Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jolanta Nitkowska-Węglarz ze Słupska nominowana do Pomorskiej Nagrody Artystycznej (wywiad)

Zbigniew Marecki
Jolanta Nitkowska-Węglarz, literatka ze Słupska.Fot. Archiwum prywatne
Jolanta Nitkowska-Węglarz, literatka ze Słupska.Fot. Archiwum prywatne
Rozmowa z Jolantą Nitkowską-Węglarz, słupską literatką.

- Gratuluję nominacji do Pomorskiej Nagrody Artystycznej. Jak ją pani odbiera?
- Oczywiście bardzo się cieszę. Najważniejsze jednak dla mnie jest to, że kilkanaście stowarzyszeń i osób związanych z kulturą w naszym mieście wnioskowało do Kapituły, aby mi tę nagrodę przyznać. Budujące jest to, że mój zbiór legend "Dwanaście tańczących księżniczek" spowodował zjednoczenie słupszczan, którzy uznali, że warto poprzeć ten przejaw działalności artystycznej w mieście. Sama od dawna mam świadomość, że mój zbiór jest pozycją wartościową, bo on już zdobył uznanie na Targach Książki w Chojnicach.

- Nad czym pani teraz jeszcze pracuje?
- W wakacje rozpoczęłam dalszą część przygód słupskich skrzatów, ale na razie straciłam wenę i czekam na natchnienie. Teraz skupiam się na pracy redaktorskiej oraz szukaniu różnych sprzymierzeńców do działań w ramach słupskiego oddziału Związku Literatów Polskich. Mam nadzieję, że uda mi się w tym roku doprowadzić do wydania tomiku poetyckiego Jolanty Rubiniec. Poetka już nad nim pracuje, a ja szukam sponsorów. W czerwcu chciałabym zrobić jego promocję. Cieszę się także, że w ubiegłym roku udało się nam porozumieć ze Słupskim Ośrodkiem Kultury, Młodzieżowym Centrum Kultury oraz Miejskim Domem Kultury. Dzięki temu wszyscy przygotujemy po jednej imprezie pod nazwą "Salon Rekomendacji Artystycznej". Dla mnie to bardzo ważne przedsięwzięcia, które będą się odbywać według formuły mistrz i uczeń. Uważam, że to może być bardzo dobry sposób na promocję młodych artystów.

- A jak pani ocenia sytuację w Słupsku osób, które mają ambicje literackie?
- To środowisko jest doskonale zintegrowane wokół starostwa słupskiego. Ono wręcz rewelacyjnie opiekuje się literatami-amatorami, zwłaszcza poetami. W mojej opinii tam nie trzeba nic zmieniać ani nic w tym mieszać, bo to środowisko się rozrasta i mimo trudności finansowych są wydawane kolejne antologie i tomiki poetyckie.

- Czy słupski oddział ZLP sprawuje opiekę nad tą działalnością?
- Nic nie musimy dublować, ale naszym zamysłem było, aby osoby, które już wydały po trzy tomiki poetyckie, zostały członkami Związku Literatów Polskich. Pierwsze moje działania w tym kierunku dotyczyły czterech osób z dużym dorobkiem poetyckim. Niestety, one nie przeszły przez komisję weryfikacyjną w Zarządzie Głównym ZLP.

- Odbiera to pani jako porażkę?
- Nie, bo komisja nie tłumaczy się z tego, dlaczego nie uznała przedstawionych jej tomików jako wartościowe. Nie musi tego robić. Na pocieszenie trzeba powiedzieć, że na kilkaset ubiegłorocznych zgłoszeń tylko kilka przeszło weryfikację pozytywnie. Grono odrzuconych jest ogromne, bo wymogi są bardzo wysokie. Wśród odrzuconych znaleźli się nawet znani tłumacze z dużym dorobkiem. Trzeba zaakceptować to, że poprzeczka jest stawiana coraz wyżej, bo przyjęcie do Związku Literatów Polskich jest ukoronowaniem drogi twórczej.

- Jaki będzie los zainaugurowanego w ubiegłym roku Dnia Książki Słupskiej?
- Ubiegłoroczna impreza była bardzo udana. Odbyła się podczas Jarmarku Gryfitów i przyciągnęła uwagę bardzo wielu osób. Część z nich po raz pierwszy zdało sobie sprawę, że w Słupsku tak dużo się wydaje różnych książek. Jestem przekonana, że to przedsięwzięcie będziemy kontynuować. Dla mnie najciekawszą wiadomością było to, że ludzie chcieli kupić albo nawet ukraść książki związane ze Słupskiem. To dowodzi, że książki dotyczące naszego miasta są oczekiwane przez czytelników.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza