Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kat i jego ofiara. Piekło na ziemi

Marzena Sutryk [email protected]
48-latek z Koszalina złamał zakaz zbliżania się do swojej ofiary.
48-latek z Koszalina złamał zakaz zbliżania się do swojej ofiary.
48-latek z Koszalina złamał zakaz zbliżania się do swojej ofiary. Trafił za to za kraty. Inny mężczyzna, który znęcał się nad żoną, musiał wyprowadzić się z domu, do tego nie może zbliżać się do żony.

- Coraz częściej jako środek zapobiegawczy w sprawach dotyczących znęcania się zarówno fizycznego, jak i psychicznego, stosowany jest zakaz zbliżania się sprawcy do ofiary - mówi prokurator Ryszard Gąsiorowski z Prokuratury Okręgowej w Koszalinie.

- Jeszcze dwa, trzy lata temu to były dosłownie pojedyncze przypadki. Dzisiaj jest ich znacznie więcej. Taki sposób działania często pomaga, prowadzi do tego, że ofiara uwalnia się od oprawcy, a do sprawcy z kolei dociera, że jeżeli nie zmieni postępowania, to grożą mu konsekwencje karne, do tego straci dach nad głową - bo często jest stosowany właśnie nakaz opuszczenia domu.

- Niestety, kobiety często boją się powiedzieć innym o swoich problemach, o tragedii, która rozgrywa się w czterech ścianach - mówi z kolei Monika Kosiec, rzecznik koszalińskiej komendy policji.

- Dlatego tak ważne jest, aby docierać do ofiar przestępstw i przekonywać do tego, by nie trwały w tych sytuacjach, by zgłaszały się do nas albo opowiedziały o problemie komuś bliskiemu, kto im pomoże, zawiadomi kogo trzeba, policję, prokuraturę albo pomoc społeczną. W takich sprawach kobieta poszkodowana nie musi składać zawiadomienia.

Postępowanie jest wszczynane z urzędu. Z tym, że gdy kobieta odmawia składania zeznań, wówczas sprawa upada. Chyba, że zeznania świadków są na tyle szczegółowe, że pozwalają na dalsze prowadzenie sprawy - wyjaśnia Monika Kosiec z koszalińskiej policji.

Bił, dusił, wyrywał włosy

Gehenna żony 48-latka z Koszalina trwała kilka miesięcy. Tak przynajmniej wynika z policyjnych akt. Mąż, często pod wpływem alkoholu, wszczynał awantury. Był chorobliwie zazdrosny. Gdy dostawał szału, wówczas nie przebierał w środkach.

Bił, szarpał, kopał, wykręcał ręce, popychał, wyrywał włosy, dusił. Zmuszał do uprawiania seksu. Wyzywał i odgrażał się, że zabije. Bił też dziecko, ich wspólnego syna. W końcu kobieta w obawie o bezpieczeństwo swoje i dziecka zawiadomiła policję. Prokurator zarządził, by zastosować wobec 48-latka dozór policyjny (miał dwa razy w tygodniu meldować się w koszalińskiej komendzie), do tego dostał zakaz zbliżania się do bliskich na 200 metrów, zakaz kontaktowania się, a ponadto miał się wyprowadzić natychmiast z domu.

To jednak nie załatwiło problemu. Mężczyzna groził kobiecie, zasypywał ją smsami, wydzwaniał i nakłaniał, by wycofała zeznania. W końcu, kilka dni temu, wykorzystał okazję, gdy spotkał ją na ulicy. Znowu zaatakował. Pobił kobietę. Ta wiedziała, że nie ma wyjścia, że musi znowu wzywać policjantów.

Ci zatrzymali sprawcę, a prokurator błyskawicznie zdecydował: konieczne jest w tej sytuacji zastosowanie 3-miesiecznego aresztu, skoro 48-latek złamał zakaz zbliżania się do ofiary. Sąd przychylił się do wniosku. Sprawca jest już za kratami. Czy znowu wyjdzie i będzie się znęcał nad bliskimi i urządzał im piekło na ziemi? Jeżeli do sądu szybko trafi akt oskarżenia, a proces zakończy się orzeczeniem kary więzienia, to 48-latek kolejne lata spędzi za kratami.

Zakaz na 200 metrów

Problemy w małżeństwie N. (zmieniony inicjał) zaczęły się niemal zaraz po ślubie.
N. wszczynał awantury, także na trzeźwo. Przeważnie z zazdrości, głównie o rodzinę, koleżanki i wyjścia do fryzjera. Nie przejmował się, że świadkami awantur są dzieci. Trwało to kilka lat. Bił żonę, kopał po nerkach, żebrach. Wyganiał z domu. Wyzywał. Od najgorszych. Groził, że ją wykończy.

- Boję się męża Boję się wracać do domu - mówiła potem policjantom. Ale wracała, bo gdzie miała się podziać? I co z dziećmi? Te pytania nie dawały jej spokoju.

Ośrodek pomocy społecznej założył kobiecie Niebieską Kartę, a pracownicy socjalni mieli rodzinę na oku. Ale co z tego? Awantury powtarzały się. Wybuchy agresji i przemoc także. Aż w końcu kobieta nie wytrzymała. Zadzwoniła, gdy mąż po pijanemu wywołał kolejną kłótnię.

Mężczyzna został zatrzymany. Zastosowano wobec niego policyjny dozór, tzn. musiał regularnie meldować się w komendzie. Niewiele to jednak zmieniło w postępowaniu N. Dlatego krótko po tym, po kolejnej interwencji, zapadła decyzja - mężczyzna dostał zakaz zbliżania się do żony na 200 metrów, do tego musi wyprowadzić się z domu. Gdzie się ma podziać?

To już jego problem. A kto będzie pilnował i w jaki sposób, czy nie łamie zakazu zbliżania się na 200 metrów? - To umowna odległość - mówią policjanci. - Wiadomo, że jak facet będzie szedł drugą stroną ulicy i nawet nie zaczepi swoje żony, to nie ma tematu. Co innego, gdy podejdzie, zacznie grozić. To już jest złamanie orzeczonego zakazu. To samo, jak nie zastosuje się do nakazu opuszczenia mieszkania.

Kolejnym krokiem będzie już rozprawa w sądzie w sprawie znęcania się nad żoną. N. grozi za to do 5 lat więzienia.

Zmieniła zdanie

Młoda kobieta spod Koszalina związała się kilka lat temu z mężczyzną, z którym ma dziecko. Zamieszkali razem. Dość szybko jednak okazało się, że mężczyzna jest mocno zazdrosny o swoją wybrankę. Aby nie mogła nigdzie wychodzić, spalił jej ubrania. Zabrał dokumenty, telefon. Zakazał wychodzenia z domu, no może co najwyżej na "krótki spacer" - na odległość do ogrodzenia. Dziewczyna, gdy próbowała się buntować, usłyszała, że jak jej się nie podoba, to może wy Rodzina jest pod nadzorem kuratora oraz pracownika socjalnego, ma Niebieską Kartę, ale wszystko rozbija się o to, że dziewczyna nie chce żadnej pomocy.

Jest bez pracy, nie ma wykształcenia i nawet nie myśli, że może żyć inaczej. Wydawało się w pewnym momencie, że zmieniła zdanie, że skorzysta z pomocy odpowiednich instytucji, ale szybko wycofała się, stwierdziła, że to wszystko, co mówiła wcześniej, to nieprawda, że chciała tylko na siebie zwrócić uwagę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza