Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kijem po plecach i łaska pańska na pstrym koniu jeździ. Rozmowa z Witoldem Zajstem, burmistrzem Miastka

Andrzej Gurba
Andrzej Gurba
Burmistrz Miastka Witold Zajst
Burmistrz Miastka Witold Zajst Andrzej Gurba
Rozmawiamy z Witoldem Zajstem, nowym burmistrzem Miastka. Stanowisko pełni od nieco ponad 3 tygodni, po wygranych przedterminowych wyborach.

25 lipca br. objął pan stanowisko burmistrza Miastka. Dowiedział się pan czegoś nowego przez te kilka tygodni o gminie Miastko? Coś pana zaskoczyło – pozytywnie, negatywnie?

To za krótki czas, aby dowiedzieć się wszystkiego o gminie, a szczególnie o urzędzie, strukturze, organizacji. Aktualnie odbywają się zebrania sołeckie. Ogólnie mogę powiedzieć, że są stare nowe problemy. Nie spodziewałem się jakiś bardzo trudnych informacji o gminie. Byłem świadomy wyzwań i problemów. Mam zamiar te problemy rozwiązywać, rozwiązać do końca.

Ogłoszony został konkurs na stanowisko wiceburmistrza Miastka. Czy wcześniej proponował pan komuś to stanowisko?

Nie proponowałem.

Czy wiceburmistrzem Miastka mógłby zostać Piotr Mazur, były burmistrz Kępic, pana przyjaciel z klubu karate?

Nie myślałem o tym. Nie zastanawiałem się nad tym. Jest konkurs. Taka formuła da mi spojrzenie na pewien kadrowy zasób.

Pod warunkiem, że zgłoszą się kandydaci…

To też jest jakaś informacja, jeśli nikt się nie zgłosi

Wie pan, jako burmistrz, ile Szpital Miejski w Miastku ma zobowiązań?

Pani prezes szpitala poinformowała na sesji, iż dług szpitala wynosi ponad 20 mln zł.

W późniejszym artykule, który ukazał się na portalu gp24.pl, prostowała tę informację, stwierdzając, że zobowiązania wynoszą około 11 mln zł.

Nie do końca zrozumiałem jej sprostowanie

No to wie pan, ile w końcu wynoszą zobowiązania szpitala?

Wiem, ale na dzisiaj nie chciałbym wchodzić w szczegóły. Niedługo podana zostanie dokładna rzetelna informacja na ten temat. Weryfikuję dane, które podaje pani prezes.

Tak czy inaczej, kuriozalne jest, że prezes szpitala raz mówi o 21 mln zł, a raz o 11 mln zł. Czy ma pan zaufanie do prezesa szpitala Iwony Ściślewskiej? I nie chodzi tylko o różne dane dotyczące zobowiązań.

Cały czas badam kompetencje pani prezes. Dzisiaj na ten temat się nie wypowiem.

Pana program wyborczy skrojony jest na wiele lat. Siłą rzeczy nie ma szans na jego pełną realizację, uwzględniając, że do końca tej kadencji samorządu pozostał rok albo o kilka miesięcy więcej, jeśli kadencja zostanie przedłużona. Pogrubioną czcionką zaznaczono w nim, że chce pan przejąć od PKP dworzec i stworzyć w nim muzeum ziemi miasteckiej. Uda się?

Muzeum to jeden z priorytetów dla Miastka. Czy to będzie dworzec PKP, dzisiaj nie wiem. Okazuje się, że to nie jest takie proste. Będziemy jeszcze analizować lokalizację. Jeśli chodzi o teren PKP, to jest tam kilkunastu właścicieli. Przypomnę, że sprawa przejęcia obiektów PKP ciągnie się gdzieś od dziesięciu lat. Muzeum tak, lokalizacja do uzgodnienia. Zobaczymy, czy uda się to zrealizować do końca kadencji.

Co dalej z obiektem kościoła w Wołczy Wielkiej? Gmina, po przejęciu budynku, wyremontowała m.in. dach. Ciągle jednak nie ma pomysłu, co z nim dalej. To czasami nie pan proponował stworzenie tam izby regionalnej?

Żadnych takich propozycji nie zgłaszałem. Jako radny nie do końca rozumiałem ideę przejęcia tego obiektu. Wiele razy pytałem byłą burmistrz Danutę Karaśkiewicz, co tam będzie. Nie uzyskałem odpowiedzi.

A pan ma pomysł na ten obiekt?

Trochę pozostawiono mi tzw. jaj kukułczych. To jedno z nich. Będę musiał i chcę się z tym zmierzyć. Często obiecywano ludziom wszystko. Tak powiem ogólnie. Na dzisiaj są ważniejsze sprawy, niż obiekt w Wołczy. To m.in. szpital, ciepłownia, mieszkania. Wrócę do tej sprawy za pół roku.

W pana programie wyborczym jest dużo treści o przedsiębiorczości, tworzeniu nowych miejsc pracy. Niech pan powie, kiedy ostatnio przespacerował się pan po Miastku, zaczynając od Zatorza, a kończąc na rejonie ulicy Słupskiej? Miastko nie jest wielkie. Wiele czasu to nie zajmuje. Zaraz powiem, o co chodzi.

Chodzę na spacery, ale nie zaglądam wszędzie.

A może warto, jako burmistrz.

Tak, to jest dobry pomysł

Pytałem o te spacery, bo z perspektywy pieszego więcej widać. Nie ma pan wrażenia, że Miastko jest trochę „niedokończone”. Mam na myśli puste, niezagospodarowane tereny w centrum miasta. To zarówno własność prywatna, np. działki przy ulicy Armii Krajowej, jak i teren gminny, np. plac po dawnym targowisku przy ul. Królowej Jadwigi, czy teren przy ul. Stolarskiej. Do tego dochodzą tereny poprzemysłowe, jak np. działki przy ulicy Dworcowej (dawny Interwood), czy grunty po byłej fabryce mebli przy ul. Chrobrego. Jeszcze można wymieniać i dodać do tego np. nieco nijaki „kaczy dołek”. Czy to własność prywatna, czy gminna, to wpływa na postrzeganie miasta, jego zagospodarowanie, politykę przestrzenną, urbanistyczną. No i oczywiście najważniejsze są miejsca pracy, ale one w tych miejscach nie powstają, choć właścicielami gruntów są przedsiębiorcy. I jak w takim klimacie mają pojawić się nowe miejsca pracy, inni inwestorzy? Może pan, jako burmistrz powinien porozmawiać z właścicielami tych gruntów?

Znam te wszystkie miejsca. Ostatnio się nad nimi zastanawiałem. Na działkach przy ulicy Armii Krajowej za chwilę ruszą inwestycje. Zresztą mija termin na rozpoczęcie prac. Jeśli nic nie będzie tam robione, gmina ma prawo pierwokupu działek. Jest kilka innych miejsc, które gmina mogła wcześniej przejąć, a nie zrobiła tego. To nie tylko teren po dawnym zakładzie Interwood, ale też po byłej fabryce mebli przy ulicy Chrobrego, czy stara wieża ciśnień albo młyn. Generalnie mamy urbanistyczny, przestrzenny chaos. Jest dużo do poukładania przestrzennie. To są tzw. dziury. I jest ich całkiem sporo.

Widzi pan, jako burmistrz, pole manewru do działań w sprawie tych prywatnych gruntów? Tak ze względu na miejsca pracy, ale też i wizerunek, ład przestrzenny miasta.

Widzę. Rozmawiałem już wcześniej z tymi właścicielami. Sprawy są w toku. Niezależnie od tego, chcę pozyskać innych inwestorów. W mojej ocenie sąsiedni Bytów inwestycyjnie już się dusi. Drogie są tam grunty. A w sumie ich nie ma. Miastko je posiada. Do tego wszystkiego potrzebne są odpowiednie kadry. Pracuję też nad tym.

Kojarzy pan jakiś większy zakład, który powstał w Miastku w ostatnich dziesięciu latach?

Spedycje.

Spedycje tak. A inne, produkcyjne? Nie ma takich znaczących zakładów.

Tak, to jest problem.

Przypomniałem sobie wielkie zabiegi m.in. radnych, aby gmina tanio sprzedała teren między Miastkiem a Wołczą Wielką. Grunty kupił przedsiębiorca z Tuchomia, za połowę wartości. Miała powstać fabryka zatrudniająca do 100 ludzi. Nie powstała. A pan mówi o nowych inwestorach…

Ja o sprzedaż terenu między Miastkiem a Wołczą nie zabiegałem. Generalnie proponuję spojrzenie, nie wstecz, a do przodu. Niedawno został złożony wniosek do Polskiego Ładu o pieniądze na stworzenie miejsc przemysłowych. Chodzi o około 20 mln zł. Mam na myśli uzbrojenie terenu dla nowych firm między Miastkiem a Wołczą Wielką, po lewej i prawej stronie. To jeden z pierwszych kroków. Kolejna rzecz to utworzenie rady przedsiębiorców. Więcej na ten temat przekażę we wrześniu br. Ważne są też mieszkania. Już pracuję nad konkretnymi rozwiązaniami.

A może pokusi się pan o swoje TOP 5, jeśli chodzi o działania do końca tej kadencji?

Sprowadzenie inwestorów do Miastka, uporządkowanie kwestii szpitala, uporządkowanie struktury organizacyjnej urzędu, zakład energetyki cieplnej – inwestycje i drogi opał, budowa nowych mieszkań.

Myśli pan już o przyszłorocznym budżecie gminy Miastko?

Pomału tak. Na przyszłoroczny budżet gminy będzie miał wpływ szpital, jego finansowa sytuacja. On zależy od finansów gminy. Jeśli chodzi o inwestycje, to wspólnie z radnymi musimy zdecydować, czy oszczędzamy, czy nie, bo sytuacja budżetu gminy nie jest i nie będzie dobra. Musimy zastanowić się nad ograniczeniem kosztów, ale także nad zwiększeniem przychodów. Brakuje nam wpływów. Będziemy mieli mniejsze wpływy z podatku. Rosną koszty.

W programie wyborczym zapowiada pan połączenie Miejsko-Gminnego Ośrodka Kultury z Centrum Informacji Turystycznej. Dlaczego?

Jedna struktura, lepsze zarządzanie

Ale Centrum Informacji Turystycznej nie jest osobną jednostką

Chodzi o lepsze zarządzenie. MGOK ma zarządzać CIT. To nie jest priorytetowy temat. Zajmę się tym na wiosnę przyszłego roku. Analizowane są także inne jednostki, inne połączenia. I nie chodzi tylko o oszczędności, chodzi o spójność działań, informacji. Dla przykładu, trzeba łączyć siły w organizacji pewnych wydarzeń, a nie przeprowadzać jej osobno, dublować.

Wróćmy jeszcze do szpitala. Rozważa pan, uwzględniając fakt, że gminy nie stać na utrzymywanie lecznicy, a placówka bez samorządowego wsparcia nie radzi sobie i cały czas generuje nowe zobowiązania, próbę przekazania go innemu podmiotowi? Pewnie jakimś rozwiązaniem jest drastyczne ograniczenie kosztów związane z zamykaniem oddziałów, redukcją personelu.

Nie rozważam takich opcji. Zmniejszenie kosztów nie wystarczy. Trzeba zwiększyć przychody. Chodzi m.in. o nowe usługi i procedury medyczne. Takie prace już trwają.

Pani prezes szpitala mówiła m.in. o nowych łóżkach w zakładzie opiekuńczo-leczniczym oraz o stworzeniu hospicjum. To ma dać nowe przychody.

Ile? 200 tysięcy złotych? To za mało. Myślę o innych rzeczach. Na razie o nich nie będę mówił. To są pewne kwestie handlowe.

Na koniec. Chce pan coś jeszcze przekazać mieszkańcom?

To dla mnie intensywny czas. Na początku moją rolą było także uspokojenie nastrojów. Od roku były one napięte. Bardzo ciężko pracujemy nad problemami, które się pojawiły. Szpital, ZEC, ale także indywidualne sprawy, jak mieszkanie dla rodziny ze Słosinka. Generalnie chciałbym wypracować w tej kadencji mechanizmy, które pozwolą gminie rozwijać się na wielu polach. Wiele zależy od właściwej kadry. Czy mi się to wszystko uda, czy nie, czas pokaże. Myślę jednak, że się uda. Spodziewam się, że dostanę kijem po plecach, ale jestem tego świadomy.

Czas pokaże, czy dostanie pan kijem po plecach…

Jest takie powiedzenie sportowców: łaska ludzi na pstrym koniu jedzie…

Nie wiedziałem, że powiedzenie: łaska pańska na pstrym koniu jeździ, jest też powiedzeniem sportowców. No, ale wiadomo o co chodzi.

Justyna Kowalczyk, polska biegaczka narciarska, wielokrotnie powtarzała: "łaska pańska na pstrym koniu jeździ ". I z tym się zgadzam.

Dziękuję za rozmowę

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza