Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Klienci czują się oszukani

Łukasz Capar
Słupska siedziba Polskiej Korporacji Finansowej Skarbiec.
Słupska siedziba Polskiej Korporacji Finansowej Skarbiec. Łukasz Capar
Pani Małgorzata Plotka ze Skórowa postanowiła wziąć kredyt w słupskim oddziale Polskiej Korporacji Finansowej Skarbiec. Pieniędzy jednak nigdy nie dostała. Co gorsza, sama na tym interesie straciła 1250 złotych.

Pani Małgorzata Plotka ze Skórowa zachęcona reklamą Skarbca, postanowiła poprosić o kredyt w kwocie 25 tysięcy i możliwość jego spłaty w ciągu 25 lat.
- Nie była to pochopna decyzja - mówi Małgorzata Plotka.

- Sprawdziłam wcześniej kilka ofert i ta wydawała mi się najlepsza. Jesteśmy z mężem w trudnej sytuacji materialnej i ta pożyczka była nam potrzebna. Chcieliśmy za te pieniądze zrobić między innymi remont.

Aby wziąć, trzeba dać

Kiedy pani Małgorzata odwiedziła słupskie biuro Skarbca by podpisać umowę, nic nie wzbudziło jej podejrzeń. Warunki umowy także jej odpowiadały. - Kazano mi wpłacić 1250 złotych opłat administracyjnych na konto firmy - dodaje czytelniczka.

- Bardzo szybko to zrobiłam, bo zależało mi na kredycie. Podpisałem też umowę. Zapewniono mnie, że za kilka dni 25 tysięcy złotych znajdzie się na moim koncie.
Jednak po kilku dniach poinformowano panią Małgorzatę, że pożyczkę dostatnie tylko z chwilą, gdy znajdzie sobie dwóch żyrantów, zarabiających minimum 2900 złotych brutto.

- To był warunek, o którym nie poinformowano mnie wcześniej - mówi czytelniczka. - Nie mam tak dobrze zarabiających członków rodziny i znajomych. Od razu powiedziałam o tym pracownikom, bo chciałam wyjaśnić sprawę. Oni jednak odparli, że aby dostać pożyczkę muszę spełnić wszystkie warunki umowy.

Czytelniczka poprosiła o możliwość rezygnacji z pożyczki.
- Mam przecież na to kilka dni - twierdzi kobieta. - Niestety, w słupskim biurze odmówiono mi tego. Nie zwrócono mi także kwoty, którą wcześniej wpłaciłam na konto Skarbca. Tak przecież nie można traktować klienta. Ludzie biorą pożyczki, bo są im potrzebne pieniądze, a teraz moja rodzina straciła ponad tysiąc złotych. Mogłam coś za to kupić dzieciom.

Wszystko zgodnie z prawem

O wyjaśnienie tej sprawy poprosiliśmy pracowników słupskiego oddziału Skarbca. Tam jednak powiedziano nam tylko, że wszystko odbywa się zgodnie z prawem.

- Pani Małgorzata podpisała umowę, a tym samym zgodziła się na wszystkie zawarte w niej warunki - mówi pracownica biura, która nie chciała się przedstawić z imienia i nazwiska. - Może zrezygnować z kredytu tylko wtedy, kiedy nie dopełnia czegoś kredytodawca. A my wszystkiego dopilnowaliśmy. To klientka nie miała żyrantów. Kiedy klient rezygnuje z umowy ze swojej winy, nie zwracamy mu opłat administracyjnych.

To nie pierwsza skarga czytelników na Skarbiec. Kilka miesięcy temu na naszych łamach opisywaliśmy sprawę pana Adama Wyrostka, który także postanowił skorzystać z oferty tej firmy. Potrzebował 15 tysięcy złotych, które miał spłacić w ciągu pięciu lat. Wcześniej jednak pracownicy firmy polecili mu wpłacić na konto Skarbca 750 złotych opłat administracyjnych. Dopiero po wpłacie przedstawiono mu warunki kredytu, na które się nie zgodził.

Jego pieniądze przepadły.

Trzeba uważnie czytać

Miejski rzecznik konsumentów w Słupsku ostrzega przed korzystaniem z usług Polskiej Korporacji Finansowej Skarbiec.

- Znam bardzo dużo osób oszukanych przez tę firmę - wyjaśnia Marek Downar-Zapolski, słupski rzecznik konsumentów. - Problem w tym, że Skarbiec rzeczywiście ma prawo nie zwracać opłat administracyjnych, jeśli klient rezygnuje z umowy. Poza tym klient najpierw podpisuje umowę przedwstępną, w której nie ma zawartych wszystkich warunków. Dopiero w kolejnej umowie kredytobiorca dowiaduje się o wszystkich warunkach. Do tego tekst jest bardzo skomplikowany i niejasny. Radzę klientom Skarbca bardzo dokładnie czytać umowy i zastanowić się czy warto brać taką pożyczkę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza