęcie negocjacji z bankiem wykorzystując argumenty o upadłości konsumenckiej. Przepisy te są obecnie dość korzystne dla kredytobiorców i mogą być skutecznym straszakiem w rozmowach z bankami. Jeśli wartość kredytu jest ekstremalnie wysoka w stosunku do wartości nieruchomości, np. większa o 50% lub więcej, warto rozważyć skorzystanie z przepisów o upadłości konsumenckiej. Jest to rozwiązanie o charakterze "mniejszego zła", ale daje szansę na uwolnienie się od niespłacalnego zadłużenia i nowy start z czystą kartą. Można też sądzić się z bankiem w ramach pozwu indywidualnego lub zbiorowego. Takie próby są podejmowane. W ostateczności pozostaje zacisnąć zęby i spłacać wyższe raty, licząc że kurs franka w przyszłości spadnie - być może tak znacząco, że skompensuje dzisiejsze straty. Ale to jest "wróżenie z fusów". Przewidywanie kursów walut w długim okresie jest obarczone bardzo dużym ryzykiem, a wielu twierdzi, że wręcz niemożliwe.

  • Kredyty hipoteczne w złotych byłyby bezpieczniejsze?

Bezpieczniejsze w tym sensie, że znika ryzyko kursowe. Zdecydowanie nie powinno się brać kredytów w walutach, w których nie zarabiamy. To oczywiste i aż dziw bierze, że tak wiele osób chciało przechytrzyć rynek. W pewnym okresie raty na tych kredytach rzeczywiście były niższe z uwagi na wyższe oprocentowanie kredytów złotowych, ale z czasem ta przewaga zaczęła maleć, a dało o sobie znać ryzyko kursowe. Czy nam się podoba czy nie, jesteśmy ciągle zaliczani do tzw. rynków wschodzących i każde zawirowanie na rynkach światowych odbija się niekorzystnie na kursie złotówki do euro, dolara, funta czy franka.

  • Czy tylko kredytobiorcy odczują skutki decyzji szwajcarskiego banku?

To co się stało pogłębia niepewność, bo jeśli Centralny Bank Szwajcarii nie dotrzymuje słowa, to komu można wierzyć? Zwiększy się zmienność na rynkach finansowych. Wzmacnianie się kursu franka do euro i dolara jest przejawem dużego ryzyka na świecie i niezbyt optymistycznych perspektyw zarówno w obszarze gospodarki jak i polityki. Warto wspomnieć gwałtowną przecenę surowców, w tym szczególnie ropy, spowolnienie w Chinach, potencjalne bankructwo Rosji, Iranu, Wenezueli, a także konflikty w Syrii i na Ukrainie. W warunkach niepewności rośnie cena złota i właśnie franka.
Oczywiście wysoki kurs franka uderza też w same banki. Rosnący odsetek kredytów zagrożonych i niespłacanych zmniejsza zyski banków. W skrajnych przypadkach może zachwiać ich sytuacją finansową. W Polsce w niektórych bankach udział kredytów hipotecznych we frankach jest bardzo znaczący, np. w Noble Banku, mBanku czy w Millenium. Jednak ich standing finansowy jest na tyle dobry, że nawet 20-30 procentowy udział kredytów denominowanych we frankach w portfelu kredytowym nie powinien być dla nich poważniejszym zagrożeniem.
Silny frank wpływa też mocno w gospodarkę szwajcarską i można mieć nadzieję, że rząd tego kraju będzie podejmował działania w kierunku osłabienia kursu swojej waluty. Na razie zaprzestali skupu euro, bo skala tej interwencji stała się zbyt duża i uznano, że jej kontynuowanie może być niebezpieczne. a więc znowu wybrano "mniejsze zło". Wysoki kurs franka utrudni Szwajcarom eksport i może wpędzić ich gospodarkę w recesję. Silny frank martwi ich rząd i biznes...

  • Polski rząd, NBP powinny interweniować?

Trudny temat. Z jednej strony mamy swobodę umów i ktoś kto podpisał umowę kredytową w walucie obcej z oczekiwaniem na mniejszą ratę (czyli dodatkowy zysk w stosunku do kredytów złotowych) brał na siebie ryzyko zmian kursu danej waluty. Z drugiej strony postawa banków jest co najmniej dwuznaczna, bo przerzuciły całe ryzyko na kredytodawców. Także rząd nie powinien dopuścić do takiej sytuacji wcześniej zakazując lub mocno ograniczając udzielanie kredytów w walutach obcych. Osobiście mam wątpliwość czy rząd powinien interweniować, bo byłby to bardzo niedobry precedens zachęcający obywateli do ryzykownych zachowań w przyszłości, według zasady, że jak będzie bardzo źle to "państwo na pewno pomoże". Aczkolwiek wskazane byłyby aktywne działania skłaniające banki do wzięcia na siebie części ryzyka kursowego. Takie rozwiązanie przyjęto na przykład w Serbii, gdzie banki dobrowolnie przyjęły na siebie dużą część skutków niekorzystnej zmiany kursu. Lobby bankowe w Polsce jest niezwykle silne i skuteczne, ale zdecydowana postawa rządu może doprowadzić do ustępstw na korzyść kredytobiorców. Ten kierunek uważam za najbardziej właściwy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gp24.pl Głos Pomorza