W Ośrodku Teatralnym Rondo odbył się benefis pisarki. Była okazja do składania życzeń i wręczania nagród, włącznie z nagrodą I stopnia od prezydenta Słupska.
Dla czytelników książek pani Jolanty najciekawsza była jednak możliwość zapoznania się z literacką kuchnią autorki. W benefisie uczestniczyły osoby, które ona uważa za swoich najważniejszych współpracowników i inspiratorów. Przedstawiła germanistkę z Akademii Pomorskiej Ilonę Zwierz, przyjaciółkę i wieloletnią tłumaczkę, która godziy spędziła nad tłumaczeniami niemieckich źródeł, bez których nie da się pisać o dziejach Słupska.
Wiele zawdzięcza także Isabel Sellheim, która do 1945 roku mieszkała z rodzicami willi przy ulicy Wandy. Kilka lat temu wróciła do miasta swojej młodości i teraz pomaga w odkrywaniu dawnych tradycji miasta. Tak było w przypadku niedźwiadka szczęścia, który od kilku lat jest ponownie symbolem Słupska.
- Dziękuję prezydetowi Maciejowi Kobylińskiemu, który opisywane przeze mnie historie podchwytuje i wykorzystuje do promocji miasta. Tak było również z regionalnym serkiem Słupski Chłopczyk - mówi pani Jolanta.
Jolanta Nitkowska-Węglarz
Jolanta Nitkowska-Węglarz
Urodziła się w 1952 roku w Słupsku. Ukończyła polonistykę na Uniwersytecie Gdańskim i dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim. Pracowała w "Konfrontacjach" gazecie zakładowej Alki, tygodniku "Zbliżenia", miesięczniku "Gryf", dzienniku "Głos Słupski" oraz współpracowała m.in. z "Prawem i Życiem", "Perspektywami" czy "Pobrzeżem" i "Pomorzem". Jako jedna z pierwszych zajęła dziennikarską penetracją historii Pomorza, pisze głównie reportaże historyczne dotyczące pomorskich i kaszubskich rodów, działaczy społecznych i artystów. Jest dwukrotną laureatką konkursów organizowanych przez gdański oddział IPN ph. "Świadkowie historii". Mężatka, ma syna. Rzeźbi i maluje.
Z kolei dr Elżbieta Szalewska jest jej przewodnikiem po słupskiej architekturze.
- Wiele zawdzięczam historykom Barbarze Popilas-Szultkowej, Zofii Krzymuskiej-Fafius, Józefowi Sporsowi, Wojciechowi Skórze, Zenonowi Romanowowi, a także Bronisławowi Nowakowi, który wprowadza mnie w tajniki herbów i rodów rycerskich - zdradza pani Jolanta i zaznacza, że nie zawsze idzie drogą wyznaczoną przez historyków.
- Mam tę przewagę, że mogę pofantazjować i zajmować się sprawami, które z punktu widzenia historyka nie są ważne - dodaje.
Bardzo istotne było dla niej na przykład spotkanie z Joachimem Schwarzem, urodzonym w 1930 roku w "Stolpie", który po latach przyjechał do miasta dzieciństwa jako dyrygent niemieckiego chóru. Dzięki temu spotkaniu czytelnicy Jolanty Nitkowskiej-Węglarz mogli się dowiedzieć, jak członek Hitlerjugend stał się pacyfistycznym organistą, który przyczynił się renowacji organów.
Jeszcze niedawno Nitkowka-Węglarz była dziennikarką. Potem przez kilka lat pracowała jako rzecznik prasowy Akademii Pomorskiej w Słupsku oraz redaktorka uczelnianego pisma "Dialog", a teraz współpracuje z Wyższą Hanzeatycką Szkolą Zarządzania. - Jednak jestem pewna, że najbardziej chcę pisać książki - zdradziła uczestnikom benefisu.
Uwaga na Instagram - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?