Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Jeżeli Putin i jego otoczenie uzna, że sankcje nie są tak bolesne, to nie zatrzyma swoich wojsk” – uważa prof. Roman Drozd z AP

Wojciech Nowak
Wojciech Nowak
Archiwum
- Jeżeli ostatecznie Ukraińcy zwyciężą, czego im życzę, to i tak będą musiały minąć dziesięciolecia, aby relacje rosyjsko-ukraińskie były dobre. Jeżeli przegrają, czego im nie życzę, nie pogodzą się z tym i będą czekać na odwet – mówi prof. dr hab. Roman Drozd z Instytutu Historii Akademii Pomorskiej w Słupsku, specjalista od stosunków polsko-ukraińskich. Rozmowa o sytuacji za wschodnią granicą oraz o nadziejach i nastrojach Ukraińców.

Czy należało się spodziewać ataku militarnego ze strony Rosji, czy raczej nie zakładał pan, że ten konflikt eskaluje do takiego stopnia?

Nadzieja była do końca, że wojny nie będzie, przynajmniej w takim zakresie. Nagromadzenie wojsk rosyjskich przy granicy z Ukrainą i na okupowanych terytoriach Donbasu i Krymu wyraźnie wskazywało, że wojna może wybuchnąć, ale bardziej traktowałem to, i nie tylko ja, w kategoriach nacisku na Ukrainę i Zachód. Pogląd zacząłem zmieniać, kiedy okazało się, że zabiegi dyplomatyczne nie są skuteczne i obie strony nie są skłonne do kompromisu. Po wystąpieniach Putina, a zwłaszcza po uznaniu pseudorepublik na Donbasie już było wiadomo, że nastąpi napaść. Celem nie jest część Ukrainy, tylko cały kraj i rozmontowanie międzynarodowego sytemu bezpieczeństwa. Zakładałem jednak atak ze strony tych „republik”, a dopiero potem z innych stron. Czyli w momencie kiedy wojska ukraińskie stawiałyby silny opór, a nałożone sankcje zostałyby ocenione przez Putina za słabe. Atak nastąpił jednak z kilku stron, nawet z Białorusi.

Co według pana powinien zrobić Zachód? Czy powinien nałożyć sankcje, a może wysłać tam wojska i uzbrojenie?

Wojna ta jest zagrożeniem nie tylko dla Ukrainy i Ukraińców, ale całego cywilizowanego świata. Musimy być tego świadomi. Putin wyraźnie powiedział, że największą globalna tragedią XX wieku był rozpad Związku Sowieckiego. Wyrażał chęć jego odbudowy, co zostało faktycznie sformułowane w żądaniach wysuniętych wobec USA i NATO. Czyli Zachód powinien zdawać sobie sprawę, że gra idzie nie tylko o Ukrainę, ale również o Europę Środkową i panujący ład demokratyczny. Jak będzie dalej rozwijała się wojna? Będzie zależało to od oporu Ukraińców, strat poniesionych przez wojska rosyjskie i zakresu nałożonych sankcji. Sankcje powinny być bardzo bolesne dla gospodarki rosyjskiej, jej sektora finansowego i oczywiście oligarchów. Jeżeli Putin i jego otoczenie uzna, że sankcje nie są tak bolesne, to nie zatrzyma swoich wojsk. Cywilizowany świat powinien ograniczyć do minimum, a najlepiej zerwać wymianę handlową z Rosją. Oczywiście państwa zachodnie i USA nie wyślą na Ukrainę swoich żołnierzy, ale powinny intensywnie dozbrajać armię ukraińską.

Jakie sygnały dochodzą do pana z Ukrainy, od pana rodziny, przyjaciół i znajomych? Jakie są nastroje i plany „zwykłych” obywateli? Uciekają z miast na tereny wiejskie, czy może dalej, zamierzając szukać azylu w państwach sąsiednich?

Pierwsze uczucie to niedowierzanie. Teraz społeczeństwo ukraińskie zachowuje się dość spokojnie, ale sądzę, że w miarę rozwoju działań wojennych będzie się to zmieniać. Zauważalne jest wykupowanie towarów ze sklepów, aptek, kupowanie paliwa i wypłacanie pieniędzy z bankomatów. Sądzę, że część ludności wybierze wyjazd z Ukrainy do państw Unii Europejskiej. Część znajomych zaciągnęła się do wojska. Liczą na własne siły zbrojne i pomoc z Zachodu.

