Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karetka zawiozła kobietę na testy na koronawirusa do szpitala w Gdańsku. Musiała wrócić do Ustki taksówką na własny koszt

Magdalena Olechnowicz
Magdalena Olechnowicz
Archiwum PolskaPress
600 zł zapłaciła za taksówkę pani Sylwia, która na własny koszt musiała wrócić ze szpitala zakaźnego w Gdańsku do Ustki. W szpitalu zrobiono jej test na obecność koronawirusa, gdyż miała objawy grypopodobne, a wróciła właśnie w Niemiec. Test wykonano i ... kazano wracać do domu taksówką. Na własny koszt. Na wynik czekała tydzień! Pozostawiona sama sobie. Sanepid wyjaśnia, że dyspozytor szpitala powinien zapewnić transport.

Kobieta wróciła z Niemiec w sobotę, 14 marca.

- Wróciłam z zagranicy z objawami grypopodobnymi. W kontakcie ze słupskim sanepidem byłam już od piątku, 13 marca. Poinformowano mnie, że na granicy zaopiekują się mną służby zdrowia - opowiada pani Sylwia. - Przed dotarciem do granicy zadzwoniłam, informując, że za jakieś pół godziny będę w Polsce. Pan odbierający ode mnie telefon, zapytał się, czy mam gorączkę, po czym stwierdził, że jeżeli nie, to mam udać się do domu i dać znać, jak tylko będę na miejscu. Tak też zrobiłam, po czym kazano mi dzwonić do Gdańska do szpitala zakaźnego. Tam kazano mi się pojawić, by zrobić test - relacjonuje kobieta.
Jak miała tam dotrzeć? To już jej problem.

- Zaczęła się batalia, by tam dotrzeć. Po dwóch godzinach, łaskawie, wysłano karetkę transportową. Zawiozła mnie ona - mówi kobieta.

RAPORT

To jednak dopiero początek problemów. - Lekarz wykonał test i kazano mi wrócić do domu na własną rękę. Po taksówkę zadzwoniła pielęgniarka ze szpitala w Gdańsku. Gdy zapytałam się o powrót karetką, powiedziano mi że słono bym zapłaciła - opowiada zbulwersowana. - Nie mając pewności, czy mogę zarazić, zostawiono mnie samej sobie. Do domu musiałam wrócić taksówką na własny koszt. Z Gdańska do Ustki jest jednak sporo kilometrów.
Sprawdziliśmy, dokładnie 152 km.

Pani Sylwia jest zdenerwowana i rozżalona.

- Tak traktują ludzi. Nie mając wyniku testu, nie zainteresują się, czy człowieka stać powrót. W tym wszystkim straszne jest, że czekam na wynik testu już tydzień!!! Nie mam pojęcia, czy test nie zaginął, nie wiem czy nie zarażam. Jestem tylko pod izolacją do momentu wyniku testu, którego brak. To, co mówią w telewizji jest obłudą. Nie dość, że poniosłam koszty i to duże, to nie wiem czy nie naraziłam inne osoby na zachorowanie i nadal żyję w niepewności - opowiadała nam jeszcze w sobotę, 21 marca.
W niedzielę, 22 marca, dowiedziała się, że jest zdrowa. Po tygodniu od wykonania testu.

- Dzisiaj zadzwonili z sanepidu na temat wyniku. Był negatywny. Najbardziej smutne jest to, że człowiek czeka tyle czasu na wyniki i pozostawiony jest sam sobie.

O to, dlaczego pacjenci muszą wracać na własny koszt po wykonaniu testów, zapytaliśmy Henrykę Kisiel, zastępcę Powiatowego Inspektora Sanitarnego w Słupsku.

- Dyspozytor szpitala jest zobowiązany zabezpieczyć takiej osobie powrót do domu wytypowanym transportem-karetką w sytuacji, gdy nie ma możliwości powrotu własnym środkiem lokomocji. Przedstawioną sytuację znamy. Problem powrotu do domu przez osoby przewiezione karetką do szpitala zakaźnego na konsultację i zapewnienia transportu do domu karetką, w sytuacji braku możliwości powrotu własnym środkiem lokomocji, był przekazany do Pomorskiego Państwowego Inspektora Sanitarnego w trybie interwencyjnym. Obecnie nie odnotowujemy takich sygnałów - pisze Henryka Kisiel.

