Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katarzyna Rosińska: Dla dobra zwierząt potrafię walnąć pięścią w stół

nik
Katarzyna Rosińska.
Katarzyna Rosińska. Łukasz Capar
Rozmowa z Katarzyną Rosińską, kierowniczką słupskiego schroniska dla zwierząt OTOZ Animals "Podaj łapę".

Podobno jako dziecko nie miała pani w domu zwierząt?

- Wykryto u mnie alergię i wówczas traktowano to jednoznacznie - alergicy nie mogą trzymać zwierząt.

Mimo to opiekowała się pani bezdomnymi psiakami...

- Gdy miałam sześć lat i mieszkałam w Wielkopolsce zaprzyjaźniłam się mieszkającym na pobliskiej budowie psiakiem. Nazwałam go Włóczykij. Nie mogłam go zabrać do domu, więc spał na naszej wycieraczce. Potem, gdy miałam 16 lat po naszym osiedlu błąkał się inny psiak. Nazwałam go Reksio. Koło nas mieszkała kierowniczka schroniska dla zwierząt i tak trafił on pod jej opiekę, a ja pierwszy raz do schroniska. Było nas dziewięcioro wolontariuszy. W końcu zostałam tylko ja. To było w czerwcu 2001 roku. Rok później miałam już w domu pierwszego własnego psiaka Mendi.

Czytaj również: Znamy już nazwiska kandydatek do tytułu Kobieta Przedsiębiorcza 2013

Związała pani życie ze zwierzakami?

- Od tamtej pory nigdzie nie wyjeżdżałam na na wakacje ani na ferie. Każdą wolną chwilę spędzałam w schronisku.

- Odkąd została pani kierownikiem słupskiego schroniska, to chyba więcej czasu niż zwierzakom poświęca pani administracji?

- Lubię pracę biurową, pasjonuje się prawem, ale obok mnie zawsze są psy i koty. Tu w schronisku kilka mieszka w moim gabinecie. Natomiast w domu stworzyliśmy pogotowie adopcyjne dla małych szczeniaków. Wychowujemy je, uczymy ogłady i szukamy dla nich dobrych rodzin.

Jednak jako kierownik musi pani pracować i ze zwierzętami i z ludźmi...

- Zatrudniam osiem osób. Większość z nich pracowała tu przede mną. Korzystam z ich doświadczenia. Oni lepiej znają miasto, ludzi i panujące tu zwyczaje.

Jest pani wymagającą szefową?

- No, potrafię walnąć pięścią w stół. Moja przyjaciółka twierdzi, że potrafię być wredna, ale mam sumienie.

Co jest największym wyzwaniem w pani pracy?

- Przede wszystkim poprawić wizerunek i zaufanie do schroniska. Przez ostatnie miesiące wymieniliśmy ponad 30 bud, postawiliśmy kojce dla psów potencjalnie agresywnych, zrobiliśmy wybieg, izolatkę dla chorych kotów, bawialnie dla szczeniaków. Schronisko to studnia bez dna. Najbardziej chcę przekonać ludzi, że warto pomagać porzuconym zwierzakom.
Aby zagłosować na tę kandydatkę wyślij SMS o treści GP.KP.9 na nr 71466. Koszt SMS-a 1,23 zł

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza