Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jolanta Góźdź: Bawię się z dziećmi

Monika Zacharzewska
– Do Słupska przyjechałam za mężem. To miasto mnie zauroczyło – mówi Jolanta Góźdź.  Aby zagłosować na tę pielęgniarkę, należy wysłać SMS o treści GP.PP.12 pod nr 71466.
– Do Słupska przyjechałam za mężem. To miasto mnie zauroczyło – mówi Jolanta Góźdź. Aby zagłosować na tę pielęgniarkę, należy wysłać SMS o treści GP.PP.12 pod nr 71466. Kamil Nagórek
Rozmowa z Jolantą Góźdź, pielęgniarką w gabinecie otolaryngologicznym przychodni NZOZ PolakMed w Słupsku.

- Zawód pielęgniarki to spełnienie pani dziecię­cych marzeń?

- Dla mnie tak. Kiedy byłam dziewczynką, zawsze mówiłam, że gdy dorosnę, chcę być pielęgniarką. Nigdy nie bałam się widoku krwi, niestraszne mi były zadrapania. Później, już w szkole, też byłam twarda, nawet na zajęciach w prosektorium. Jestem więc pielęgniarką z powołania.

- Gdzie uczyła się pani tego fachu?

- 34 lata temu skończyłam Medyczne Studium Zawodowe w Białej Podlaskiej, bo z tego miasta pochodzę. 32 lata temu przyjechaliśmy do Słupska, bo tu pracę dostał mój mąż. Zauroczył mnie Słupsk. Wtedy to było miasto kwitnących tulipanów. Podjęłam tu pracę w szpitalu na sali operacyjnej, ale już od ponad 20 lat pracuje w gabinecie otolaryngologicznym z panią doktor Joanną Jurewicz-Polak.

- To gabinet zabiegowy, z wieloma wyglądającymi strasznie narzędziami, a przychodzą do was dzieci. Na pewno są przestraszone.

- Tak, bo te narzędzia naprawdę wyglądają strasznie, ale na szczęście krzywdy nikomu nie robią. Ludzie mówią, że ja mam bardzo dobre podejście do dzieci. Przed badaniem zawsze bawię się z nimi. Na przykład najpierw wspólnie badamy ich mamy. Przed wyjściem z gabinetu maluchy dostają naklejki lub korony za odwagę.

- A czym zajmuje się pani po pracy?

- Mam domek i ogród, więc mam się czemu po­świę­cać. Ponadto uprawiam trochę sportu - regularnie cho­dzę na basen, jeżdżę na rowerze, chodzę też na ćwiczenia rehabilitacyjne.

- I jest pani pogodna. Zapewne również przez to lubią panią pacjenci i oddają na panią głosy w naszym plebiscycie.

- Pracuję w tym zawodzie od lat, więc mam wielu znajomych i zaprzyjaźnionych pacjentów. Dodatkowo mój mąż stał się takim moim menedżerem. To on wydrukował kartki z zasadami plebiscytu Hipokrates, nume­rem, pod który należy wysyłać głosy poparcia dla mnie i dla pani doktor i rozwiesił je w poczekalni i na drzwiach gabinetu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza