Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karetka nie chciała przyjechać, chory słupszczanin zmarł

Magdalena Olechnowicz [email protected]
Krystyna Byzyk przy grobie Cezarego Pufala na Nowym Cmentarzu w Słupsku. – Odszedł zbyt młodo – mówi.
Krystyna Byzyk przy grobie Cezarego Pufala na Nowym Cmentarzu w Słupsku. – Odszedł zbyt młodo – mówi. Fot. Kamil Nagórek
Dwa razy kobieta wzywała pogotowie do 43-letniego słupszczanina z 40-stopniową gorączką. Karetka nie przyjechała. Chory poszedł do szpitala i tam zmarł. Nikt nie wie czy żyłby, gdyby zabrano go do lecznicy od razu.

Cezary Pufal w kwietniu skończyłby 43 lata. Urodzin nie dożył. Zmarł 18 stycznia. Rodzina wciąż nie może uwierzyć, jak to się stało, że młody mężczyzna umiera na zapalenie płuc.

- Przecież żyjemy w XXI wieku. Zapalenie płuc się leczy. On nigdy nie chorował. Nie miał żadnych chorób przewlekłych. Miał tylko problem z łękotką, ale to przecież nie ma związku z płucami - mówi Jacek Pufal, brat zmarłego.

- Może gdyby karetka zawiozła go do szpitala, to udałoby się go uratować - dodaje.

Cezary Pufal poczuł się źle w poniedziałek - 10 stycznia. Wtedy poszedł do swojego lekarza rodzinnego.

- Lekarz przepisał mu antybiotyk i kazał leżeć w domu - mówi Krystyna Byzyk, która na co dzień przebywała w domu Cezarego Pufala, opiekując się jego chorym ojcem. To ona najbardziej przejęła się stanem zdrowia chorego.

- Lek nie działał, nie było żadnej poprawy. Chory wciąż gorączkował. W piątek - 14 stycznia - w obiad miał 40 stopni gorączki. Zadzwoniłam na pogotowie, ale dyspozytorka powiedziała, że nie wyśle karetki, bo gorączka nie jest stanem zagrożenia życia i chory powinien pójść do lekarza rodzinnego - relacjonuje Krystyna Byzyk. - Ale on był na w pół przytomny. Miał omamy, nie wiedział, co robi - mówi kobieta.

Odczekała kilkanaście minut i zadzwoniła ponownie. - Usłyszałam znów to samo, więc nie czekając dłużej, sama pobiegłam do przychodni, aby wezwać lekarza do domu - mówi. - Na szczęście udało się to załatwić. Lekarz przyjechał do domu po godzinie 15. Zaraz jak zbadał Czarka, wystawił skierowanie do szpitala - mówi Krystyna Byzyk.

Mężczyzna sam się spakował i poszedł pieszo do szpitala. Tam przyjęto go do oddziału płucnego.

- Leżał tam tylko przez noc, w sobotę rano przewieźli go na OIOM. Lekarze powiedzieli, że jest nieprzytomny i leży pod respiratorem - opowiada Krystyna Byzyk.

Przytomności już nie odzyskał. Zmarł we wtorek - 18 stycznia. Rodzina ma żal do pogotowia.

- Może gdyby karetka zabrała go już o 11, jak ją wzywałam, to udałoby się Czarka uratować - mówi Byzyk. Pogotowie nie ma jednak sobie nic do zarzucenia.

- Dyspozytorka postąpiła prawidłowo, nie wysyłając karetki - mówi Małgorzata Orłowska, zastępca kierownika działu usług medycznej w słupskiej stacji pogotowia ratunkowego. - Ustawa o ratownictwie mówi wyraźnie, że karetki wyjeżdżają do stanów zagrożenia życia. A gorączka, nawet 40-stopniowa - u dorosłego nie jest takim stanem. W dni powszednie od 8 do 18 chory powinien udać się do swojego lekarza rodzinnego lub wezwać go na wizytę domową. Dopiero po godzinie 18 nie odmawiamy wyjazdu, bo taką mamy podpisaną umowę na pomoc doraźną - uzasadnia Orłowska. - W Słupsku mamy trzy wyjazdowe zespoły ratunkowe i gdybyśmy do każdej gorączki wysyłali karetkę, nie mielibyśmy zespołu nagłych wypadków - dodaje.
Jej zdaniem rodzina może mieć żal tylko do siebie. - Widząc, że antybiotyk nie działa, już w środę chory powinien iść do lekarza rodzinnego - mówi Małgorzata Orłowska.

Żaden z lekarzy nie mówi jednak wprost, czy Cezary Pufal żyłby dzisiaj, gdyby karetka przywiozła go do szpitala już w piątek w południe. W oddziale płucnym lekarze nie chcieli się wypowiadać na ten temat. Dyrektor szpitala też nie odpowiada na pytanie wprost.

- Nikt nie odpowie na tak postawione pytanie. To mogą być tylko spekulacje. Żaden z lekarzy nie udzieli takiej informacji. Aby oskarżać kogokolwiek o śmierć bliskiej osoby, trzeba mieć merytoryczne podstawy - mówi Ryszard Stus, dyrektor szpitala w Słupsku. - Proponuję rodzinie napisać skargę do dyrektora pogotowia - dodaje Stus.

Rodzina jednak nie podejmie już żadnych kroków.

- Życia nikt mu nie zwróci, a z lekarzami się nie wygra - podsumowuje Jacek Pufal, brat zmarłego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza