Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Justyna Kowalczyk zajęła 5. miejsce w biegu na 10 km

Grzegorz Hilarecki
Justyna Kowalczyk
Justyna Kowalczyk Fot. mm
Po po wspaniałej walce mistrzynią olimpijską w biegu na 10 km stylem dowolnym została Szwedka Charlotte Kalla, nasza nadzieja Justyna Kowalczyk przybiegła na metę 21,7 sekundy za nią i była piąta.

Stało się, nie mamy olimpijskiego złota, na które tak czekamy, nie mamy też innego medalu. Justyna przed startem była wyjątkowo rozluźniona i się uśmiechała, jakby chciała pokazać wszystkim wokół, że jest w formie. Startowała w środku stawki (z numerem 33) złożonej z 78 biegaczek. Dzisiaj organizatorzy złamali zasady kolejności typowe w tej dyscyplinie i przenieśli najlepsze z końca. Chodziło o to, by pobiegły szybciej niż zwykle, gdy trasa w Whistler nie była jeszcze rozjechana przez biegaczki. Pogoda mocno roztopiła śnieg i były obawy, że te, które ruszą ostatnie będą miały gorsze warunki. Tuż przed Polką wystartowały jej najgroźniejsze rywalki. Co ciekawe, ze startu wycofała się Słowenka Petra Majdić.

Postanowiła, że nie będzie tracić sił przed jutrzejszym sprintem stylem klasycznym, którego jest faworytką. Trener Kowalczyk, Aleksander Wirietielny na wieść o tym się uśmiechnął i stwierdził, że Justynę w środę tylko pech może pozbawić medalu.

Polka zaczęła mocno, na pierwszym punkcie pomiaru czasu na 1,3 km była piąta tracąc do Szwedki Charlotty Kalla 2,8 sekundy. Prawdziwą siłę zawodniczek pokazywały wyniki na drugim punkcie pomiaru czasu po 7,3 km. Tu Kalla miała już dużą przewagę nad Polką, bo aż 16,38 sekundy. Kowalczyk była trzecia, bo jeszcze przed nią wysunęła się Aino-Kaisa Saarinen, Finka, która wystartowała tuż przed Justyną na trasę tego biegu. Do mety zostały jeszcze niespełna 3 km i te najlepsze mocno przyspieszyły. Niestety, cały czas Kalla i inne były szybsze od Justyny. Polka wbiegła na stadion na metę i padła zmęczona. Szwedka zaś święciła największy triumf w karierze, jako jedyna przebiegła trasę w mniej niż 25 minut. Druga była Estonka Kristina Smigun-Vaehi, a trzecia Norweżka Marit Bjoergen.

Nie szkodzi, przypominamy, że Polka nie była faworytką w pierwszym starcie, bo dystans i trasa nie odpowiadały jej predyspozycjom. Przed nią w Vancouver są jeszcze trzy biegi. Już pojutrze wystąpi w sprincie, a w piątek w biegu łączonym na 15 km. Potem na zakończenie olimpiady bieg na 30 km, w której to konkurencji cztery lata temu w Turynie zdobyła brązowy medal. W sprintach znowu Polka nie jest główną faworytką, bo na ten bieg nastawia się Petra Majdić, najlepsza od lat na świecie w tej konkurencji. Dodajmy, że trenerzy Słowenki specjalnie ją do tego przygotowali. Ale i Kowalczyk trenowała sprint i stawała na podium we wszystkich sprintach klasycznych w tym sezonie w pucharze świata.

Z pewnością jednak w dwóch ostatnich indywidualnych konkurencjach na olimpiadzie Polka jest zdecydowaną faworytką. Mowa o biegu łączonym (7,5 km stylem klasyczny i 7,5 dowolnym po zmianie nart), bo wygrała w nim mistrzostwa świata i jedyny taki bieg w Pucharze Świata w tym sezonie. Najdłuższy dystans zawsze był specjalnością Kowalczyk, więc każdy inne miejsce niż zwycięstwo byłoby jej porażką.

W tym sezonie Justyna nie zwykła przegrywać, raczej przyzwyczaiła siebie i rywalki do swoich sukcesów. Wszak wygrała już 8 biegów, trzykrotnie stawała na drugim stopniu podium i tyleż na trzecim. W sumie więc była w czubie w 14 biegach na 23 rozegrane. Jest zdecydowaną liderką Pucharu Świata, choć na nim tylko szlifowała formę, by przygotować się do Vancouver. Wygrała też ostatnie zawody na tydzień przed olimpiadą. To wszystko dowodzi, że stać ją na zdobycie medali, w tym najcenniejszego, na co polscy kibice czekają już tyle lat. Oby już pojutrze Justyna stanęła obok Wojciecha Fortuny, jedynego jak dotąd naszego złotego medalisty zimowych igrzysk.

Inne nasze reprezentantki: Sylwia Jaśkowiec, Paulina Maciuszek i Kornelia Marek, nie należą jednak do czołówki światowej i były bardzo daleko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza