Wszystko zaczęło się po godzinie 21. Przyszło do mnie dwóch ratowników, pytali się o drogę do domu państwa Kiedrowskich - mówi mieszkaniec Ząbinowic (nazwisko do wiad. red.). - Poszedłem im pokazać i... okazało się, że karetka utknęła. Tam był straszny lód i błoto. Postanowiliśmy o pomoc poprosić policję.
- Było takie zgłoszenie - potwierdza Michał Gawroński, rzecznik prasowy bytowskiej policji. - Mieliśmy problem ze skontaktowaniem się z osobą odpowiedzialną za zimowe utrzymanie drogi. Zadzwoniliśmy więc do sołtysa. Ten zobowiązał się, że zajmie się sprawą i pomoże.
Zobacz także: Nieprzytomny na ulicy przez godzinę czekał na karetkę
Tymczasem ludzie próbowali wyciągnąć karetkę z błota. Pod koła sypali popiół, piach... W środku była ciężko chora kobieta, którą do domu ze słupskiego szpitala przewożono karetką. Niewidoma pacjentka lamentowała, była przerażona.
- Gdy tylko się o tym dowiedzieliśmy, z wnukiem pojechaliśmy na miejsce - opowiada Jan Kiedrowski, mąż chorej.
- Trzeba było ją przenieść do drugiego samochodu. Żona jest bardzo chora, to dla niej był dodatkowy stres. A ta droga jest w fatalnym stanie zarówno od strony Ząbinowic, jak i Ugoszczy. My mieszkamy na wybudowaniu. Tu jest takie błoto, że niedługo będziemy odcięci od świata. Skontaktowaliśmy się z kierowcą karetki. - Tam było wszystko, błoto, śnieg, lód - opowiada Lech Kujawa.
- Od nas wymaga się, żebyśmy szybko pojawiali się na miejscu, ale czasem tak się nie da. Tam były takie wzniesienia, których nie mogliśmy pokonać, z jednej skarpy ściągało nas do jaru, ludzie pchali samochód, by ten się nie przechylał. Tylko dzięki tym mieszkańcom, którzy sypali wszystko, co się da pod koła, wszystko dobrze się skończyło.
W końcu karetkę udało się wydostać. Wyciągnął ją Kazimierz Główczewski, sołtys Ząbinowic. - Ktoś po niego zadzwonił - mówi żona sołtysa. Cała akcja trwała około dwóch godzin.
Maż pacjentki twierdzi, że w sobotę, gdy kobietę zabierano do szpitala, karetkę też trzeba było wypychać. Dodaje, że za kilka dni znów kobietę trzeba będzie zawieźć do szpitala. - I co my mamy zrobić - pyta mężczyzna.
- Na plecach czy na noszach mamy ją zanieść? Marcin Chac, kierownik Wydziału Spraw Rolnych i Ochrony Środowiska Urzędu Miejskiego w Bytowie, próbuje sprawę wyjaśniać.
- To droga gruntowa, jesteśmy w stałym kontakcie sołtysami, którzy informują nas o tym, że w danym miejscu powinien pojawić się sprzęt - mówi kierownik.
- Problem polega na tym, że w miejscu tym jest dużo cieków wodnych, woda wypływa na drogę i zamarza, czasem nawet latem jest tam problem z przejazdem. Dziś wysłałem tam pracownika samochodem, stwierdził, że droga faktycznie jest w złym stanie. Nie wiem w sumie, dlaczego ta karetka jechała od strony Ząbinowic, a nie od strony Ugoszczy, tam jest droga w lepszym stanie, jest tylko jedna górka. Apelujemy do mieszkańców, by w takiej sytuacji, jak ta z karetką, jak najszybciej nas informowali. Wyślemy tam sprzęt.
Droga od lat jest tragiczna. Mieszkańcy w tej sprawie wielokrotnie wysyłali pisma do miejskich urzędników. O zdarzeniu poinformowaliśmy Andrzeja Kraweczyńskiego, wiceburmistrza Bytowa.
- Teraz, w czasie roztopów, nic nie możemy zrobić - twierdzi. - Jesteśmy w trakcie ogłaszania przetargów na cząstkowe remonty dróg gruntowych. Być może wysypiemy tam tłuczeń lub znajdziemy inne rozwiązanie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?