Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kierowca MZK ukarany mandatem i punktami karnymi za przytrzaśnięcie drzwiami kobiety z wózkiem

Magdalena Olechnowicz
Magdalena Olechnowicz
Na wózku widać uszkodzenia - pokazuje nam pani Ewelina.
Na wózku widać uszkodzenia - pokazuje nam pani Ewelina. Fot. Krzysztof Piotrkowski
Kierowca MZK, który przytrzasnął drzwiami kobietę, podczas gdy ta wsiadała do autobusu z dzieckiem w wózku, został ukarany przez policję mandatem i punktami karnymi. Pani Ewelina żąda odszkodowania od MZK za uszkodzony wózek. MZK jednak nie widzi podstaw do roszczeń.

O sprawie już pisaliśmy, jednak wówczas MZK nie widziało winy kierowcy. Poszkodowana kobieta zgłosiła jednak sprawę na policję, która - po obejrzeniu monitoringu ze zdarzenia - ukarała kierowcę mandatem i punktami karnymi.

Przypomnijmy jednak, jak doszło do zdarzenia. Pani Ewelina była mocno roztrzęsiona, kiedy nam o nim opowiadała. Do sytuacji miało dojść, kiedy wsiadała z wózkiem do autobusu linii numer 5 na przystanku przy ul. Przemysłowej w kierunku Centrum Handlowego Jantar, 29 lipca.

- Szłam na przystanek z rocznym dzieckiem, które było w wózku. Na tym przystanku wsiadało kilkoro pasażerów. Dochodząc do autobusu, przednimi drzwiami wsiadła starsza pani, kierowca w tym czasie zauważył mnie, jak szłam z wózkiem i chamskim tonem powiedział "ruchy, ruchy, nie mam czasu" - relacjonowała młoda kobieta. - Gdy doszłam do środkowych drzwi i chciałam wsiąść do autobusu z wózkiem, kierowca przytrzasnął wózek z dzieckiem drzwiami autobusu! Kierowca celowo naraził zdrowie i życie mojego dziecka oraz celowo uszkodził wózek. Dziecku nic się na szczęście nie stało, ale wózek jest zniszczony. Uszkodzone jest tylne lewe koło, zadrapana jest lewa strona wózka oraz uszkodzone siedzisko - pokazuje nam kobieta.

Kobieta jest oburzona zachowaniem kierowcy.

- Kierowca rządzi się jakby to był jego własny pojazd. Nie ma szacunku do pasażerów. Apelowałam do Zarządu Infrastruktury Miejskiej o wyciągniecie konsekwencji wobec kierowcy ora pokrycie przez niego kosztów uszkodzonego nowego wózka dziecięcego. Napisałam pismo z żądaniem odszkodowania w w kwocie 1289 zł - mówi pani Ewelina.

Anna Szabłowińska, rzecznik prasowy MZK w Słupsku, przedstawiła nieco inną wersję wydarzeń.

- Po otrzymaniu skargi wnikliwie przeanalizowaliśmy zapis monitoringu z opisanego zdarzenia. Do złożenia wyjaśnień został wezwany również kierowca. Słowa pasażerki znalazły jedynie niewielkie potwierdzenia w tym, co zobaczyliśmy - mówi Anna Szabłowińska. - Zajście miało miejsce na przystanku Przemysłowa. Na tym przystanku do autobusu linii 5 wsiadało sporo pasażerów. W tym czasie od strony ulicy Przemysłowej w kierunku przystanku spokojnym, miarowym krokiem szły dwie panie. Miały do pokonania około 50 m do przystanku. Jedna z pań (starsza) prowadziła wózek dziecięcy, druga z pań (młodsza) niosła dwie reklamówki. Żadna z kobiet nie zasygnalizowała kierowcy, że zamierza podróżować tym autobusem, jednak kierowca, mimo wszystko, poczekał aż dojdą one do autobusu. Przy przednich drzwiach panie nadal nie przejmowały się faktem wstrzymywania odjazdu autobusu. Wówczas kierowca pozwolił sobie na komentarz sugerujący, że autobus nie jest taksówką i nie może czekać cały dzień. Został on wygłoszony normalnym tonem. Panie spokojnie zamieniły się miejscami i starsza z nich wsiadła przednimi drzwiami, trzymając torby, zaś druga z pasażerek, prowadząc przed sobą wózek, wsiadła środkowymi drzwiami do autobusu. W chwili, gdy ostatnia z pasażerek znalazła się w autobusie, kierowca zainicjował zamykanie drzwi. W tym samym momencie Autorka skargi wysiadła z autobusu na pół kroku, co wystarczyło do ściśnięcia jej ramion przez zamykające się drzwi. Kierowca, niezależnie od systemu zabezpieczeń, od razu zareagował, otwierając drzwi. W chwili zdarzenia cały wózek wraz z przewożonym w nim dzieckiem znajdował się w autobusie. Z drzwiami autobusu kontakt mogła mieć jedynie górna część rączki wózka. Wbrew temu, co twierdzi pasażerka, trudno jest się dopatrzyć negatywnej celowości w działaniach ze strony kierowcy. Nie było również zagrożenia dla dziecka przewożonego w wózku - uważa rzeczniczka. - W pełni rozumiemy emocje, które towarzyszą takim zajściom, jednak biorąc pod uwagę uszkodzenia wózka przedstawione w piśmie, nie widzimy podstaw do roszczeń odszkodowawczych ze strony pasażerki. Z kierowcą została przeprowadzona rozmowa, podczas której został on pouczony o konieczności zachowania szczególnej ostrożności w podobnych sytuacjach oraz o konieczności zachowania kultury obsługi pasażera niezależnie od okoliczności.

Policja jednak winę kierowcy dostrzegła i go ukarała.

- W związku z popełnieniem wykroczenia z art. 86§1 KW., tj. stworzeniem zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym policjanci nałożyli na kierującego mandat w wysokości 220 zł i 6 punktów karnych - informuje mł. asp. Monika Sadurska, oficer prasowy KMP w Słupsku.

Pani Ewelina odetchnęła z ulgą.
- MZK, przedstawiając swoją wersję wydarzeń, zrobiło ze mnie wariatkę i wyszło na to, że kłamałam. Ukaranie kierowcy przez policję jest dowodem na to, że jednak kierowca przytrzasnął mnie, a ślady na wózku dowodzą, że został on uszkodzony - mówi pani Ewelina.

Zdaniem Anny Szabłowińskiej, rzeczniczki MZK w Słupsku, nie ma jednak powodów do roszczeń.

- Przedstawione pismo (informacja z KMP Słupsk u ukaraniu mandatem kierowcy - od red.) nie dotyczy zniszczenia mienia, za które pasażerka domaga się odszkodowania, a ściśnięcia jej ramion drzwiami, czego nigdy nie negowaliśmy i za co wielokrotnie przepraszaliśmy - wyjaśnia rzeczniczka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza