Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karta Słupszczanina, czyli wielki niewypał pod rządami Roberta Biedronia. Pilny, a przesunięty na następcę

Grzegorz Hilarecki [email protected]
Karta Słupszczanina, czyli zapowiadany w programie prezydenta Biedronia zestaw zniżek i zachęt dla słupszczan. Nie zostanie zrealizowany w tej kadencji, choć na majowej sesji wymuszano na radnych zgodę na przekazanie na ten cel 235 tys. zł w tym roku.

Prezydent przekonywał radnych, że trzeba to zrobić już, bo inaczej miasto straci. Radni pod presją się zgodzili, a karty nie ma i długo nie będzie. A dlaczego? To cała historia nieprofesjonalizmu... władz miasta.

Historia jest tak kuriozalna, że chyba powinniśmy zacząć od... artykułu w „Głosie Pomorza”. Już dawno przypominaliśmy obietnicę o karcie prezydenta Biedronia z kampanii wyborczej. I prezydent... powołał się na artykuł podczas sesji, tłumacząc radnym, że tam informowano o celach i sensie wprowadzenia karty, z systemem zniżek i bonusów dla mieszkańców miasta.

Radni mieli wątpliwości, bowiem władze miasta nie potrafiły na komisjach i na tej sesji wytłumaczyć im zasad i rozwiązań, na które chcą pieniądze, konkretnie 235 tys. zł.

I tu dochodzimy do kolejnego kuriozum. Podczas sesji prezydent wprost mówi: „Gdańska Organizacja Turystyczna dała nam pewne warunki”. I dalej, że to ważne, by to z nią zrobić. Wyprzedzając, w późniejszym postępowaniu ten podmiot zgłosił się jako jeden, a potem jedyny z oferentów.

Urzędniczka ratusza mówiła, że nawet zrobiono już zapytanie ofertowe. A sprawa jest pilna, bo... szybko trzeba powiązać kartę z systemem bonusowych wejść do Trzech Fal!!! Radnych tak to skołowało, że po czterech głosowaniach dali zgodę!!! Niektórzy z nich się mylili i je powtarzano, a prezydent w trakcie wtrącał, że bez zgody system nie ruszy.

I w ratuszu zaczęły się rzeczy, których nie sposób logicznie wytłumaczyć. Podzielono kartę na pół, osobno system, osobno jego obsługa, by pominąć prawo przetargowe. Pierwsze postępowanie i wymieniona wcześniej przez prezydenta Gdańska Organizacja Turystyczna dyktuje cenę - 158 tys. zł, a dwa słupskie podmioty - DataMomentum 97 tys. Z kolei miejscowy Witkac jeszcze mniej, bo 65 tys. zł. W odpowiedzi władze postępowanie... unieważniły. W zamian wprowadzając dialog i dodając warunek - wdrożenie systemu. Tłumacząc, słupskie firmy były lepsze cenowo, więc gdańska by... przegrała.

Nie jest tajemnicą, że Witkac i pracujący przy nim słupscy informatycy na czele z radnym Danielem Jurszą chcieli napisać program i system po kosztach, nic nie zarabiając na własnym mieście (potem najwyżej go już komercyjnie sprzedając innym). Władza więc zmieniła reguły w trakcie, zastępując zapytanie ofertowe dialogiem z firmami. Słupszczanie odpadli, bo wcześniej akurat takiego systemu nie napisali. Gdańszczanie zresztą też nie, tylko skorzystali z innej firmy, ale go już mieli.

Do zorganizowanego przetargu już słupszczanie się nie zgłosili, skoro warunek wdrożenia i obsługi systemu ich wyeliminował. A gwoli sprawiedliwości warunek, że firma po napisaniu nie jest właścicielem oprogramowania, dla nich był nie do przyjęcia. A gdańszczanie musieli zawiązać konsorcjum z firmą, która by system obsługiwała. Złożyli jedyną ofertę, ale... dwa razy droższą, niż chciał ratusz. Konsorcjum złożone z Gdańskiej Organizacji Turystycznej i firmy qb-mobile zaproponowało, że jest w stanie uruchomić Kartę Słupszczanina do 17 września tego roku za lekko ponad 121 tys. zł. Po dodaniu do tej sumy kosztów związanych z emisją 10 tys. kart (1,85 zł sztuka) i abonamentu (miesięcznie 11 685 zł) łączna wartość oferty wyniosła już 560 tys. zł przy 235 tys. zł zagwarantowanych w budżecie miasta na ten cel.

Przetarg unieważniono. Tak pilna w maju karta stała się więc niepilna. Beata Maciejewska, która za nią odpowiada w ratuszu, powiedziała mi, że mamy na to czas i cały projekt, który miał być wdrożony do połowy października tego roku, przesunięto na przyszły rok.

Terminy prac nad kartą

Czas był ważny, jak tłumaczył na sesji prezydent Biedroń, projekt musi zostać zamknięty teraz, bo łączy się z pracami urzędu marszałkowskiego nad biletem metropolitalnym wspólnym dla całego województwa.

Słupska Karta Miejska obok możliwości tańszego i łatwiejszego korzystanie z usług i atrakcji oferowanych przez miasto i inne podmioty, jak muzeum czy SOSiR, miała stać się biletem.

W zamyśle za jej pomocą mieszkańcy Słupska mieli jeździć pociągami do Trójmiasta i korzystać z tamtejszych tramwajów czy trolejbusów.

Pośpiech z powodu akwaparku

Dyrektor wydziału zdrowia i spraw społecznych Violetta Karwalska tłumaczyła: - Umowa opiewa na okres trzynastu lat i na kwotę 24,5

mln zł. W ramach tego świadczenia

miasto ma otrzymać od akwaparku 311.000 osobowejść rocznie.

Miasto ma to podzielić na słupszczan w ramach karty.

ZOBACZ TAKŻE: Zielony Punkt już czeka na słupszczan

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza