Franz urodził się w Miastku 28 czerwca 1847 roku. Był synem Wilhelma, lekarza urodzonego zaraz po wojnach napoleońskich. Niemiecki słownik biograficzny informuje, że ojciec przyszłego astronoma karierę zaczynał w Darłowie. Ożenił się tam z mieszczką Anną Succo, o dziewięć lat młodszą od siebie. Ona właśnie, gdy miała 22 lata, urodziła w Miastku Juliusa.
Prawdopodobnie lekarz Franz znalazł zatrudnienie w utworzonym w 1843 roku powiecie i przeniósł się tu z Darłowa. W 1847 roku pełnił tu już funkcję „powiatowego fizykusa”. Tak określano w dawnych czasach lekarza powiatowego, który nie tylko leczył i wykonywał różne zabiegi, ale też odpowiadał za stan sanitarny na podległym terenie. Prowadził też prywatną praktykę. W styczniu 1847 roku doktor Franz ogłaszał w miasteckim biuletynie powiatowym, że ma do sprzedania trochę bandaży z partii, którą zamówił w jakimś większym mieście.
Miasto dzieciństwa Juliusa było bardzo biedne. Zamieszkiwało je zaledwie około 3 tysięcy mieszczan, w większości ubogich tkaczy produkujących sukno w niewielkich zakładach rzemieślniczych oraz w trzech większych przędzalniach. Działała tu nawet szkoła dla tkaczy. Jednak był to okres gwałtownego rozwoju przemysłu i komunikacji. Drobni wytwórcy nie mieli szans na konkurowanie z dużymi fabrykami w dużych okręgach przemysłowych, zalewającymi także lokalny rynek tańszym towarem. Emigrowali więc sami do dużych miast albo za granicę. Z drobnych przedsiębiorców stawali się zwykłymi robotnikami.
Lepszą przyszłość zapewnić mogła edukacja. Tą drogą poszedł syn miasteckiego lekarza powiatowego. Podstawowe wykształcenie zdobył zapewne w Miastku, po czym stąd wyjechał. Jako młodzieniec studiował na pomorskim uniwersytecie w Greifswaldzie, w saksońskim Halle i wreszcie na uniwersytecie w stolicy Prus Berlinie. Jego pierwotnym fachem była matematyka. Szybko jednak skoncentrował swoje zainteresowania na astronomii. Jak Kopernik, przy pomocy metod matematycznych, obliczał obroty ciał niebieskich.
Nie znamy szczegółów z jego życia studenckiego. Prawdopodobnie nie było łatwe, bo ojciec zawodowo troszczący się o zdrowy tryb życia mieszkańców Miastka sam takiego chyba nie prowadził. Zmarł dość wcześnie, w wieku zaledwie 48 lat. Julius miał wówczas 17 lat. Pewnie, jak wielu kolegów, dorabiał, udzielając korepetycji. Studia skończył w 1872 roku, pisząc dysertację o wahadle Foucaulta.
Tę ciekawą rzecz 20 lat wcześniej zademonstrował w Paryżu Jean Bernard Foucault, astronom i wynalazca. Wahadło, jak to wahadło: waha się, ale to skonstruowane przez Foucaulta jest szczególne, bo ogromne i waha się bardzo długo, z czasem w charakterystyczny sposób samoistnie zmieniając płaszczyznę wahania, co ma być dowodem na ruch obrotowy ziemi.
Młody Franz napisał o tym swą pierwszą pracę naukową. W Berlinie pracował też w tamtejszym Astronomicznym Instytucie Obliczeniowym.
Potem przybysz z Miastka wyjechał na trzy lata do Szwajcarii. Podjął pracę naukową w obserwatorium astronomicznym w Neuchatel i szybko zrobił habilitację. Następnie, na około 20 lat, związał swoje życie z Katedrą Astronomii słynnego uniwersytetu w Królewcu. Został specjalistą w zakresie pomiarów heliometrycznych, czyli odległości kątowych między gwiazdami. Jego przedmiotem badań był układ podwójny 61 Cygni, złożony z dwóch gwiazd w gwiazdozbiorze Łabędzia, położony w odległości 11,4 roku świetlnego od Słońca.
W 1882 roku został szefem niemieckiej ekspedycji astronomicznej, wysłanej do Karoliny Północnej w Stanach Zjednoczonych. Trwająca kilka miesięcy wyprawa miała za zadanie przeprowadzić obserwację trwającego zaledwie kilka godzin zjawiska, tak zwanego tranzytu Wenus. Obserwacje przeprowadzono z miejscowości Aiken w Karolinie. Tranzyt Wenus to przejście tej planety między Słońcem a Ziemią, przy czym planetę widać na tle tarczy słonecznej. W 1882 roku zjawisko to obserwowane było 6 grudnia. Kolejne miały miejsce dopiero w naszych czasach 8 czerwca 2004 roku i 6 czerwca 2012 roku. Kolejne – dopiero w 2117 r.
Jednak ten syn ziemi miasteckiej najbardziej wsławił się jako badacz Księżyca. Z zacisza obserwatorium astronomicznego w Królewcu (dziś rosyjski Kaliningrad) obserwował przez teleskopy księżycowe równiny, wzgórza i kratery.
I ciągle coś obliczał. Z czasem, dzięki tej benedyktyńskiej pracy, zaczął tworzyć poziomicowe mapy Srebrnego Globu.
Można powiedzieć, że człowiek z Miastka stał się jednym z twórców selenografii, czyli „geografii” Księżyca. Pozostawił też wiele szczegółowych opisów poszczególnych kraterów. Stał się astronomicznym autorytetem. W latach 90. XIX wieku został nawet szefem Katedry Astronomii na Uniwersytecie Wrocławskim i kierował również tamtejszym uniwersyteckim obserwatorium astronomicznym. Zmarł we Wrocławiu w styczniu 1913 roku. Kilka lat wcześniej do księgarni trafiła jego najważniejsza praca: „Der Mond”, czyli „Księżyc”, do dziś ceniona przez naukowców. Na cześć miastkowianina jeden z księżycowych kraterów do dziś nosi nazwę „Franz” od nazwiska syna miasteckiego lekarza powiatowego. Czy ten wybitny naukowiec niemiecki nadal utrzymywał osobiste kontakty z pomorskim Miastkiem, nie wiadomo. Ale nierozerwalny związek istnieje.
W każdej notce biograficznej na jego temat, a wiele ich w fachowej literaturze, pojawia się nazwa Miastka jako miejsce urodzenia Juliusa Franza.
Uwaga na Instagram - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?