Jak transport osób z podejrzeniem powinien wyglądać? O tym napisała nam Anna Obuchowska, zastępca Pomorskiego Inspektora Sanitarnego w Gdańsku.

- Aktualnie dla osób manifestujących objawy choroby jest dedykowana karetka COVID-19, która zawozi te osoby do szpitala zakaźnego na konsultacje, po czym pacjenci zostają na hospitalizacji lub są odwożeni do miejsca zamieszkania. W okresie, o którym mowa, nie funkcjonowały jeszcze te karetki, dlatego też czytelniczka mogła mieć opisane problemy - wyjaśnia Anna Obuchowska.

Zaznacza te, że:

- W gestii organów Państwowej Inspekcji Sanitarnej nie leży organizacja systemu ratownictwa medycznego, zadania te leżą w gestii Wojewody. Również decyzja o hospitalizacji lub odesłaniu pacjenta do domu, to decyzja lekarza ze szpitala zakaźnego, a nie organów Inspekcji. Sygnały o tego typu przypadkach, że pacjenci nie mieli zapewnionego transportu do domu docierały od pacjentów do naszych powiatowych placówek, jak również do naszej wojewódzkiej stacji i składane były wielokrotnie monity o sprawne rozwiązanie tej sytuacji - pisze Obuchowska.

O wyjaśnienie poprosiliśmy także Małgorzatę Pisarewicz, rzecznika prasowego Szpitali Pomorskich. Zapewniła nas, że sprawę wyjaśni jutro (we wtorek, 24 marca).

Procedury

Odnośnie procedur postępowania z pacjentem - jeżeli osoba wróciła z zagranicy przed 15 marca, (po 15 marca, po godzinie 0.00 wszystkie osoby powracające z zagranicy zostały objęte kwarantanną domową na mocy rozporządzenia) powinna była zgłosić ten fakt właściwemu Powiatowemu Inspektorowi Sanitarnemu. Inspektor Sanitarny obejmował taką osobę nadzorem sanitarnym w celu monitorowania jej stanu zdrowia. Osoba powinna była równocześnie udać się do szpitala zakaźnego na konsultacje. Tam lekarz decydował, czy należy pobrać wymaz i ocenić stan zdrowia pacjenta. Gdy pacjent nie wymagał hospitalizacji - mógł wrócić do domu i czekać w domu na wynik. Lekarz powinien informować taką osobę, żeby w miarę możliwości ograniczyła kontakty domowe i społeczne, dbała o higienę, powinien udzielać również wskazówek odnośnie zażywania leków. Równocześnie szpital powinien informować Państwowego Inspektora Sanitarnego o fakcie pobrania wymazu od pacjenta. Obecnie funkcjonują karetki COVID-19, dedykowane do przewożenia takich pacjentów.

W przypadku wyniku dodatniego badania, osoba powinna znów zostać przewieziona na konsultacje do szpitala zakaźnego, lekarz decyduje, czy stan zdrowia pacjenta wymaga hospitalizacji, lub czy pacjent może wrócić do domu i tam odbywać dalsze leczenie. Właściwy Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny wydaje w takim wypadku decyzję o izolacji domowej.
W przypadku wyniku ujemnego - pacjent przebywa w domu do całkowitego wyleczenia choroby, na którą cierpi, a którą nie jest COVID-19.

Należy podkreślić, że organy Państwowej Inspekcji Sanitarnej nie leczą pacjentów, nie wyznaczają miejsc kwarantanny ani izolacji.

Zobacz także: Decyzja sanepidu o kwarantannie. Co zrobić aby otrzymać zasiłek.

🔔🔔🔔

Pobierz bezpłatną aplikację Głosy Pomorza i bądź na bieżąco!
Oprócz standardowych kategorii, z powodu panującej epidemii, wprowadziliśmy do niej zakładkę, w której znajdziesz wszystkie aktualne informacje związane z epidemią koronawirusa.

Aplikacja jest bezpłatna i nie wymaga logowania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza