Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kamila Augustyn mówi koniec reprezentacji

Zanotował Krzysztof Niekrasz
Augustyn pożegnała się z  reprezentacyjną karierą.
Augustyn pożegnała się z reprezentacyjną karierą. Fot. Łukasz Capar
Badminton Kamila Augustyn zakończyła przygodę z reprezentacją Polski. Mecz z Kolejarzem był okazją do zamknięcia rozdziału pt. "Kamila i kadra".

Tylko z "Głosem Pomorza" Augustyn podzieliła się wrażeniami dotyczącymi doświadczeń, jakich nabyła, gdy grała w biało-czerwonym dresie.

Reprezentacja Polski
- Być reprezentantką kraju to wielkie wyróżnienie. Zawsze starałam się godnie reprezentować swój kraj. Byłam uczestniczką igrzysk olimpijskich w Pekinie, mistrzostw świata i Europy. Nie żałuję tych wszystkich wyrzeczeń kosztem badmintona. Czuję się spełniona.

Największa porażka
- W sporcie każdy przegrany mecz. Choćby był najmniej znaczący, zawsze bardzo przeżywałam, że nie byłam pierwsza. Bardzo przejęta byłam faktem, że zdobyłam przepustkę na igrzyska olimpijskie do Aten w 2004 roku. Niestety, nie pojechałam do stolicy Grecji, bo moja partnerka deblowa nie otrzymała zgody od Białoruskiego Komitetu Olimpijskiego. W życiu prywatnym nie pamiętam wydarzenia, które mogłabym uznać za porażkę.

Charakter sportowca - reprezentanta kraju
- Zawsze byłam otwarta i życzliwa. W działaniach starałam się być systematyczna i konsekwentna. Jak coś zaplanowałam, to tak musiało być. Zmieniałam się na boisku. Wychodziłam, żeby wygrywać, więc nie było zmiłowania i wtedy patrzyłam na rywalkę, jakbym ją chciała przeszyć wzrokiem. Po spotkaniu opadała adrenalina i znów byłam Kamilą, którą nawet do rany można było przyłożyć.

Pasja w badmintonie
- Wspaniała okazja do poznania siebie. Decydując się na jego uprawianie, nie można było się okłamywać. Był odpowiedni wkład pracy, a za tym przyszły wyniki. Badminton to dobra szkoła życia, która zawsze będzie procentować w dalszych - może już prywatnych - czasach.

Najbardziej dumna
- Z rodziny, bo jest fantastyczna i pozwoliła mi rozwijać sportowe upodobania. Wiele zawdzięczam trenerce Klaudii Majorowej. Nie mogłam lepiej trafić. To właśnie dzięki niej i rodzicom tak daleko zaszłam i tak wiele osiągnęłam.

Moda
- Jak każda kobieta lubię ubiory i to takie, w których najlepiej się czuję. Przepadam za strojami sportowymi. Lubię mieć zawsze coś nowego na nową porę roku, ale zostawiam w szafie rzeczy ponadczasowe na przykład spodnie, bluzki. Czasem czekają sezon, czasem dwa lata i wracają do łask.

Cechy cenione u mężczyzny i u kobiety

- Mężczyzna powinien być uczuciowy, ale też pokazywać, że jest facetem. W tej chwili moim partnerem życiowym jest Marek Lenartowicz. Jesteśmy z sobą już ponad sześć lat i przez ten czas dostrzegłam w nim wiele pozytywnych cech. Z kolei kobieta powinna być opiekuńcza, wrażliwa, nie może dać sobie w kaszę dmuchać. Powiedzmy, że taka właśnie jestem.

Małżeństwo
- Ja się jeszcze nie spieszę. Niedługo Nadieżda Kostiuczyk zmieni stan cywilny. Będzie to w kwietniu tego roku. Jej wybrankiem serca został Dariusz Zięba, badmintonista pochodzący z Sianowa. Mój Marek też wywodzi się ze środowiska badmintonowego i poznałam go na zgrupowaniu kadry. Wtedy jego klubem był Technik Głubczyce.

Przyjaźń
- To najpiękniejsza sprawa, którą można spotkać na tym świecie. Sport pomógł mi nawiązać przyjaźnie i pozwolił zwiedzić prawie cały świat. Mogłam poznać wielu przyjaciół w różnych krajach. Z niektórymi osobami utrzymuję kontakty koleżeńskie.

Hobby
- Lubię jeździć gokartem i samochodem. Może to śmiesznie zabrzmi, ale dobrze się relaksowałam przy łowieniu ryb, a zaraził mnie tym mój narzeczony. Muzyka mnie uspokaja.

Odpoczynek, weekend, urlop
- Sport pochłania sporo czasu i z tym wypoczynkiem to różnie bywało. Kiedy przebywałam za granicą, to zawsze marzyło mi się to, żeby szybko wrócić do domu i odpocząć w gronie rodzinnym. Podczas wojaży zagranicznych poznałam różne kultury i obyczaje. Zwiedziłam wiele miast i kontynentów. W hotelach relaksowałam się przy muzyce. Nie lubiłam dyskotek. Ostatnio tylko, gdy mam wolną chwilę od zajęć, to przynajmniej raz w tygodniu jestem w saunie w damskim towarzystwie z moją mamusią na czele.

Słodycze, jedzenie
- Jestem słodyczożerna. Przepadam za czekoladą i ciastkami. Nigdy nie trzymałam diety na kadrze. Lubię kuchnię chińską, ale tylko w Europie. Kotlet schabowy jest moją kulinarną domeną. Sporo zjadam owoców i warzyw.

Zdrowie
- Kontuzje się zdarzały, bo to jest normalne przy uprawianiu sportu. Zaskoczona byłam, że przed wyjazdem do Pekinu podczas badań w Łodzi wykryto u mnie astmę. Tym faktem byłam zdziwiona.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza