Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Każdy 3-latek może iść do przedszkola. Tylko do którego?

Katarzyna Domagała-Szymonek
W tym roku szkolnym do przedszkoli albo oddziałów przedszkolnych w woj. śląskim chodzi 150 993 dzieci w wieku od 2 lat
W tym roku szkolnym do przedszkoli albo oddziałów przedszkolnych w woj. śląskim chodzi 150 993 dzieci w wieku od 2 lat ARC
Rekrutacja do przedszkoli w wielu miastach regionu już się rozpoczęła. Od września 2017 samorządy mają nowy obowiązek, kolejne kosztowne wyzwanie oświatowe do wykonania. To zapewnienie miejsca w przedszkolu dla kolejnego rocznika dzieci, właśnie 3-latków (tym samym wszystkie dzieci w wieku 3,4 i 5 lat mają prawo do korzystania z wychowania przedszkolnego). Ilu takich 3-latków będzie? Jeszcze nie wiadomo (w tym roku szkolnym do przedszkoli w Śląskiem chodzi 2754 dwulatków oraz 28820 trzylatków).

Wykonania tego zadania nie ułatwia samorządom rząd PiS, który zdecydował o likwidacji gimnazjów, a rok temu przywrócił obowiązek szkolny dla 7-latków. W efekcie 6-latki zamiast pójść do szkoły, blokują miejsca w przedszkolach dla młodszych. W Śląskiem zaledwie ok. 15 proc. rodziców dla 6-latków wybiera dobrowolnie naukę w szkole. Co to oznacza dla rodziców 3-latków? Choć miejsce w przedszkolu mają zapewnione, to niech nie nastawiają się, że będzie to wybrane przez nich miejsce. Jeśli w preferowanej placówce miejsc zabraknie, to wójt, burmistrz czy prezydent, wskaże inną. Jej lokalizacja nie musi odpowiadać rodzicom 3-latka.

Katarzyna Domagała, mama 3-letniego Gabrysia, zapisała syna do przedszkola już w pierwszych dniach marca. Jak tylko rozpoczęła się rekrutacja.

– Chcę wrócić do pracy, dlatego zależy mi, aby dostał się do przedszkola, ale tego, które mamy 200 metrów obok domu. Wtedy bez problemu mogłaby go po południu odbierać babcia, która również mieszka niedaleko – wyjaśnia.

O miejsce, jak wszyscy rodzice 3-latków, martwić się nie musi. Problem, jaki może pokrzyżować plany pani Katarzynie polega na tym, że choć Gabryś do przedszkola pójdzie, to niekoniecznie do tego, które dla niego wybrała.

Jak nie jedno, to drugie

Zgodnie z zapisami Prawa oświatowego, jeżeli liczba dzieci chętnych do przyjęcia w danej placówce przewyższy liczbę przygotowanych miejsc, to wójt, burmistrz czy prezydent miasta może wskazać rodzicom inną placówkę, do której będą mieli co rano zawozić pociechę. W praktyce może to oznaczać przedszkole na drugim końcu miasta. Dlaczego? Oto przykład.

W przedszkolu na popularnym osiedlu przygotowano 100 miejsc dla dzieci od 3 do 6 roku życia. Okazuje się, że rodzice 100 6-latków zadecydowali, że pociechy poślą do przedszkola i wskazali właśnie tę placówkę (od zeszłego roku mają wybór czy posłać 6-latki do szkoły czy zostawić w przedszkolu, w naszym regionie szkołę wybiera średnio ok. 15 proc. rodziców). Tym samym wszystkie miejsca w tej placówce zajmą 6-latki, zaś młodsze przedszkolaki, nawet jeśli mieszkają w okolicy zostaną porozdzielane po innych przedszkolach.

Włodzimierz Tutaj, rzecznik prasowy UM w Częstochowie przyznaje, że „problemy lokalizacyjne” rzeczywiście mogą wystąpić. – W sytuacji, gdy w danym przedszkolu jest więcej kandydatów niż wolnych miejsc, może być tak, że samorządy wskażą miejsca w innej placówce niż wybrana przez rodziców – mówi Tutaj.

Trwa wielkie szacowanie

Przytoczony przez nas przykład, jest przerysowany, jednak czy dojdzie do podobnych sytuacji? Jeszcze nie wiadomo. W wielu miastach przez reformę oświaty, choć ta obejmuje wyższe etapy edukacji, nadal nie ruszyła rekrutacja do przedszkoli. Dopiero po podjęciu uchwał dostosowujących sieć szkół do zmian w oświacie, okaże się bowiem, w ilu szkołach podstawowych można otworzyć dodatkowe oddziały przedszkolne. To jeden ze sposobów na zapewnienie dodatkowych miejsc dla przedszkolaków. Samorządowcy zapewniają, że zrobią wszystko, aby 3-latki dostały się do przedszkoli wybranych prze rodziców. Nic więcej nie mogą dziś jednak powiedzieć.

CZYTAJCIE DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
– Próbujemy oszacować, jakie będzie zapotrzebowanie na miejsca dla najmłodszych dzieci w konkretnych placówkach – przyznaje Janusz Kaps, zastępca dyrektora Miejskiego Zarządu Oświaty w Bielsku-Białej, gdzie 1 kwietnia startuje rekrutacja. – Jest to bardzo trudne zadanie, bo w przypadku przedszkoli nie ma obwodów, a rodzice nie zawsze wybierają placówkę znajdującą się blisko domu. Stawiają na te bliżej miejsca pracy czy domu dziadków – dodaje.

Aby zminimalizować potencjalne skutki problemu, w stolicy Podbeskidzia liczbę miejsc w przedszkolach zwiększano systematycznie od kilku lat (obecnie do przedszkola chodzi 700 z 1200 trzylatków). Także we wrześniu będzie ich więcej.

– Otwieramy 10 dodatkowych oddziałów oraz zabezpieczamy się możliwością ogłoszenia konkurs dla prywatnych przedszkoli – mówi Kaps.

Również w Katowicach od września miejsc będzie więcej, o 156. Do tego zgłosiła się osoba prywatna, które chce otworzyć przedszkole działające na zasadach placówek publicznych.

– Miejsc w przedszkolach nie powinno zabraknąć – mówi Grażyna Burek z UM w Katowicach. – W naszym przypadku najbardziej zatłoczone placówki są w dzielnicach południowych – dodaje.

Wszystko wskazuje na to, że gminy, które nie przygotowywały się do zmian, szukają innych rozwiązań. Mniej korzystnych dla rodziców. Jakich? Uruchomienie dwuzmianowości i podzielenie opieki po pięć godzin na dziecko – do tylu zobowiązuje prawo.

Reforma oświaty

Urszula Bauer, Śląska Kurator Oświaty, zaopiniowała wszystkie uchwały oświatowe, które wpłynęły do kuratorium. To 201 z 203 propozycji nowych sieci szkół (Milówka i Dębowiec nie przyjmą uchwał).

CZYTAJCIE TEŻ:
W Milówce oraz Dębowcu nie podejmą uchwał oświatowychDwa miasta złożyły skargi do WSA na decyzję kuratorium

Nie wydano ani jednej opinii negatywnej. Jednak 46 proc. to opinie pozytywne warunkowe. Co oznacza, że gminy muszą nanieść poprawki wskazane przez kuratorium. Nie wszystkie chcą to zrobić. Żarki i Będzin w tej sprawie już złożyły skargi do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.

– W przekazanej nam opinii kuratorium wskazało, abyśmy Gimnazjum nr 3 przekształcili w ośmioletnią szkołę podstawową – informuje Kinga Wesołowska, rzecznik prasowym Urzędu Miasta w Będzinie.

– Naszym zdaniem jest to nieuzasadniona zmiana. W okolicy jest wystarczająca liczba szkół podstawowych, a całkowity koszt kształcenia jednego ucznia byłby trzy razy większy, niż subwencja oświatowa, jaką byśmy na nią otrzymywali – dodaje.

W Żarkach władze miasta i gminy postanowiły, że nowoczesny, oddany do użytku w 2011 roku budynek gimnazjum zostanie przekształcony w żłobek oraz oddziały przedszkolne. Zaś wszystkie dzieci z miasta będą uczyć się w jednej 8-letniej szkole podstawowej. Ten pomysł nie spodobał się w kuratorium, które wskazało, by otworzyć drugą szkołę podstawową. Jednak z taką opinią nie zgadza się Klemens Podlejski, burmistrz Żarek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Każdy 3-latek może iść do przedszkola. Tylko do którego? - Dziennik Zachodni

Wróć na gp24.pl Głos Pomorza