Czy przy napływie Ukraińców na teren Polski, należy się raczej spodziewać, że szukać oni będą schronienia na czas konfliktu, czy też będą chcieli pozostać na stałe?

Będzie to zależało od tego, jak długo będzie trwała wojna. Jeżeli krótko i zakończy się przegraną Rosji, to powrócą w zasadzie wszyscy. Jeżeli wojna będzie się przedłużała i Ukraina zostanie okupowana przez Rosję, to część, może nawet i liczna, może zdecydować się na pozostanie za granicą.

Jak wygląda tożsamość Ukraińców? Często czyta się, że część z nich „chce do Rosji”. Można także usłyszeć, że „przecież część z nich nawet mówi po rosyjsku”.

Z tożsamością narodową było różnie, głównie do rewolucji godności z 2014 r. Zachodnie i centralne części Ukrainy wyraźnie były proukraińskie i prozachodnie, gdy z kolei na wschodzie i południu poczucie to było słabsze. Część z nich patrzyła na Rosjan, jak na zaprzyjaźniony naród. Zmieniło się to po aneksji Krymu i wkroczeniu wojsk rosyjskich na Donbas. Wojna powoduje to, że każdy musi się określić, po której stronie stoi. Obecnie poczucie ukraińskiej tożsamości narodowej jest silne także na wschodzie i południu, oczywiście na tych terenach, które nie są okupowane. Ukraińcy przekonali się, co tak naprawdę znaczy „ruski mir”, czyli biedę, bezprawie i dyktaturę. Ukrainę bronią także rosyjskojęzyczni Ukraińcy. Dlatego obecnie powtarzanie starych sloganów, że zachód jest ukraiński, a wschód jest prorosyjski jest nietrafne i obraźliwe. Jest to tak naprawdę powtarzanie stwierdzeń rosyjskiej propagandy.

W jakiej sytuacji jest teraz Ukraina pod względem wojskowym i stawianiu oporu wobec agresji? Wojna prowadzona jest także poprzez dezinformację oraz w cyberprzestrzeni, a więc na wielu, niekoniecznie „klasycznych” frontach.

Ukraina jest obecnie w bardzo trudnej sytuacji. Nie ma żadnych gwarancji bezpieczeństwa. Nie jest w NATO ani w Unii Europejskiej. Porozumienia bukaresztańskie nic nie dały. Ukraina pozbyła się wówczas broni jądrowej w zamian za gwarancję bezpieczeństwa ze strony państw atomowych. Jeden z sygnatariuszy, czyli Rosja, zaatakował Ukrainę i tym samym złamał swoje zobowiązania. Z kolei pozostałe państwa nie kwapią się dać jej gwarancji bezpieczeństwa. Niemniej armia ukraińska jest zmotywowana do walki i dość dobrze uzbrojona, za wyjątkiem lotnictwa, obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej oraz marynarki. Tu są widoczne braki oraz słabości. Wojna ta jest prowadzona nie tylko w powietrzu, na wodzie i lądzie, ale także w cyberprzestrzeni. Trudno mi ocenić, czy Ukraina jest dobrze zabezpieczona przed atakami w sieci. Pewnie jest z tym różnie. Do tego pojawia się dezinformacja, aby osłabić wolę oporu Ukraińców, na którą muszą reagować władze i media ukraińskie.

Napięcia na linii Ukraina-Rosja sięgają daleko wstecz. Jak w skrócie wyglądała historia stosunków rosyjsko-ukraińskich?

Ukraińcy są sąsiadami Rosji od momentu powstania Księstwa Moskiewskiego. Niestety relacje te od połowy XVII w. układały się źle. Rosja cały czas dążyła do podporządkowania sobie Ukraińców, co niestety jej się udało. Postępowała wobec Ukraińców jak typowy kolonista. Zwalczano nie tylko przejawy ukraińskiego życia narodowego i religijnego, ale nawet zabroniono drukowania tekstów w języku ukraińskim. Niestety proklamowana w 1918 r. Ukraińska Republika Ludowa nie utrzymała się w wyniku najazdu wojsk bolszewickich, mimo udzielenia w 1920 r. pomocy Ukraińcom ze strony wojsk polskich. Jak ostatecznie Ukraińcy zwyciężą, czego im życzę, to i tak będą musiały minąć dziesięciolecia, aby relacje rosyjsko-ukraińskie były dobre. Jeżeli przegrają, czego im nie życzę, to Ukraińcy nie pogodzą się z tym i będą czekać na odwet.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza