Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jeździł wolno, zginął szybko: echa tragicznego wypadku na ul. Szczecińskiej

Marcin Barnowski [email protected]
Tragicznie zmarły wskutek wypadku taksówkarz pozostawił żonę, dwoje dzieci, czworo wnucząt i wielu znajomych. Żegnały go setki osób.
Tragicznie zmarły wskutek wypadku taksówkarz pozostawił żonę, dwoje dzieci, czworo wnucząt i wielu znajomych. Żegnały go setki osób. Fot. Łukasz Capar
Na starym cmentarzu w Słupsku pochowano w czwartek taksówkarza, który zginął w sobotę wieczorem po tym, gdy w jego taksówkę uderzył pędzący na sygnale policyjny radiowóz. Pożegnało go około 300 osób.

W pogrzebie, oprócz rodziny, uczestniczyło bardzo liczne grono znajomych tragicznie zmarłego. Koledzy z korporacji taksówkarskiej MPT przyjechali kilkudziesięcioma taksówkami. Wszystkie miały na antenach czarne wstążki. To na znak żałoby. Pojawili się także z wieńcami przedstawiciele innych słupskich korporacji taksówkarskich. Mimo że pogoda nie zachęcała do uczestnictwa w ceremoniach na wolnym powietrzu. Było zimno, przez cały czas siąpił nieprzyjemny deszcz.

W tłumie dostrzegliśmy wielu emerytowanych wojskowych. 62-letni Jan Z. przez wiele lat służył w jednostce lotniczej, stacjonującej w Redzikowie pod Słupskiem. Latał m.in. na Jakach - 40 jako technik pokładowy.

- Wielokrotnie byłem z nim w powietrzu. Nad Bałtykiem, a także nad granicą rosyjską. Znakomity kolega: pogodny i pomocny - opowiadał były żołnierz wojsk lotniczych z Redzikowa.

Więcej o sprawie dramatycznego wypadku piszemy w dzisiejszym, piątkowym wydaniu Głosu Pomorza. Zachęcamy do kupna

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza